Rozdzial 34 - „Taniec śmierci"

740 146 131
                                    

Poprzednio:
— Silencio. — wypowiedział zaklęcie a Malfoy stracił zdolność mówienia. Spojrzał na osobę przed sobą. Te bliznę w kształcie pioruna rozpoznałby każdy. Stał przed „zaginionym" wybrańcem.

Miał sięgać po różdżkę, ale usłyszał kolejne zaklęcie. Był na siebie zły za brak ostrożności, ale było po fakcie. Paralisys go ugodziło i padł bezwłasnowolnie na ziemię. Spojrzał jeszcze raz w górę i usłyszał czyjeś kroki. Ron zabrał mu różdżkę i schował do swojej kieszeni. Harry zatkał sobie nos i wypił eliksir dwoma wielkimi łykami. Smakował, jak rozgotowana kapusta. Nagle wnętrzności skręciły mu się, jakby połknął żywe węże. Zgiął się wpół, oczekując ataku mdłości, ale zamiast nich poczuł przebiegającą od żołądka po czubki palców rąk i nóg falę ostrego, piekącego bólu. Zaraz potem coś strasznego powaliło go na kolana... jakby skóra na całym ciele roztopiła się, jak gorący wosk. Spojrzał na ślizgona i uśmiechnął się do swojego przyjaciela.

Dziwnie patrzeć na samego siebie...".

Zadziałało — uniósł kącik ust po czym znowu spojrzał na Malfoy'a — chodź — złapał go za oba ramiona i podniósł z ziemi.

— Masz dowiedzieć się gdzie jest Ginny... tylko tyle Harry — brunetka pomogła rudzielcowi nieść ślizgona. Popatrzyła jeszcze raz na bruneta.

— Wiem, Hermiona — poprawił ręką blond włosy i zdjął okulary, które podał przyjaciółce.

— Idź, będziemy w namiocie — poszli w przeciwną stronę niż ta z której przyszedł blondyn.

Draco nie mógł nic zrobić. Przeklinał ich trójkę w głowie, ale co to dało? Wiedział po co chcą znaleść Leviego i to go zmartwiło. Sam przecież dobrze pamiętał jak, Parker przyznał mu, jak poznał się z Madison Smith. Obawiał się o to co planuje Potter i czuł, że nie skończy się na zwykłym pytaniu „Gdzie jest Ginny?". Doszli do namiotu przechodząc przez niewidzialną barierę. Weasley usadził go na łóżku i nie sciągał zaklęcia. Spojrzał na niego z wyraźną satysfakcją na twarzy. To było dla niego przyjemne zamienić ich role, teraz to on był na lepszej pozycji niż chłopak.

— Nic mu się nie stanie, jak będzie współpracować — wyjaśniła siadając na łóżku obok niego. Nie miała pojęcia, że Ron i Harry nie powiedzieli jej wszystkiego tego co zaplanowali dla ślizgona.

Znowu nie mógł nic powiedzieć. Nie cierpiał tej szlamy i tak naprawdę całej tej grupki przyjaciół. Był sparaliżowany dlatego jaki kolwiek ruch nie wchodził w grę. Zrezygnował i miał nadzieje, że wybraniec pomyśli dwa razy zanim coś zrobi. Zanim będzie żałował.

****

Harry pod postacią Draco skierował się w stronę jeziorka przy którym siedział młodszy chłopak. Odrazu, gdy go zobaczył emocje, które odczuwał na wieży wróciły z podwójną siłą. Nienawiść, strach i przede wszystkich chęć zemsty. Fakt był „złotym chłopcem" gryffindoru, ale czy to świadczy o tym, że nie może chcieć sprawiedliwości? Cząstka Voldemorta, którą stracił odezwała się ponownie, tak jakby wróciła. Powoli podszedł do bruneta i stanął przy nim.

— Długo ci to zajęło — spojrzał na blondyna. Zdziwił się nie widząc suchych ubrań.

Nie poszedł po nie?

— Zapomniałeś? — wstał i popatrzył dokładnie na niego.

— Zapomniałem czego?  — nie wiedział o czym rozmawiali. Musiał grać — tak, zrezygnowałem — miał nadzieje, że chłopak nie będzie nic podejrzewać.

Zapomniana ślizgońska miłość | Ślizgońska Dylogia IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz