Rozdział 2

324 22 14
                                    

  - Ty! - zaczęłaś zła, ale Ptak uczepił się twojego kaptura i wzniósł cię lekko do góry jakbyś ważyła tyle co piórko. Nie czułaś pod stopami ziemi, więc zamknęłaś się na tą chwilę, by cicho pisnąć. - Ptaszku, postaw mnie! Postaw mnie na ziemię! Ptaszku! - szeptałaś dyskretnie, gdy Ptak frunął do twojego małego pokoju. Po drodze kilku Zwiadowców ustąpiło ci drogę, a nawet podśmiechiwało pod nosem. Zawstydzona szarpałaś się, by wyswobodzić się ze szponów swojego palizmanu. Ostatecznie poddałaś się i zwinęłaś w kulkę wstydu, a potem zakryłaś sobie twarz.

  Nie minął nawet ten dzień, gdy kolejna odskocznia od rutyny postanowiła cię nawiedzić. Zdążyłaś posprzątać pokój, który czekał na ciebie któryś dzień, nakarmiłaś Ptaka oraz zbeształaś go za samowolkę (chociaż nie musiałaś tego robić), odebrałaś wypłatę z tego miesiąca i oczywiście przebrałaś się. Zaczynałaś prawie każdy dzień od treningu, niezbyt męczącego, więc w wolne dni zmieniałaś ciuchy dopiero po południu. Ubrałaś się w [kolor] sukienkę do bioder, wygodne [kolor i długość] spodnie oraz sportowe buty [nie masz pomysłu? strój Amity]. Postanowiłaś zostawić Ptaka w torbie. Był ci potrzebny, by odwiedzić dom. Lecz nie zamierzałaś pozwolić mu odlecieć jak wcześniej.

  Gdy miałaś wychodzić, a było to około trzeciej, zatrzymała cię Kikimora. Od razu wybałuszyłaś oczy i zachłysnęłaś się powietrzem. Czy to inspekcja twojego pokoju? W dniu wolnym?!

  - Uh, Kikimora! Dlaczego przyszła pani do mnie? - zapytałaś zbita z tropu starając się zachować twarz. Demonica popatrzyła na ciebie czymś zdenerwowana. Podniosłaś brew do góry. - To chyba nie dzień inspekcji?

  - Nie, Zwiadowco - odpowiedziała krótko. Potem wyprostowała się i wróciła do tego, co od początku zamierzała wykonać. - Imperator Belos cię wzywa.

  - Uh, muszę się przebrać? - dopytałaś bardzo zmieszana pokazując palcem na swoje drzwi. Przed chwilą się przebierałaś, jeśli znowu się przebierzesz, to na koniec dnia będziesz musiała się przebrać cztery razy. Uśmiechnęłaś się niemrawo w jej stronę, a ta odwróciła się i machnęła do tyłu ręką.

  - Nie, musisz się śpieszyć. Nie mamy na to czasu. Na pewno nie jest to nic ważnego. To nie tak, że dostaniesz nagle awans za kilka tygodni pracy w pałacu jako Zwiadowca! - mówiła. Jakiś głosik mówił ci, że to się może stać, bo Kikimora nigdy wcześniej nie była wobec ciebie nieufna. Zwykle była obojętna. Szczepan raz podsłuchał jak chwaliła się, że ma pod skrzydłem kolejnego Złotego Strażnika, który słucha się tylko jej.

  Popatrzyłaś na nią niepewnie przez chwilę, a potem schowałaś swój palizman, który próbował wyglądnąć spod wieka torby. Ostrzegłaś go, żeby się nie ujawniał. Nie było tajemnicą, że masz palizman. Chwila. Czyżby Złoty Strażnik upadł tak nisko, że złamał waszą umowę?! Nie mogłaś w to uwierzyć. Jak śmiał? Jesteś przekonana, że był przywiązany do Kardynała i to nie tak, że to ty złamałaś słowo. Z innej strony, po co Belos miałby cię wzywać? Nie pamiętasz, żebyś widziała coś ważnego, a nawet, że brałaś w czymś udział. Nie słyszałaś też od swoich rodziców od tygodnia, gdy to ostatni raz byłaś w domu. Dostaniesz wreszcie jakąś misję? Ale dlaczego teraz, w dzień wolny? To będzie długa misja? Dla marnego Zwiadowcy? A może on chce cię zwolnić?!

  Dotarłyście do sali tronowej imperatora Belosa. Stanęłyście przed drzwiami na chwilę. Kikimora spojrzała na ciebie podejrzliwie, a potem otworzyła drzwi bez zawahania. Złapałaś za uchwyt torby przełykając ślinę. Ach, gdybyś się tak tylko nie bała o Ptaka, na pewno byś szła odważniej. Spokojnym krokiem podeszłyście na bezpieczną odległość od cesarza [cesarz=imperator]. Ukłoniłyście się szybko nie przedłużając sprawy. Zauważyłaś, że Belos oddychał ciężko, a jego maska miała kilka głębokich rys. Obok niego stał Złoty Strażnik w pełnej zbroi. Nie sądziłaś, że spotkasz go dzisiaj po raz drugi.

Jestem twoim przełożonym [TOH] [OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz