Rozdział 20

15 2 0
                                    

  Używanie magii w tym świecie nosi ze sobą ryzyko, nawet jeśli to prosta magia kamuflażu.

  Minęło parę tygodni od momentu, gdy trafiłaś do świata ludzi. Zdążyłaś przy tym wiele razy się skompromitować. Na przykład, gdy wzięłaś pierwszy prysznic w szkole − właścicielka ubrań przyszła przed wcześnie. Gdy ty wyszłaś w jej ubraniach z prysznica, ta zapytała grzecznie czy nie widziałaś jej stroju. Najwidoczniej panika przyćmiła jej umysł. Ty skorzystałaś z okazji.

  − Ojejku, nie mam pojęcia... Może zostawiłaś go przypadkiem w domu?

  − Tak, tak... Masz rację, czasami się zapominam. Chociaż to mój pierwszy raz... − wymamrotała nie myśląc głębiej nad tematem.

  − Ta. Co za pech. − skomentowałaś przechodząc za jej plecami z lekkim uśmiechem. Komedia. W dodatku żadnej skruchy nie czułaś, co z ciebie za wiedźma. − Narka!

  Zmyłaś się. Nie rozumiałaś jak działają klasy, ani zajęcia. Wydawały się dłużyć okropnie, a każde lekcje brzmiały jak wykłady. Najbardziej interesujące były te o historii lub przyrodzie, dlatego tylko na tych siedziałaś. Nauczyciele nie zdawali sobie sprawy, że dołączył nowy uczeń. Żeby ich cokolwiek w ogóle interesowało. Jedyne co się dla nich zmieniło to atmosfera. Twoja obecność sprawiła, że uczniowie bali się szeptać do siebie, a co dopiero odezwać na głos. Może to twoja postura albo strój z klubu sportowego tak ich onieśmielał. A może fakt, że zakrywasz uszy, oczy i nic nie mówisz. Straszysz ich nic nie robiąc, hm. Aura.

  W międzyczasie zawiązałaś nowe znajomości z licealistami. W gruncie rzeczy, nie było to z twojej inicjatywy. Gdy odstraszasz główną społeczność, przyciągasz tą ciemniejszą stronę. I ci popularni, i te odludki zaczęły z tobą rozmawiać, zapraszać do siebie.

  Z jednej strony chodziłaś na spotkania klubu teatralnego. Czułaś, że mogłaś tam być sobą. Tą częścią siebie, która wychodziła przy rodzicach i Ptaszku. Grałaś rolę, a czasami nawet trafiały ci się takie, z którymi się utożsamiałaś. Dostałaś w ręce ich literaturę, poznałaś różnice kulturowe, zyskałaś dostęp do kostiumów, przez co nikt się nie dziwił w jakich ubraniach chodzisz. Twoje historie ciekawiły nowych członków, chociaż dla nich wiedźmy i demony były tylko historyjkami. Byłaś pewna, że gdybyś wymyślała coś na poczekaniu, nikomu by się to nie podobało. Niestety, nie masz takiej szerokiej wyobraźni. Mimo to, teatr cię nie nudził. Zżerał czas, który powinnaś poświęcić na naciskanie Luz i reszty paczki, by powstrzymali Belosa, nim stworzyliby kolejny portal. Inaczej mówiąc, spowalniałaś moment, gdy mieliby cię spotkać. Codziennie zostawiałaś im kolejne fotografie, czując jak twe kieszenie kolejno zaczęły opustoszać.

  Z drugiej strony, gdy nie mogłaś spać w nocy, przez dręczące cię koszmary i bezsenność, przychodziłaś na ludzkie imprezy. Zawsze znalazł się ktoś, kto mógł podwieźć cię na miejsce. Zawsze wtedy wydurniał się przed swoim (swoich rodziców raczej) autem, które 'podrysował'. Wszystko byle ci się przypodobać. Byłaś gorącym tematem w liceum − pojawiłaś się znikąd, nikt nie wie do której klasy chodzisz, ani ile masz naprawdę lat. Znali tylko twoje imię. Ty z kolei nie byłaś w stanie zapamiętać żadnego imienia. Być może przez to jak bardzo stawałaś się niecierpliwa, przez niewyspane noce albo fakt, że nie było to twoim priorytetem. Zapomnieć o problemach pomagali ci licealiści, a bardziej ich fajki i alkohol. Nie znałaś ludzkiej magii w ten sposób. Zaciągnęłaś się raz i basta, uzależniłaś się od tych używek. Jeżeli miałaś jakąś intuicję, teraz wiesz, że ona nigdy nie istniała. Ile to razy leżałaś gdzieś na trawie, a ile razy w wannie czy na odwyku... Nie aż tak dużo, ale na tyle, by rówieśnicy zaczęli plotkować, a po tygodniach unikać cię.

  Gdy większość na początku wstydziła się do ciebie podejść, teraz po prostu bała się. Tego, że coś im zrobisz albo ściągniesz na nich kłopoty. Kto by pomyślał, że taka prymuska jak ty spadnie na takie dno.

Jestem twoim przełożonym [TOH] [OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz