Rozdział 17

69 4 0
                                    

  – Przyjaciółka Huntera? – zapytał cicho nie spodziewając się cię tutaj widzieć.

  Zamrugałaś zbita z tropu. Po wszystkim czego się dowiedziałaś? Po spotkaniu jego ojca, poznawszy się na dziejach Wrzących Wysp, a nawet wiedząc o obecnej sytuacji jego prawie że siostry? Nie ma bata, że zbyjesz go jak w Sowim Domu. Odwróciłaś się całkowicie do panicza i wyciągając w tył nogę, ukłoniłaś z gracją.

  – Przerażasz mnie, przestań już! – powiedział gorączkowo podskakując, by podnieść twoją głowę.

  Podniosłaś głowę spotykając się z jego twarzą. Nawet nie wiedział jak bardzo był podobny do ojca. Nie zauważyłaś nawet jak długo wpatrywałaś się w jego śmieszne szaty. Ida spostrzegła twoje badawcze spojrzenie i podeszła, by wyjaśnić nieco tą sytuację.

  – Królu, Zbieracz coś powiedział? Na twój temat? Kiedy cię uwolni – zadawała niezręcznie pytania, jakby szukała dobrych słów, ale ich nie mogła znaleźć. – Minęły już miesiące prawie.

  Popatrzył na nią ściągając ręce w dół bezwładnie, z takim smutnym wzrokiem. Mogłaś się domyśleć, że tęsknił za Luz i Idą, całym ich Sowim Domem. Potem jednak uśmiechnął się na siłę, próbując przekonać was, że wszystko jest w porządku.

  – Nie, no, co ty! Zbieracz mnie tu nie trzyma, my jesteśmy po prostu najlepszymi kumplami. Dlatego jesteśmy nierozłączni... Tak, wiesz, jest moim najlepszym przyjacielem, zaraz po Luz. – Jego głos przeszedł w szept, gdy to dodał. Możliwe, że bał się, iż zostanie chamsko podsłuchany.

  Sowia Dama kiwnęła głową. Pogłaskała go po czaszce z czułością, którą dostaje się jedynie od rodziców. Patrzyłaś na to z pewnej odległości. Tępym wzrokiem chłonęłaś tą chwilę, zazdrosna. Może gdyby nie wszystko, do czego dążysz, siedziałabyś teraz z rodzicami w domu, na granicy. Z dala od tego tragicznego miasta.

  Król musiał zwrócić na ciebie znowu uwagę, bo zapytał czy wszystko okay. Zamrugałaś wychodząc z transu.

  – Możesz mnie...przedstawić Zbieraczowi, proszę?

  – Słucham!? – zareagowała krzykiem kobieta patrząc na ciebie jakbyś miała skoczyć do wulkanu.

  – Spokojnie, ciociu Sowio Damo – zwróciłaś się do niej z rozbawionymi oczami i małym uśmieszkiem. Położyłaś na ustach palec, by nie podnosiła głosu. – Proszę się nie martwić.

  Puściłaś oczko w jej stronę, gdy Król, choć nieco zbity z tropu, zgodził się cię do niego zaprowadzić. W drodze do ich sypialni, Król był zadziwiająco cichy. W porównaniu do czasów, gdy byłaś Złotym Strażnikiem ze swoim blondwłosym przyjacielem, ten szczeniak był o wiele bardziej weselszy. Zmartwiło cię to nieco. Czy Zbieracz naprawdę był takim potworem, jak go malują?

  Pamiętasz te momenty, gdy zajęłaś miejsce bratanka Philippa. Przychodziłaś do sali tronowej w naprawdę makabrycznym humorze. Robiłaś dla imperatora okropna rzeczy. Pomagałaś mu pozbyć się palizmanów, w tym swojego własnego. A Zbieracz? Był cieniem. Uwięzionym, jednak zachował swój charakter i moce. Zdawał się być manipulantem, ale tylko wtedy, gdy przebywał z Belosem. Nigdy nie zwróciłaś na niego swoją uwagę. Wydawał się być irytującym dzieciakiem.

  Chociaż...był dzieckiem. Który nie zasługiwał na taki los, mimo iż był jednym z wrogów Wrzących Wysp. Kiedy go zobaczyłaś, w czaszce Tytana, uwolnionego ze zwierciadła, przybrał swoją oryginalną postać. Jako dziecko. Bardzo potężne, to prawda. Jego moce mogą przerazić całą wyspę. Jednak nie Belosa, ani ciebie. Jest z tobą Tytan.

  – Dlaczego wróciłaś?

  Popatrzyłaś na niego. Król nie spotkał się z twoim wzrokiem. Wzrok wbił w podłogę, idąc równym tempem. Oskarża cię za zniknięcie siostry? Może i tak to wygląda z jego perspektywy. Przysunęłaś się do niego bliżej, minimalnie i spojrzałaś przed siebie.

Jestem twoim przełożonym [TOH] [OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz