Rozdział 4

271 19 7
                                    

  Pozbierałaś się do kupy, by wstać i wyskoczyć do rodziców. Udając, że nic nie widziałaś, zapytałaś co się stało. Chłopak z laską tylko się tobie przypatrywał. Nie zamierzał ci pomóc, to nie była jego sprawa. Poza tym, nie chciał zawieść wuja. Ty miałaś być posłuszna imperatorowi, a on miał ci tylko pomóc do tego dążyć. Czy po tym nadal będziesz chciała być najwspanialszą wiedźmą na Wrzących Wyspach? Czy będziesz gotowa zmierzyć się z Anitą? Czy przebaczysz swoim rodzicom? A szczególnie dręczyło go pytanie: czy zdradzisz go dla imperatora, bo będzie on wtedy ważniejszy niż wasza umowa o palizmany?

  Następne dni spędziłaś na treningu. Nie miałaś czasu dla rodziców, ani dla Szczepana. Jak ponownie komuś zaufać, gdy prawdą jest, że okłamywały cię przez całe życie? Może nie przez całe, może się mylisz. Ale to nie zmienia faktu, że zostałaś zdradzona. Czułaś się przez to źle. Dręczyła cię myśli, że może musieli to zrobić, bo nie byłaś wystarczająco dobra. Jesteś słaba i zawsze byłaś słaba. Szkoła ograniczyła cię do jednego kierunku, w którym się rozwijałaś przez lata. Co z tego, że zachowałaś swoją dziką magię, gdy nie potrafisz opanować jej w całości?

  Jak dotąd potrafiłaś tylko (wybrany profil/eliksiry). Nie chciałaś przyznać się do swoich przykrych myśli. Determinowały cię, wbrew pozorom. Jak to jesteś słaba? To nieprawda! Jeszcze pokażesz wszystkim, że zasłużyłaś na swoje imię. Bycie najlepszą uczennicą w Akademii Hexside to nie same przechwałki. Zasłużyłaś na to, zdecydowanie. Nikt cię nie zatrzyma w dążeniu do tego celu. Nawet twój towarzysz sekretu, jakim jest Złoty Strażnik.

  Wasza praca polegała głownie na misjach specjalnych. Ze swojego punktu widzenia zrozumiałaś, że celem pracy u boku Złotego Strażnika było przede wszystkim budowanie reputacji. Wiedźmy zdążyli się zorientować, że nowa legenda Cesarskiego Kowenu ma teraz pomocnika Zwiadowcę. Chociaż wątpiłaś, że ktokolwiek zauważył kim naprawdę jesteś. Oboje nosicie maski, nic dziwnego. Nawet ty sama nie wiedziałaś jak wygląda Złoty Strażnik. Poza tym, wygląda na to, że nie byłaś jedyna ciekawa.

  - Nakryjemy go podczas obiadu. - oznajmiłaś głośno przerywając monolog Szczepana o wspaniałej Lilith.

  - Kogo? - zapytał twój przyjaciel zauważając, że go nie słuchałaś.

  - Złotego Strażnika, a kogo? - Odwróciłaś się w stronę, gdzie patrzył, a patrzył ci w oczy. Wyglądał na zdziwionego, ale potem pod maskę wkradła mu się nowa emocja. Podekscytował się. - Szczepan. A ty się znasz ze Złotym Strażnikiem? - dodałaś ciekawa wspominając poprzednią rozmowę z właścicielem Kardynała przy granicy. Wznowiłaś tymczasem wasz spacer w stronę sali treningowej. Przez jakiś czas możesz cieszyć się czasem wolnym. Dopóki imperator Belos nie przydzieli wam nowej misji.

  - Hmm, rozmawialiśmy raz czy dwa razy - zastanowił się zakładając ręce na plecy.- Ale nie pamiętam, żeby nasze rozmowy były niezręczne jakbym rozmawiał z imperatorem Belosem. Chwała imperatorowi! - wtrącił z pasją w głosie.- Ostatnio zapytał mnie o ciebie, bo chciał się zakumplować!

  - Chciał co? - oznajmiłaś z odrazą bardziej, niż zapytałaś.

  W jakimś sensie myśl o tym, że mogłabyś się przyjaźnić ze Złotym Strażnikiem napawała cię ciarek, ale nie tych przyjemnych. Może to dlatego, że groził ci zabraniem Ptaka, kontroluje cię przez Belosa i pokłócił z rodzicami? Nie, skądże. Przecież to tylko młody chłopak. To ty będziesz najwspanialszą wiedźmą na Wrzących Wyspach, nie on.

  Szczepan ostatecznie nie pozwolił ci się dowiedzieć nic więcej. Zmienił temat na plan odkrycia twarzy Złotego Strażnika. Dlaczego w ogóle ją ukrywał? Ma straszne pryszcze, ogromną bliznę, skośne oczy, a może naprawdę jest szpetny? Operacja ''Pasztet'' miała na celu odkrycie prawdziwej twarzy Złotego Strażnika, nim dostaniesz misję specjalną!

Jestem twoim przełożonym [TOH] [OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz