Rozdział 5

264 22 10
                                    

  - Hunter. - odpowiedział krótko nie patrząc ci w oczy. Ćwierkając po pokoju wasze palizmany pofrunęły w górę ciesząc się swobodą i rozluźnioną atmosferą. Gdy spuściłaś z powrotem wzrok na wasze dłonie, nie było tam śladu po tym, co zaszło. Wyglądało na to, że zostaliście w końcu przyjaciółmi.

  Przyjaciele? To dużo powiedziane. Twoim przyjacielem jest Szczepan, nie Hunter. Podaliście sobie tylko ręce na przeprosiny. Nie tknął twojej rodziny tylko dlatego, że nie zamierzasz donieść imperatorowi o Kardynale. Po co w ogóle pokazał ci swoja słabość? No tak, przecież to ty zdjęłaś maskę. Jesteś wielkim problemem, którego trzeba się pozbyć. Niech tylko powie komuś o tym, co zaszło. To wyzwanie!

  - Hej [T.I.], nadal się gniewasz na Złotego Strażnika po tym jak pokazał ci swoją twarz? - zapytał nieco przestraszony twoimi ciosami w kukłę przyjaciel.

  Ćwiczyłaś właśnie swoje zdolności bez Ptaka. Musisz być przygotowana na każdą możliwość. Dostrzegłaś to u Huntera całkiem niedawno i nie dawało ci to spokoju. Ty miałaś talent, a on był wyszkolony. Żeby być najwspanialszą wiedźmą na Wrzących Wyspach musisz pokonać tego irytującego chłopaka.

  - Nie! - zaprzeczyłaś głośno czerwona ze złości zatrzymując cios. Kukła przez chwilę jeszcze się ruszała. Po przyjęciu twoich postępujących ataków, w końcu oddała tą siłę w twoją stronę. Upadłaś na ziemię po spotkaniu z drewnianą ręką. Wiercąc się z bólu złapałaś się za twarz. - Chyba jednak tak. Czekaj! - Podniosłaś się mimo potęgującego się bólu na policzku.- Skąd wiesz, że widziałam jego twarz!?

  Szczepan odpowiedział ciągłą literą irytując cię niewyobrażalnie. Jeszcze bardziej przestraszony podniósł do góry ręce, a widząc twój morderczy wzrok, wybiegł z sali. Zostałaś więc sama, bez innych Zwiadowców. Rzuciłaś się z powrotem na ziemię bezsilnie kładąc ręce na rozcież. Westchnęłaś ciężko.

  Misja "Pasztet" skończyła się sukcesem, ale pozostał po niej gorzki smak porażki. Tylko ty ukończyłaś zadanie. Szczepan nadal nie wiedział jak wygląda Hunter. Chociaż raz wymknęło ci się jego imię, nie pamiętasz, żeby twój przyjaciel wygadał je innym. Wydaje ci się, że możesz mu zaufać, w porównaniu do twojego przełożonego. Od tamtego dnia chłopak strasznie się od ciebie dystansował. Nie mógł już ciebie sobie żartować, ani wspomnieć o twoich rodzicach. Jedynie o czym rozmawialiście to wasze misje specjalne albo o Belosie, ewentualnie o Kikimorze. Blondyn dowiedział się od Szczepana o waszej przyjacielskiej misji, czułaś się więc jakbyś odbywała karę.

  Podczas ścigania przestępców z ich liderem Rainem, który zdradził wuja blondyna, czułaś się jakbyście naprawdę jeszcze byli przyjaciółmi. Współpracowaliście ze sobą jak należało. Złoty Strażnik odwrócił ich uwagę i zapędził w pułapkę. Ptak pomógł ci zaskoczyć uciekającego od psa imperatora zdrajcę, przez co udało ci się go złapać. Niestety, gdy wsadziliście resztę do więzienia, Rain tajemniczo uciekł. Prawdą było, że wyciągnęła ich Sowia Bestia. Słyszałaś o niej tylko od rodziców, ewentualnie w Akademii. Nigdy wcześniej jej jednak nie spotkałaś. Jednak odniosłaś przeciwne wrażenie do plotek. Edalina Cierńszpon, młodsza siostra Lilith, wydawała się w pełni kontrolować Bestię. To było niesamowite działać w zgodzie z klątwą, która skróca żywot dzień po dniu. Mogłaś przysiąść, że gdybyś była tak wyszkolona jak Złoty Strażnik, byłabyś w stanie ją złapać. Jednak nie potrafiłaś, za co teraz jesteś na siebie wściekła. Widocznie wszyscy perfekcjoniści dołączają do Cesarskiego Kowenu.

  Następnym razem poszliście aresztować sławnego pisarza, Jon De Plume, jeśli dobrze pamiętasz tą żenującą ksywkę. Z tego, co przekazał ci blondyn, Jon znajdował wielu wspaniałych pisarzy, ale gdy kończyła im się dobra passa, zmniejszał ich i przetrzymywał. Przypominało ci to sytuację biednych demonów w kawiarni na mieście. Nie miałaś więc nic do powiedzenia, niż zgodzenie się z nim. Towarzyszyli wam Zwiadowcy, w małej ilości, podczas spotkania z potencjalnym przestępcą. Rozdawał kolejne książki utalentowanego poety. Gdy zobaczyłaś okładkę, nie mogłaś się powstrzymać. Tyle korzyści z tej roboty! To twój ulubiony autor! Musiałaś poprosić go o autograf, po prostu musiałaś. Blondyn skorzystał z tej sytuacji zaprzeczając swoim pierwotnym zamiarom. Pozwolił ci kupić książkę z autografem. Nie patrzyłaś zbytnio na przestępcę w tym czasie, co było błędem. Gdy tylko odebrałaś przedmiot, poczułaś za plecami zbierającą się magię. Chwilę później fani uciekli z biblioteki w popłochu, krzycząc gorzej, niż Szczepan bo chili. A Złoty Strażnik musiał unikać zmniejszenia się, więc zniknął ci z oczu, gdy tylko się odwróciłaś. Ofiarą magii zostali więc zwiadowcy, a że nie wyróżniałaś się niczym od nich, ty również się zmniejszyłaś, a książka się przygniotła. Gdy Hunter zajął się pisarzem, ty, bezsilna i zdesperowana, zaczęłaś cicho płakać. Nic nie zrobiłaś! Jesteś kompletnie bezużyteczna w takich misjach! Pamiętasz jeszcze ogromną obrazę blondyna, który szukając cię, rozpoznał cię jedynie po niestabilnym głosie. Zanim przywrócił twoje rozmiary, nabijał się z ciebie przy Zwiadowcach. To było strasznie upokarzające.

Jestem twoim przełożonym [TOH] [OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz