~ Rozdział 15 ~ Park ~

1.2K 91 30
                                    

Zdjęcie Minx bo czemu nie (Mega ładna jest 😫✋)

Uh 12+? Nie wiem okej 😶

Spaliście sobie smacznie gdy nagle obudziły cię dźwięki stukania w szybę. Lekko wyszłaś z uścisku chłopców i podeszłaś do okna. Krople deszczu dalej uderzały o szyby okien. Spojrzalaś na zegar wiszący w kuchni, była 3.29 a ty wpadłaś na jakże genialny pomysł. Szybko ubrałaś jakieś buty i wyszłaś z domu. Po kilku chwilach znalazłaś się w parku. Było w nim przepięknie, lampy oświetlały drogę, trawa pięknie się mieniła a malutkie jeziorko pięknie błyszczało [Romantycznie]. Usiadłaś na ławkę i zdjęłaś buty, poczym zostawiłaś je na niej a sama weszłaś na trawę. Podeszłaś do jeziorka i usiadłaś nad jego brzegiem. Robiłaś to dosyć często by odświeżyć umysł i opanować ataki, które zdarzały ci się już coraz rzadziej (Tak, czasem pod wpływem mocnego stresu bądź strachu dostawałaś ataków paniki).

Gdy tak się wpatrywałaś w taflę wody, dosiadła się do ciebie jakąś dziewczyna.
- Ładny widok prawda? - zapytała.
- Przepiękny, w sumie myślałam że tylko ja jestem dziwakiem i przychodzę tutaj w nocy - zaśmiałaś się.
- No widzisz, jestem Julieth - podała ci rękę.
- Meg, miło poznać - zaśmiałaś się.
- Too, często tu przychodzisz? - spytała.
- Czasami, jak mam gorszy okres czasu bądź jest tak pięknie jak dzisiaj - odpowiedziałaś dziewczynie.
- Ah, czyli to tak, ja tu jestem przez kłótnie z rodzicami - odparła Julieth.
- Coś się stało? Możesz mi wszytsko powiedzieć, wiem że niby znamy się kilka chwil ale może jakoś dam radę pomóc - powiedziałaś patrząc na nią.
- To tak, powiedziałam rodzicom że jestem pansexualna a oni zrobili wielką awanturę i stwierdzili że jestem częścią ideologii - opowiedziała ci dziewczyna.
- Posłuchaj, to że niektórzy ludzie są walonymi homofobami to norma, nie patrz się na nich tylko idź do przodu - usmiechnęłaś się.
- Dzięki, czekaj, czy ty masz plastry na twarzy? - zapytała przyglądając się tobie.
- A Hahah, tak, mała sprzeczka z byłym - zaśmiałaś się.
- Ojć ja już muszę spadać, rodzice mnie szukają, wymienimy się numerami? - spytała grzecznie.
- Jasne - odpowiedziałaś.

Podałaś dziewczynie swój numer a ta zapisała go sobie w telefonie i pobiegła do domu. Ty tylko patrzałaś jak odbiega i znika ci z oczu. Dalej siedziałaś nad wodą, deszcz ciągle padał a ty podwinęłaś spodnie i weszłaś do wody. Co prawda sięgała ci do kostek ale nie obchodziło cię to. Gdy tak chodziłaś w jeziorku zza pleców usłyszałaś znajomy głos [niespodziewany zwrot akcji dum dum dum].
- No witam kotku - wyszeptał ci do ucha.
- Lucas! Nie dosyć ci! - zawołałaś odwracając się [pizda wróciła!].
- Jak widać nie, dalej chce cię odzyskać - zaśmiał się.
- To masz pecha - zrobiłaś kilka kroków w tył.
- Oj nie kochana, to ty masz tutaj problem - podszedł do ciebie.
- O co ci znowu chodzi idioto? - spytałaś.
- O to że i tak cię zdobędę, nie musisz się stawiać, wiem co na ciebie działa - podszedł bardzo blisko do ciebie i chwycił za talię.
- Zabieraj łapy - odepchnęłaś go.
- Jeszcze mi za to podziękujesz - wyprowadził cię z wody i wywrócił na ziemię, przyczym pochylił się nad twoją twarzą.
- Spierdalaj - zaczęłaś się posuwać do tyłu.
- Nie tak łatwo kochanie - przybliżył się do ciebie poczym chwycił jedną ręką za talię i szedł coraz wyżej, drugą ręką zaś szedł w dół od pasa.
Szybko go kopnęłaś w mordę i z łzami w oczach zaczęłaś biec do domu, olałaś buty i biegłaś jak najszybciej tylko mogłaś. Gdy tylko wparowałaś do środka wskoczyłam na kanapę stukając się w Willa i wybuchając płaczem. Chłopak szybko się obudził tak samo jak Tommy.
- JEZU CO SIE STAŁO?! JESTEŚ CAŁA MOKRA! - zawołał Will obejmując cię.
- On tam był... Chciał mi to zrobić... - tylko to z siebie wydusiłaś.
- Co się stało? - zapytał zaspany dzieciak.
- Ciiii, spokojnie, tu ci nic nie grozi - odparł Will.
- Yhm - odparłaś ocierając oczy.
- Opowiesz nam co się stało? - zapytał lekko zasmucony Tommy.
- Poszłam do parku nad jeziorko *Sniff* i gdy tak sobie moczyłam stopy, przyszedł Lucas i chciał mi to zrobić - końcówkę wręcz wykrzyczałaś.
- Czekaj, czy chodź o... - powiedział Will.
- Yhm - odparłaś mocno wtulając się w brata.
- Dalej nie rozumiem - odparł Tom.
- Zrobię ci herbatę dobrze? Idę tylko do kuchni, Tommy tu z tobą zostaje - odparł Wilbur patrząc na dzieciaka.

Po kilku chwilach wrócił z kubkiem herbaty i przy okazji włączył światło. Ty tylko pomału piłaś herbatę ciągle siedząc blisko brata. Nikt nic nie mówił, było słychać tylko krople deszczu uderzające o szybę. Po wypiciu ciepłego napoju oparłaś się o Tommiego i zasnęłaś.

___________________________________________
Koniec rozdziału 15 :[

Ogólnie to w związku że zaczyna się szkoła to rozdziały mogą być wrzucane rzadziej :( ale staram się je pisać kiedy mam czas (najczęściej a nocy).

Miłego dnia/nocy <3

&quot;Jak Tubbo i Ranboo&quot; ~ Technoblade x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz