Rozdział 10

1.3K 60 2
                                    

Siedzieli tam, osoby które nie powinny stąpać po tej ziemi. Zarówno ona jak i oni. Nie mieli prawa wejść do tego domu, a co więcej nie mieli prawa znów wejść z butami do mojego życia. Victoria, wysoka szczupła brunetka. Ethan wysoki umięśniony, ale nie przesadnie brunet, oraz Vincent wielka kupa mięśni wysoki czarnowłosy chłopak. Victoria i Ethan byli moim kuzynostwem, a Vincent No cóż moim byłym chłopakiem.

- Co oni tu robią? - Wycedziłam, patrząc stanowczo na matkę, ta przewróciła oczami wygodnie rozsiadając się na jednym z foteli.

- Masz niedługo osiemnaście lat, będziesz pełnoletnia. Twój ojciec...umarł. Zapisał wszystko na ciebie nie wiem jakim kim kurwa trafem, ale przepiszesz wszystko na mnie w zamian za spotykanie się z nimi - Wskazała palcem na tą trójkę a ja, aż zaniemówiłam. Trzymaliśmy się kiedyś razem, ale stoczyłam się przez nich. Wiadomo jako idealna i przykładna córeczka powinnam zaprzestać tej znajomości, ale nie mogłam. A raczej nie chciałam. Dlatego po zapłaceniu grubych pieniędzy przez mojego ojca ta trójka zniknęła z mojego życia, z miasta, z kraju. Wyjechali do pieprzonej Azji. Ja, gdy się o tym dowiedziałam błagałam matkę oraz ojca, by mi pozwolili chociażby z nimi porozmawiać. Byli nieugięci, i uważam, że dobrze zrobili odcinając mnie od tam tego syfu.

Poprawiłam nadszarpnięte kontakty z Holly, oraz Marcusem, a relacja moja i Rafe'a No cóż...wróciła do żywych. Przestaliśmy się do siebie odzywać, traktowaliśmy jak powietrze. I myśle, że to umocniło naszą dziwną relację. Zaśmiałam się gorzko patrząc z niedowierzaniem na matkę.

- Ty chyba nie sądzisz, że po takim okresie czasu za nimi tęsknie - Parsknęłam żałośnym śmiechem - Mam ich w dupie, nie potrzebuje osób które po odpowiedniej kwocie jebanych pieniędzy zostawili mnie, mam Holly, Marcusa, Rafe'a, JJ osoby które są warte wiele, a takie ścierwa jak oni są nikim. Jebanym
powietrzem - Czarnowłosa kobieta przewróciła oczami, śmiejąc się kpiąco. Kurwa, gdzie podziała się moja matka? Osoba która mnie kochała i mi pomagała?

- Rafe - Cmoknęła prześmiewczo
-Radziłabym ci do niego zadzwonić, biedny chłopak gdzieś wyjeżdża z swoim ojcem - Rozszerzyłam oczyw niedowierzaniu, to było niemożliwe. Powiedziałby mi nawet jeśli jesteśmy pokłóceni. Nerwowym ruchem wyjęłam telefon i wybrałam odpowiedni kontakt.

- Czego kurwa, nie mogę teraz rozmawiać - Tyle mi wystarczyło, te słowa mnie upewniły, że wyjeżdża. Wyjeżdża i mnie zostawia, bez słowa. Jebany chuj chciał uciec jak tchórz. Pieprzony tchórz.

- A więc, to prawda - Wychrypiałam, usłyszałam po drugiej stronie głośne wciąganie powietrza - Powiedz mi... - Przełknęłam głośno ślinę przymykając powieki - ...powiedz mi czy gdyby nie moja matka. Odważyłbyś się zadzwonić i powiedzieć, że wyjeżdżasz - Nic. Cisza. Parsknęłam gorzkim śmiechem, Zacisnęłam powieki czując zbierające się łzy w kącikach oczu. Zacisnęłam mocniej palce na urządzeniu.

- To koniec Rafe, wyjeżdżasz, a ja nie mam zamiaru przez ciebie stracić Marcusa, kurwa jaka ja byłam tępa kłócąc się z nim o ciebie Boże! - Wrzasnęłam, wplątując jedną dłoń we włosy i ciągnąc z całej siły. Nie czułam nic. Ból psychiczny uśmierzał ból fizyczny - Kurwa! Nie byłeś tego warty! Wiesz co Rafe pierdol się! Pierdol! Twój ojciec miał jebaną racją, że jesteś nikim! Słyszysz nikim! - Rozłączyłam się pośpiesznie, patrząc na matkę. Byłam rozwścieczona.

- Niezły teatrzyk - Przyznała - Tam masz dokumenty, które musisz podpisać, jak to zrobisz będziesz wolna - Wskazała leniwie głową na blat, a we mnie, aż zawrzało, nie zwracając uwagi na trójkę osób które przyglądały się temu z niemałym zaciekawieniem, podeszłam do niej w kilku krokach i uderzyłam z otwartej dłoni z całej siły w policzek. Cios była na tyle mocny, iż głowa przekręciła się jej na bok. Odwróciłam się na pięcie i szybkim krokiem wyszłam z salonu uprzednio dzwoniąc do JJ

Tell me you love me|| 18+ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz