Rozdział 16

1.1K 51 14
                                    

Godzina. Wystarczyła godzina bym przekonała się, że moja nienawiść do blond lali nie jest bezpodstawna. Była strasznie inteligenta, oraz miła. Chyba tylko mi i Victorii dziewczyna nie przypadła do gustu, ponieważ Ethan, Marcus oraz Holly rozmawiali z nią co najmniej jakby znali się kilka lat, a nie jebaną godzinę. Vincent zmył się dwadzieścia minut temu pod pretekstem spotkania ze znajomy, natomiast to mi i brunetce zostało tylko błagać w myślach Boga o to aby wszyscy sobie stąd poszli.

- Bardzo długo przyjaźnimy się z El, niestety ostatnio się pokłóciliśmy i w sumie dlatego tu przyszliśmy - Dziewczyna uśmiechnęła się lekko do rozbawionej blondynki. Zacisnęłam mocno dłoń w pięść, by nic nie powiedzieć.

- Och, na prawdę? - Przeniosła na mnie swój kpiący wzrok, a mnie, aż zagotowało - Wiesz ja jak bym była na miejscu Elice w życiu bym się z wami nie kłóciła. Jestem bardzo bezproblemową osobą - Zachichotała uroczo, a ja nie wytrzymałam. Wstałam na proste nogi, łapiąc Rafe'a z całej siły za nadgarstek pociągnęłam go za sobą. Zupełnie przez przypadek zrzucając ta idiotkę z jego kolan. Ups, jak mi jej szkoda. Tak bardzo, że, aż wcale.

Wepchnęłam go do jednej z łazienek na dole zamykając drzwi na klucz, odwróciłam się przodem do blondyna i po jego minie widzę, że nie jest zadowolony.

- Kurwa, skąd ty ją wziąłeś? - Zaśmiałam się kpiąco - Jeśli myślisz, że wzbudzisz we mnie zazdrość, udało ci się możesz ją odstawić do burdelu? Nie chciałabym w domu mojej mamy szmat, nie wiadomo czy ma jakieś choroby - Chłopak zmarszczył brwi patrząc na mnie dziwnym wzrokiem.

- Co ty pierdolisz? Monic jest moją dziewczyną i po jaką cholerę miałbym wzbudzać w tobie zazdrość? - Prychnął, a ja zaniemówiłam, patrzyłam na niego w kompletnym niezrozumieniu.

- Co?... -

- Czekaj nie mów, że coś do mnie czujesz - On wręcz mnie błagał, by nie okazało się to prawdą, on błagał, bo nie chciał uczuć. Nie ode mnie - Elice, wiem co mówiłem, ale...kurwa myślałem, że byłaś kimś więcej niż przyjaciółka, ale kiedy poznałem Monic zrozumiałem, że to nie prawda. Słuchaj przeprasza... - Nie dokończył przez moją dłoń lądującą na jego policzku.

- Jesteś jebanym chujem, próbowałam sobie wmówić, że nic do ciebie nie czuje, ale wiesz co? Za cholerę mi to nie wychodziło, Rafe jesteś dla mnie kimś więcej niż zwykły przyjaciel. Ja...ja chyba cię kocham...i może to będzie egoistyczne, ale nie mam zamiaru z tobą utrzymywać więcej kontaktu . Nie potrafiłabym patrzeć na ciebie i na Monic nie czując żalu, mam żal do siebie, bo to ja mogłam być na jej miejscu. Życzę ci kurwa jak najlepiej i jej też, ale nigdy nie zaznasz przy niej tego co przy mnie, to ja byłam z tobą cały czas. To ja byłam z tobą po każdej kłótni z ojcem, ja nie ona. Zawsze będziesz dla mnie najważniejszy pamiętaj to tylko kiedy ona złamię ci serce nie przychodź do mnie, nie przychodź do osoby która ma złamane serca od tak dawna - Nie patrząc w jego oczy od kluczyłam szybko łazienkę i niczym burza wyparowałam z tego pomieszczenia. Pomieszczenia pełnego żalu smutku oraz...miłości.

Niestety nieodwzajemnionej

******

- Cześć - Mruknął niemrawo, a ja tylko przytaknęłam twardo głową, pożegnałam Holly i Marcusa z którymi ustaliłam, że jutro pogadamy. Ostatnia wychodziła Monic, złapałam blondynę za nadgarstek odwracając w swoją stronę.

- Nie będę udawać nie lubię cię, ale zależy mi cholernie na tym dupku, więc bądź dla niego dobra. Kiedyś ktoś powiedział mi żebym go nie zraniła, dziś ja mówię to tobie. Rafe jest dobrym facetem, ale cholernie skrzywdzonym. Nie poruszaj przy nim tematu ojca, jest wtedy wybuchowy i może powiedzieć słowa których będzie żałował, w kurwe będzie cię to boleć także zapamiętaj to sobie. Nigdy nie obrażaj jego siostry Sarah, pomimo nikłego kontaktu cholernie ją kocha. Nie będę ci prawić morałów, że zrobie ci coś jeśli go skrzywdzisz nie jest to teraz moją rolą - Dziewczyna chyba przyswajała moje słowa z opóźnieniem...No cóż nie dziwię się.

- Wow...to było głębokie, ale czemu mi to mówisz? - Uniosła jedną brew ku górze, a ja głośno westchnęłam przewracając oczami.

- Widzę jak na ciebie patrzy, tak jak nigdy na mnie - Puściłam dziewczynę dosłownie wypychając ją za drzwi. Zamknęłam drzwi głośno oddychając. Dzisiejsze kilka godzin w towarzystwie ludzie zdecydowanie dobrze mi nie zrobiło, uwielbiałam samotność i zdecydowanie najlepiej czułam się sama ze sobą. Oczywiście zawsze lepiej jest z kimś rozmawiać czy śmiać, ale ja byłam na tym etapie gdzie potrzebowałam jedynie kilku osób w swoim życiu, a zdecydowanie na pierwszym miejscu byłam ja sama. Zawsze będę podkreślać to, że jestem cholernie dużą egoistą, ale wole stawiać się na pierwszym miejscu niż znowu zgubić samą siebie. Nie miałam zamiaru przeżywać tego kolejny raz.

- El, nie patrz na te drzwi i chodź do kuchni. Zrobiłam spaghetti i mam widzieć cały talerz pusty - Przewróciłam oczami, ale ona na szczęście tego nie widziała. Przytaknęłam głową odwracając się do dziewczyny przodem. Zilustrowałam ją wzrokiem i powiem, że wyglądała lepiej niż trzy dni temu. Granatowy top podkreśla jej biust który nie jest mały, tego samego koloru dresy podkreślające płaski brzuch oraz trochę większe biodra. Westchnęłam głośno, ale posłusznie skierowałam się za nią do kuchni i zjadłam mój pierwszy posiłek od trzech dni, który moim skromnym zdaniem był zajebisty. Co jak co, ale ta dziewczyna miała rękę do gotowania. Odkładając brudne naczynie do zmywarki kątem oka zauważyłam brunetkę opierającą się tyłkiem o blat z dziwną miną

- Mów -Wyprostowałam się na proste nogi zakładając ręce pod biustem, Victoria zagryzła wargę, a jej mina znacznie zmarkotniała.

- Nie chciałam ci nic mówić, ale trzeba załatwić wszystkie sprawy związane z pogrzebem - Przełknęłam nerwowo ślinę, rozglądając się nie spokojnie po pomieszczeniu. Jakby miało mnie to uratować od rzeczywistości - El, nie potrzebnie ci to mówiłam. Załatwię to wszystko z chłopakami przepraszam -Pokręciłam przecząco głową, a ręce mimowolnie zaczęły mi się trząść.

- Jestem jej córką, załatwię to jutro - Przyglądała mi się nie pewnie, ale ostatecznie jedynie skinęła głową wychodząc z pomieszczenia. Wiedziała, że nie ma nic do gadania. Jeśli chodzi o nasze nazwisko to ja mam zawsze ostateczne słowo, chcąc nie chcąc i tak bym to zrobiła nawet jeśli, by mnie zamknęli w pokoju. Matka była, jest i będzie dla mnie najważniejsza i nikt ani, nic, by tego nie zmieniło.

Gdybym wiedziała jak cholernie się myliłam.

******

Witam, witam was serdecznie w siedemnastym rozdziale! Mam nadzieje, że wytrwaliście to kilka godzin męczarni. Ja przed chwilą wróciłam do domu, więc dlatego rozdział wlatuje dopiero teraz. Pamiętajcie damy radę!

Także życzę dobrego dnia, wieczoru czy nocy i widzimy się może jeszcze w tym tygodniu!

Tik tok: Devvilltown

Tell me you love me|| 18+ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz