Rozdział 18

1.3K 68 29
                                    

Dziewczyna głośno sapiąc, przystanęła kawałek od chłopaka kładąc ręce na kolanach zginają się lekko w pół. Po mimo tego, że nie lubiła, nienawidziła wręcz biegu uśmiech nie schodził jej z twarzy jak i również blondynowi. Po krótkiej chwili, gdy doszła do siebie położyła się na trawie. Nie był jej długo bierny niemal, że od razu zajął miejsce obok czarnowłosej.

- Rafe, możesz mi coś obiecać? - Zapytała po dłuższej chwili wpatrywania, się bez większego celu w niebo. Blondyn zmarszczył brwi, odwrócił głowę ku dziewczynie, lecz ta dalej na niego nie spojrzała.

- Tak -

- Obiecaj, że mnie nigdy nie zostawisz. Że pomimo tego jak będzie źle, nie zostawisz
mnie. Nigdy - Blondyn uniósł jedną brew ku górze, ale nie odpowiedział. Nie wiedział czemu dziewczyna prosiłaby go o tak oczywistą rzecz. Nie miał w zamiarach jej opuszczać, jednakże po chwili namysłu skinął głową.

- Obiecuje, obiecuje, że nigdy cię nie
zostawię -

******

Nie potrafiłam z siebie nic wydusić, siedziałam i wlepiałam pusty wzrok w blondyna. On sam również nie podzielał szczęścia blondynki która niemal skakała, ze szczęścia. Odchrząknęłam po dłuższej chwili uśmiechając się przy tym smutno. W kącikach oczu pojawiły się nie chciane łzy, blondynka widząc w sytuacji jakiej się znaleźliśmy stwierdziła, że pójdzie do toalety. W myślach dziękowałam Bogu, że nie będzie przy tej rozmowie.

- Cóż, gratulacje -

POV: RAFE

- Cóż, gratulacje -

Zacisnąłem mocniej szczękę patrząc na samotnie spływającą po policzku dziewczyny łzę, niemal natychmiast ją starła uśmiechając się smutno. Kurwa. Nigdy nie sądziłem, że znajdziemy się w takiej sytuacji, gdy to ja ogłoszę zaręczyny. Od zawsze chciałem poślubić Elice, była moją pierwszą i jedyną miłością. Nie przestałem jej kochać, mimo wyparcia się tego cholernego uczucia ono nie znikło. Wręcz, nasiliło się. Sądziłem, że jeśli zwiąże się z Monic to mi przejdzie. Dopiero, widok zapłakanej Elice uświadomił mnie w moich uczuciach. Kurwa, brzmię teraz jak ciota, ale taka jest prawda.

Byłem bezapelacyjnie zakochany w Elice Varn po uszy

- Gratulacje?! - Prychnąłem, nachylając się ku dziewczynie - Kurwa, tylko tyle masz mi do powiedzenia?! - Złapałem czarnowłosą za szyje przybliżając jej twarz do mojej. Rozszerzyła oczy, rozglądając się panicznie na boki. Zapewne sprawdzała czy Monic właśnie nie idzie, szczerze miałem to cholernie gdzieś.

- A co mam ci powiedzieć?! Życzę wam cholernego szczęścia, jeśli chciałeś mojego błogosławieństwa to je masz! Ale nie licz, że będę skakać ze szczęścia! Ty też byś nie był szczęśliwy, gdy osoba którą kochasz oznajmia, że jest z kimś zaręczona! To boli Rafe, to cholernie boli, ale co mam zrobić?! Skoro jesteś szczęśliwy, to tego szczęścia nie mam zamiaru ci odbierać moimi kłótniami. Zasługujesz na to bardziej niż ktokolwiek inny, a ja chce żebyś był szczęśliwy i nie ważne czy u mojego boku czy u kogoś innego. Ważne żebyś był - Po jej policzkach leciały strużkiem łzy, ale nie przejmowała się nimi. Dzielnie patrzyła mi w oczy, gdy ja otwierałem usta, by coś powiedzieć, nic cisza. Nie potrafiłem z siebie słowa wydusić.

Nic nie powiedziała, bo myślała, że jestem szczęśliwy z inną. Kurwa, nigdy nie byłem szczęśliwszy przy nikim innym niż przy niej. To ona była przy mnie zawsze, gdy zalany w trupa wypłakiwałem się w jej ramię. To ona wiele ryzykowała, wymykając się z domu w nocy, bo ja tak chciałem. Ona zawsze po prostu była, nie musiała nic robić. Sama jej obecność sprawiała, że wszystkie złe rzeczy nagle znikały, a człowiekowi chciało się żyć, bo miało się dla kogo.

Tell me you love me|| 18+ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz