Rozdział 12

1.3K 48 2
                                    

Ból. Fizyczny i psychiczny. Towarzyszy już nam od najmłodszych lat, dla mnie była to codzienność. Wstanie - ból, mycie się - ból,
Codzienność zaczęła mnie przerastać, nie potrafiłam zmierzyć się z swoimi własnymi demonami. Wolałam całe dnie izolować się od całego świata, by wieczorem wyjść na jedną z najlepszych imprez tylko po to, by ludzie myśleli, że wszystko jest okej. Nie pytali czy coś się stało, dlaczego, by mieli? Byłam na imprezie? Byłam. Czyli wszystko jest okej. Nie obchodziło ich czemu nikt nie widział mnie całe dni, liczył się wieczór i to czy będę na imprezie. Tylko to.

- Odbierzesz w końcu ten telefon?! - Przewróciłam oczami wzdychając, wyrwałam telefon zaspanej brunetce, zagryzłam wargę zastanawiając się czy odebrać - Odbierz, może to coś ważnego - Dziewczyna ziewnęła patrząc na mnie pół przytomnym wzrokiem, z wielkim opóźnieniem nacisnęłam zieloną słuchawkę.

- Co jest? - Mruknęłam napierając mocniej na wargę, w odpowiedzi usłyszałam jedynie parsknięcie pełne żalu. Żalu jaki do mnie miała.

- Co jest?! - Zaśmiała się gorzko - Kurwa, nie ma z tobą kontaktu! A ty się mnie pytasz ,,co jest?!" Zalewasz mnie i Marcusa! Chcemy ci pomóc rozumiesz?! Schowaj tą pieprzoną dumę do kieszeni i przyjmij jebaną pomoc! - Zacisnęłam mocno szczękę nabierając więcej powietrza.

- Jest 17. Budzisz mnie bo nie masz z kim pogadać? Czy nie masz na kim się wyżyć? Będę o 9 wieczorem na plaży, JJ robi imprezę tam się możemy spotkać, a teraz za przeproszeniem rozłączę się z tobą, mam nadzieje, że panienka nie będzie zła - Przewróciłam oczami kończąc połączenie, miałam już powoli dość Holly i Marcusa. Powiedziałam chłopakowi, że potrzebuje czasu, ale on jak i ona nigdy nie potrafili tego uszanować. Uważali, że jeśli wyrzucę to z siebie to będzie mi lżej, a to nie prawda. Czasem lepiej zatrzymać coś dla siebie, niż dzielić się tym z drugą osobą. Mam wielkie problemy z mówieniem o swoich problemach, wole uchodzić za tą bogatą bez problemów. Która nie wie czy wybrać białą, czy czarną torebkę Gucci.

Jestem jebaną egoistką która zrobi wszystko, by było jej tylko lepiej. Stwierdzenie które padło wczoraj z zakłamanych ust mojej matki nie było do końca trafne. Zrobiłam wiele, by innym było lepiej. Nawet jeśli mi było gorzej, nie przejmowałam się tym. Ważne, że te osoby były szczęśliwe. Jednak czasami moja egoistyczna strona potrzebowała wydostać się z pod tej warstwy osoby robiącej wszystko dla tych osób. Właśnie przez mój egoizm niewinne kłótnie kończyły się na wielkich konfliktach, nie umiałam panować nad sobą. Wpadałam w jakiś trans w którym mówiłam wszystko co myśle. A wtedy tylko jedno przychodziło mi do głowy.

Zniszczenie

Chciałam zrównać tą osobę z gównem, i to robiłam. Wypominałam im rzeczy o których obiecywałam, że już nie wspomnę. Obiecywałam, że najgorsze brudy mi powierzone nigdy nie będą wspomniane, obiecywałam nie krzywdzić, obiecywałam wiele rzeczy,ale jak widać. Nie zawsze dotrzymuje się obietnic, jestem idealnym przykładem, że człowiek bardzo łatwo może złamać obietnice.

- Patrzysz w ten sufit conajmniej 10 minut, mam się zacząć martwić? - Zaśmiała się ochrypłym głosem, przekręciłam głowę tak, by móc na nią spojrzeć. Nie wyglądała tak źle jak na kilka dni nieustannego chlania. Westchnęłam znów zaczynając gapić się w sufit.

- Idź się ogarniaj, za cztery godziny idziemy na imprezę - Brunetka jęknęła zmęczona, ale posłusznie udała się do łazienki. Nie robiło jej problemu imprezowanie dzień w dzień. W nocy szalałyśmy, a w dzień odsypiałyśmy. Ethan z Vincentem czasami się do nas dołączali, ten drugi rzadziej, ale był. Byli już u mnie około dwa tygodnie, a ja przez ten cały czas imprezowałam z małymi przerwami, zlewałam Marcusa i Holly, moja relacja z JJ strasznie się polepszyła. Więcej rozmawiamy i chyba zaczęłam lubić go bardziej niż przyjaciela. A co do Rafe'a...tak jak się spodziewałam. Nie mamy ze sobą kontaktu.

Tell me you love me|| 18+ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz