Rozdział 4

2.1K 85 12
                                    

Od ciała kobiety, odciągnęły mnie czyjeś silne dłonie na ramionach, patrzyłam w skupieniu w jego tęczówki w których widziałam żałosną imitacje mojej osoby. Niestety taka w tej chwili byłam, żałosna. Bez opamiętania rzuciłam mu się w ramiona, mocno wtulając się w zagłębienie szyi. Blondyn ku mojemu zdziwieniu, oddał uścisk z jeszcze mocniejszą siłą. Byliśmy popierdoleni, zaledwie kilkanaście godzin temu potrafiliśmy się wyzywać, a teraz przytulamy się do siebie jakby wczorajszy dzień nie istniał. Ale prawda była taka, że my po prostu chcieliśmy oboje o tym zapomnieć. Tam ten dzień zaważył na naszej przyjaźni i pomimo to, iż myślałam, że najzwyczajniej w świecie puszczę tamto zdarzenie w pamięć. Osoby, a raczej dwie konkretne osoby skutecznie będą mi to utrudniać.

- Co się stało? - Cichy szept chłopaka, owiał moje ucho, powodując, iż wspomnienia z zaledwie kilkunastu minut powróciły. Z perspektywy tych kilkunastu minut nie wiem jak mogłam być na tyle opanowana, a raczej w jakim szoku byłam, iż zdążyłam przekazać matce plan który posiadał tyle luk, że szybko wsadziliby mnie do więzienia razem z nią.

- Ja przyszłam do domu i on...on siedział na niej, więc go zabiłam... - Przełknęłam głośno ślinę, rozszerzając oczy - O mój Boże Rafe! Ja go zabiłam! - Mrugałam szybko, wplątując palce w włosy ciągnąc bardzo mocno za końcówki. Nie czułam tego, przyćmiewał to ból psychiczny. Rafe podszedł do mnie i położył dłonie po obu stronach mojej głowy.

- Elise, spójrz na mnie - Jego ostry ton nie zrobił na mnie jakiegokolwiek wrażenia, wpadłam w za duży amok, by go teraz słuchać - Elise do cholery! - Wzdrygnęłam się na jego krzyknięcie, ale podziałało. Spojrzałam na niego - Uspokój się, pamiętasz, gdy to ja byłem na twoim miejscu? Pomogłaś mi, więc i ja pomogę tobie - Przytaknęłam twardo głową - Kurwa, oboje wczoraj powiedzieliśmy za dużo i wiem, że tego żałujesz tak samo jak ja. Masz racje nie mam najmniejszego prawa, by mówić ci z kim masz się spotykać czy gdzieś wychodzić. Ale taki już jestem i o tym wiesz. Wiem, że cie w jakimś stopniu tym ranię dlatego przystopuje okej? Ale proszę uspokój się, bo musisz mi pomóc - Kolejny raz skinęłam jedynie głową.

- Pomożesz mi zanieść twojego ojca do bagażnika, resztę... - Przerwał, by spojrzeć na moją matkę - Resztę opowiem ci w aucie - Szybko zgarnęłam torebkę oraz nóż który tam schowałam i wzięłam głowę ojca w ręce, blondyn wziął nogi i wyszliśmy. Na szczęście nikt nie chodził po posesji. Podeszliśmy do auta chłopaka, które przed chwilą otworzył z pilota. Jedną wolną ręką otworzyłam bagażnik i wpakowaliśmy tam ciało, dalej na sobie miałam rękawiczki dzięki czemu nie uwaliłam sobie dłoni krwią, otworzyłam drzwi od strony pasażera szybko wsiadając do środka. Przez zapięciem pasów powstrzymała mnie dłoń na moim nadgarstku.

- Masz jest zimno, ubierz - Uśmiechnęłam się lekko widząc ciemno granatową blondyna. Skinęłam głową w podzięce, ubierając bluzę na siebie od razu zrobiło mi się cieplej - Pomożesz mi wnieść ciało na łódź, odpłyniemy od brzegu dość daleko wrzucimy tam ciało, wsadzimy mu jakieś kamienie do kieszeni żeby znalezienie potrwało jeszcze dłużej i, aby ciało nie dryfowało na wodzie rozumiesz? - Mruknęłam tylko ciche ,,mhm" opierając głowę o szybę

*******

- Kurwa, Rafe policja! - Rozszerzyłam oczy, patrząc przerażona na chłopaka. Właśnie miał wrzucać ciało do wody, ale nie kurwa my nigdy nie będziemy mieć szczęścia - Zakryj to tamtym kocem i zostaje nam się jedynie
modlić - Blondyn przewrócił oczami, ale zrobił to o co prosiłam.

- Nie panikuj, zachowuj się normalnie to nic się nie stanie - Przytaknęłam głową, uśmiechając się sztucznie do policjantów będących bardzo blisko nas.

- Co tutaj robicie? Bagno jest zamknięte - Zacisnęłam mocno szczękę, przybliżając się do chłopaka, ten jakby zrozumiał aluzje i położył dłoń na mojej talii przyciskając mnie do sowiego boku.

Tell me you love me|| 18+ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz