15. Dystans

4.4K 282 45
                                    

"Wczesna, wrześniowa jesień to same cuda, same smakowitości. Zima też jest niesamowita. Natomiast w drugiej połowie listopada nie możemy się spodziewać niczego dobrego."

Simona Kossak, Dlaczego w trawie piszczy?

Miałam już więcej nie płakać. I nie płakałam. Miałam też czytać, ale słowa drukowane przelatywały mi przed oczami, nie zostawiając w myślach nawet śladu, wyparte innymi, wyrytymi w sercu. Nie potrafiłam przestać myśleć o rozmowie z profesorem i wciąż przewracałam się z boku na bok. Jego kojący, spokojny głos rozbrzmiewał w mojej głowie, tak jakby ktoś w kółko puszczał w niej nagranie. To, z jakim spokojem mężczyzna zareagował na te facebookowe rewelacje, stanowiło dla mnie zaskakujące ukojenie. On twierdził, że to nic wielkiego, więc i ja przyjęłam jego postawę.

Po kilku dniach wolnych z pewnymi obawami wróciłam na uczelnię. Spodziewałam się kpin, śmiechów, wskazywania palcami. Nic takiego nie miało miejsca. A przynajmniej nie od wszystkich. Banda Żanety cały czas miała z czegoś świetny ubaw. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że to ta cała sytuacja ze zdjęciami była obiektem ich uciechy. Postanowiłam jednak zacisnąć zęby i nie dać się sprowokować ani do płaczu, ani do żadnej wymiany zdań.

Czekałam z utęsknieniem do wtorku, ale kiedy następnego dnia profesor pojawił się w zasięgu mojego wzroku, utkwiłam spojrzenie w czubkach swoich butów. Nie chciałam dawać Żanecie pretekstu do pompowania i tak mocno już nadętych plotek na mój temat.

— Ostatni sprawdzian wielu osobom sprawił zaskakująco dużo trudności — zaczął profesor, lustrując surowym wzrokiem całą grupę. — Nie tego od was oczekiwałem. Dlatego wszyscy, którzy otrzymali ocenę niedostateczną, powinni ją do końca listopada poprawić. W innym wypadku skutkować ona będzie obniżeniem oceny końcowej.

Urwał na chwilę i zajął się uruchamianiem sprzętu. Po chwili na tablicy wyświetlił się pierwszy slajd.

— Dzisiaj przejdziemy już do literatury polskiej okresu renesansu — zaczął profesor, opierając się biodrem o kant katedry. — Jej początek przyjmuje się na rok tysiąc pięćsetny, zaś koniec na tysiąc sześćset dwudziesty. W tym czasie dochodzi do istotnej zmiany. Otóż obok tematyki religijnej, która dominowała w poprzedniej epoce, coraz wyraźniej zauważalna staje się twórczość podejmująca problematykę świecką. W dalszym ciągu dominuje język łaciński. Z kolei dla rozwoju literatury pisanej w języku polskim niebagatelne znaczenie miała twórczość literacka znanego wszystkim Mikołaja Reja i dziś w głównej mierze pochylimy się nad jego dziełami.

Słuchałam wykładu jak urzeczona, niemal spijając każde słowo z ust profesora. Potrafił tak przedstawić utwory pisane przecież starą polszczyzną, że wszystko wydawało się tak oczywiste, a jednocześnie zaskakujące. Rozejrzałam się po sali. Nie tylko ja znajdowałam się pod wrażeniem sposobu, w jaki profesor Wojnarowski prowadził zajęcia. Pośród studentów panowała absolutna cisza, nikt nie zaglądał ukradkiem do telefonów, lecz wszyscy skrupulatnie sporządzali notatki w swoich zeszytach.

— A teraz, żeby trochę rozruszać wasze głowy, rzucę wam wyzwanie. Kto podejmie rękawicę, nie pożałuje — uśmiechnął się do zaskoczonych i zaciekawionych studentów. — Czy ktoś z państwa zna jakiś cytat Mikołaja Reja? Może być na przykład taki, który utkwił wam w pamięci albo jest waszym ulubionym. Słucham.

Wojnar rozejrzał się po rzędach, szukając chętnych do zabrania głosu. Jakiś chłopak siedzący z przodu podniósł rękę i  wyrecytował:

— Jak to szło... "Małe złodziejaszki wieszacie.
Wielkim – nisko się kłaniacie." Czy jakoś tak...

Ramy oczekiwań - Zakończone ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz