22. Słabości

4.7K 286 73
                                    

"Gdy walczysz z miłością, sam słabniesz; ona staje się silniejsza."

Stefan Pacek

— Artur, ja...

— Tak?

— Słabo mi — westchnęłam tylko.

Osunęłam się po ścianie, nie widząc niczego przed sobą. Poczułam ucisk w okolicach żeber.

— Profesorze...

— Mela...

Zza rogu korytarza dobiegły nas odgłosy kroków.

— Artur? Tu jesteście! No gdzie wy się podziewacie tyle czasu? Zaraz będzie odliczanie na tarasie! Tu sobie urządziliście intymny kącik? — zapytał Tomek lekko niewyraźnym głosem. Chyba sporo już wypił. Zamrugałam, na szczęście powoli odzyskując zdolność widzenia. Profesor Wojnarowski podtrzymywał mnie w talii.

— Nie... Po prostu Melania zasłabła...

— Już mi lepiej, Artur. Możesz mnie postawić... — próbowałam się wyswobodzić i o własnych siłach stanąć na nogi. — Dam radę sama...

Oczywiście profesor nie posłuchał, a zamiast tego wzial mnie na ręce i zaniósł z powrotem do prawie zupełnie opustoszałej już sali i delikatnie odłożył na sofę.

— To moja wina. Nie dopilnowałem, żebyś cokolwiek zjadła. Mogłem bardziej nalegać. Przepraszam. Zaraz coś ci przyniosę — powiedział zmartwiony. — Może trzeba cię zawieźć do szpitala?

— Nie trzeba — odparłam, chcąc go uspokoić. Nic mi przecież nie było. Zemdlałam jak zakochane księżniczki w filmach. Wielka rzecz.

— To przynajmniej coś zjedz.

— Nie... Wystarczy woda.

— Nie wystarczy. Mela...

— Proszę, nie. Wystarczy mi coś do picia. Naprawdę...

Wykorzystałam moment, kiedy
Wojnarowski odszedł na chwilę i natychmiast wyprostowałam się na sofie, spuszczając nogi na ziemię. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że sukienka mocno mi się podwinęła, agrafka puściła, a rozcięcie odsłoniło znaczną część mojego uda. Pięknie. Profesor musiał mieć przed chwilą niezłe widoki. Gorączkowo poprawiłam materiał sukienki, naciągając go na nogę. Zdążyłam akurat na czas, bo mężczyzna już wracał z prowiantem.

— Wypij to — Wojnar podał mi w drżącą rękę szklankę soku pomarańczowego. Szkło zabrzęczało o moje zęby, bo ręka tak bardzo mi się trzęsła.

— Daj, pomogę ci — profesor przytrzymał szklankę i przystawił ją do moich ust. Piłam jak małe dziecko dostające piciu od swojego opiekuna. Co za upokorzenie. Nie chciałam w tej chwili spojrzeć w oczy Wojnarowi, ale moje ciało robiło sobie ze mnie grubą nieprzyzwoitość, kierując wzrok prosto na twarz profesora. Patrzył na mnie tak, jakby sam chciał być tym sokiem.

— Jeszcze to — profesor wyciągnął w moją stronę spory kawałek gorącej pizzy z masą dodatków. Nie wiem, skąd on wytrzasnął takie jedzenie tak szybko i o tak późnej porze. Za kilkanaście minut miała przecież wybić północ.

— Nie chcę jeść. Dziękuję — mruknęłam z zakłopotaniem.

— Nie dyskutuj. Przed chwilą straciłaś przytomność. Musisz coś zjeść.

— Nie... Naprawdę...

— Mela... Wybacz, że pytam, ale... Jesteś na coś chora? Anoreksja? Bulimia? Zaburzenia odżywiania? Albo cokolwiek innego?

Ramy oczekiwań - Zakończone ☑️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz