Cała trójka profesorów udała się w ogromnym pośpiechu do skrzydła szpitalnego, zastali pielęgniarkę owijająca swoją dłoń w bandaże. Wyglądało na to, iż próbowała uspokoić Lucy, lecz skończyło się na porażeniu.
-Co ci się stało kochana? - zapytała zmartwiona McGonagall i w mbnieniu oka znalazła się przy koleżance.
-Cóż próbowałam jej dotknąć i mnie poraziło. - wzruszyła bezradnie ramionami. - Na szczęście nic wielkiego.
-Pff... - prychnął prześmiewczo czarnowłosy, przez co został zgeomiony wzrokiem przez obie kobiety.
-Próbowałyście zaklęć? - zapytał dyrektor, który wydawał się być w swoim świecie.
-Minera próbowała, lecz zaklęcie się odbiło. - tłumaczyła spokojnie. - I odepchnęło ja wraz z czarem na ścianę.
Dumbledore próbował przedrzeć się przez barirę, raz za razem używał coraz to innego zaklęcia, lecz wszystko na marne. Kopułą niewzruszoną, teraz już przez ponad dwie godziny nie dawała dostać się do dziewczyny. Severus stał przy ścianie i przyglądał się zmagania całej trójki, dyrektor w końcu zrezygnowany usiadł na krześle.
-A teraz ponowie pytanie. - mówił zirytowany. - Czym ją tak zdenerwowałyście?
-Czy to ważne? - próbowała zbyć pytanie.
-Jak widać, do tej pory jeszcze nic nie zrobiliście. - powiedział ironicznie. - Więc przeczuwam, iż może być ważne.
-Cóż, chciała usunąć ciąże... - mężczyzna otworzył szerzej oczy, poczuł ukłucie w sercu, lecz sam nie wiedział z jakiego powodu. - Nie pozwoliłyśmy jej na to i wtedy... - czarnowłosy spiął się jeszcze bardziej. - Powiedziała że nie ja widzi tego dziecka, bo przypomina jej o zmarłym ukochanym, którego jak to powiedziała...
-Straciła na zawsze. - odparła dobitnie pielęgniarka, patrząc prosto w oczy Snape'a. - Prawdopodobnie ma depresję ciążową. - czarnowłosy nic nie powiedział, wyminął wzrokiem Pomfrej i zaczął lustrować młodą czarownice i podszedł po chwili bliżej.
-Severusie co ty wyprawiasz? - zmartwiła się starsza profesorka i próbowała zatrzymać mężczyznę.
-Nie przeszkadzaj mu Minervo - powiedział spokojnie starzec, gasząc jej popędy.
-Może mu się coś stać, sam widziałeś...
-Severus dobrze wie co ma robić. - uśmiechnął się dumnie. - Nie musisz się o niego martwić.
Mistrz Eliksirów ukucnął przy ślizgonce, nie odwracając od niej swojego wzroku. Ostrożnie uniósł swoją dłoń i zaczął zbliżać do kopuły otaczającej blondynkę. Wydarzyło się coś co zaszokowało obie kobiety, powolnym ruchem docierał coraz to bliżej dziewczyny, bariera powoli ustępowała w tym miejscu, tworząc wyrwę, przez którą przedostawała się dłoń mężczyzny. Severus w końcu ujął twarz dziewczyny, zaczął gładzić jej policzek, wpatrując się w jej nieobecne, przepełnione energią magiczną oczy.
-Lucy. - mówił cicho ochryplym i niepewnym głosem. - Lucy. - powtórzył po raz drugi i wtedy mężczyźnie zaczęło się wydawać, iż jej tęczówki nabierają delikatnych kolorów. - Lucy. - powiedział po raz trzeci, tym razem trochę pewniej, zdeterminowany widokiem zmian w jej oczach, wszyscy w milczeniu przyglądali się tej niesamowitej sceni, lecz Albolus postanowił to przerwać, wyprosił kobiety, by zostawić dwójkę samą sobie, dając tym samym Severusowi więcej pewności siebie. - Lucy. - powiedział, tym razem dużo głośniej i intensywniej, źrenice i tęczówki dziewczyny zaczynały nabierać soczystych kolorów, zieleni i brązu. - Lucy. - te ostatnie nawoływania dały dziewczynie siłę do wydostania się z transu, blondynka zamrugała kilkakrotnie, lecz gdy tylko zobaczy przed sobą twarz ukodanego i poczuła jego dłoń na policzku, wtuliła się w nią z całych sił i zaczęła płakać, mężczyzna delikatnie się zakłopotał, ale po mimo tego ostrożnie przysunął do siebie ślizgonkę, pozwalając jej ułożyć głowę na jego torsie i uspokoić emocje w jego ramionach.
CZYTASZ
𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑭𝒊𝒙𝒊𝒏𝒈 𝒕𝒉𝒆 𝒘𝒐𝒓𝒍𝒅
FanfictionWszystko zaczyna się od początku, zmagania Lucy Destino stają się coraz to cięższe, a kłopoty przybierają zupełnie nowe znaczenie. Wszystko co dotychczas przeżyła nie może się równać z tym co jeszcze przed nią, samotna przeprawa przez czas i niespod...