Koniec Tyranii

85 8 2
                                    

Lucy odwiedzała bardzo często małego Severusa, lubiła to robić, gdyż mogła widzieć jak dorasta oraz z jego matka dogadywała się wspaniałe, lecz pewnego dnia gdy poczuła, iż ma wystarczająco sił, udała się o kilka lat do przodu, nie mogła być przy czarnowłosym każdego dnia w jego życiu, gdyż w tym czasie młoda kobieta również się starzała. Po udanym skoku w przyszłość wylądowała w starym dworku.

-Tom jesteś? - zawołała zniecierpliwiona, miała plan jak zagwarantować Severusowi spokojne dzieciństwo, lecz potrzebowała pomocy.

-Lucy gdzieś ty była, nie widziałem cię z cztery lata. - chłopak czół się odrobinę urazony, iż blondynka nic mu nie powiedziała.

-Dobrze wiesz, że nie mogę zostać w jednych czasach zbyt długo, niedługo zrobią mi się zmarszczki. - zażartowała widząc poważna minę chłopaka.

-Nie rozśmieszaj mnie masz dopiero 19 lat, niedługo zrównamy się wiekiem.

-Ah jak te dzieci szybko dorastają. - zaśmiała się. - Ale nie o tym chciałam rozmawiać.

-Więc przejdź do rzeczy.

-Potrzebuje twojej pomocy, z racji, iż jesteś to winien Severus'owi - powiedziała tajemniczo na co wężousty przytaknął. - Jego ojciec to istny tyran znęca się nad nim i nad jego matką, musimy coś z tym zrobić.

-Oczywiście, pomogę ci, tylko jak?

-Po prostu bądź w pobliżu, później ci wszystko wytłumaczę.

Lucy i Tom udali się wspólnie na Spinner's End, nieopodal domu Severusa ukrył nie ślizgon, a blondynka zapukała do drzwi. Gdy tylko drzwi się otworzyły, kobieta stojąca w nich ucieszyła się niezmiernie i odrazu przytuliła młodą czarownice.

-Lucy to ty? Tak dawno cię nie widziałam, wejdź proszę, zrobię ci kawy. - dziewczyna weszła bez słowa lecz z uśmiechem na ustach. - Gdzie ty się podziewałaś? Już się zaczynałam o ciebie martwić.

-Cóż to długa historia, wiesz jak to jest z pracą. - zakłopotał się. - Kiedyś Ci wszystko opowiem.

-Oczywiście, rozumiem.

-A jak u was, gdzie Severus? - tak bardzo chciała go zobaczyć.

-Sev bawi się w ogrodzie, jak chcesz to zajrzyj do niego, napewno też się stęsknił.

Lucy wyszła do ogrodu, stanęła na ganku i przyglądała się już spotemu chłopcu, siedmioletni Severus trzymał w ręce paty i udawał, że rzuca zaklęcia. Blondynka była zauroczona, coraz bardziej chciała swojego własnego dziecka, nauczyła by je tego co umie sama i tago co nauczył ją czarnowłosy.

-Hejka Sever.

-Hej Lucy, co tu robisz? - zdziwił się chłopiec.

-Nie cieszysz się, że jestem?

-Po prostu bardzo dawno cię nie było.

-Wybacz mały ale taką mam pracę.

-Jaka jest Twoja praca Lucy?

-To tajemnica, nie możesz nikomu powiedzieć. - mówiła kucając obok malucha, który przyglądał się jej swoimi wielkimi ciemnymi oczami. - Jestem tajną agentką.

-Super! - zaśmiał się czarnowłosy, lecz po chwili posmutniał. - Wiesz co Lucy, bo chyba ojciec... Zrobił coś mamusi.

-Co masz na myśli? - zaniepokoiła się blondynka.

-Bardzo płakała i ma siniaki na rękach.

-Nic się nie martw skarbie. - przytuliła do siebie dziecko. - Zajmę się tym, przecież od tego są tajne agentki. - puściła mu oczko a chłopiec zaraz wrócił do zabawy, ślizgonka była oburzona zachowaniem mężczyzny, wrzuciła do matki Severusa, która zdążyła już zrobić kawę. - Elieen, jak się trzymasz?

-Dobrze, czemu pytasz? - zdziwiła się.

-Pokaż mi proszę ręce.

-Ale po co? - widać było, iż opanował ją stres.

-Elieen proszę. - starsza kobieta podwinęła posłusznie rękawy, odsłaniając sine przebarwienia. - Oh kochana, tak mi przykro nic się nie przejmuj, teraz zo się skończy, więcej wsa nie będzie niepokoił ten bydlak.

-Co chcesz przez to powiedzieć?

-Dzwonię na policję. - blondynka od dawna szykowała plan chciała tylko trafić na odpowiednią okazję.

-Nie wiem czy to dobry pomysł.

-Teraz to już nie twój problem kochana. - odparła wybierając numer. - Wszystkim się zajmę, a twoim zadaniem jest opieka nad Severusem i zadbanie by miał wspaniałe dzieciństwo.

-Ale...

-Nie ma żadnego ale, Elieen. - blondynka przytuliła przyjaciółkę z całych swoich sił. - Znów będę musiała wyjechac na jakiś czas ale przyzekam, że tylko jak wrócę to was odwiedzę. - wyszła z domu i znalazła się przy ślizgonie, który wymachiwał różdżką. - Tom wiesz, że jak Cię ktoś zobaczy z różdżką to będziesz miał problemy.

-Tak, tak, to jaki mamy ten plan.

-Zaraz przyjedzie policja, żeby zabrać ojca Severusa, gdy tylko znikna z pobliża domu Elieen, wkraczamy my. - mówiła zawzięcie. - Zajmiesz się policjantami reszta zajmę się ją.

-Jak sobie życzysz księżniczko.

-Oh przestań mnie tak nazywać, przywołuje źle wspomnienia. - powiedziała zamyślona. - O przyjechali. - wszystko poszło zgodnie z ich planem teraz ślizgon siedział wraz z policjantami, których ogłuszył, a blondynka stanęła twarzą w twarz z ojcem Severusa. - Witaj Tobiaszu, pamiętasz mnie, czy byłeś zbyt pijany?

-Pamiętam cię suko, to ty jesteś tą wiedźmą. - splunął jej pod nogi.

-Powściągnij język Snape. - warknęła wściekle. - Nie jestem ta dobrą czarownicą.

-Czego chcesz odemnie kobieto!

-Masz wynieść się z życia Severusa i Elieen.

-Nie będzie jakaś gówniara mówiła mi co mam robić!

-Tak mówisz. - uśmiechnęła się okrutnie i wyciągnęła różdżkę. - Najpierw klekaj przede mną. - mówiła powoli rzucając mężczyznę na ziemię, za pomocą zaklęcia, poczym kilka razy machnęła różdżką, a na ciele Tobiasza pojawiły się głębokie rany. - I jak teraz jesteś skłonny mnie posłuchać, to ostatnia szansa.

-Wal się parszywa wiedźmo. - znów splunął ale tym razem krwią.

-Crucio! - mężczyzna zwinął się z bólu.

-Przestań! Przestań!

-A ty przestałeś gdy twoja żona cię prosiła?! Crucio! - opadł wycienczony ze łzami w oczach. - Jesteś żałosnym, zwykłym śmieciem. Tom przyprowadź policjantów. - chłopak wykonał polecenie nie spuszczając wzroku z dziewczyny, która była okrotna noczy za czasów śmierciożerców, przejęła umysł jednego z policjantów. - Żegnaj Tobiaszu. - dwa strzały wystarczyły, nie było już mowyz o tyranii w domu Snap, blondynka złapała ślizgona za ramię i zniknęli.

-Lucy byłaś okrutna...

-Wybacz mi Tom, nie chciałam by to się tak skończyło. - ojciec Severusa wyprowadził ją z równowagi, przez co puściły jej nerwy.

-Przyrzeknij mi, że nigdy już nikogo nie zabijesz.

-Nie mogę...

𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑭𝒊𝒙𝒊𝒏𝒈 𝒕𝒉𝒆 𝒘𝒐𝒓𝒍𝒅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz