Wszyscy już z magicznego świata wiedzieli co się stało z Lucy, szkoła dowiedziała się jako pierwsza, Dumbledore ogłosił stan blondynki wszystkim uczniom, którzy wysyłali jej kartki z napisami: "Szybkiego powrotu do zdrowia" lub "Bardzo tęsknimy Pani Profesor". Natomiast resztą mahow dowiedziała się przez Proroka codziennego, Rita Skeeter jak to zwykle bywa, bez żadnego zaproszenia, czy pozwolenia wtargnęła do szpitala, na następny dzień twarz Lucy ukazała się w wydaniu gazety z opisem "Co się stało z naszą gwiazdą? Czy stracimy ją na zawsze?". Severus był wściekły za to, że nie zdarzył powstrzymać wścipskiej reporterki. Z Proroka o całej sytuacji dowiedzieli się również Malfoy'owie oraz Riddle'owie, którzy postanowili odwiedzić przyjaciółkę.
-Witaj Severusie. - zaczął wysoki blondyn i poklepał przyjaciela po ramieniu.
-Przyszliśmy zobaczyć Lucy. - dodała czarnowłosa z przygnębioną miną.
-Jasne, wchodźcie. - powiedział niewyraźnie, również ona był wyczerpany, całymi dniami przebywał u boku swojej ukochanej, był zmęczony od niespania nocami i całą tą bezsilnością.
-Wygląda bardzo mizernie. - westchnęła starsza kobieta.
-Moja biedna córeczka... - brunet podszedł do łóżka blondynki, usiadł na krześle i zaczął gładzić bladą jak ściana dłoń kobiety.
-Co jej się stało Severusie? Dlaczego właśnie ona? - dopytywała się rozżalona czarnowłosa, do jej oczu zbierały się łzy. - Dlaczego, dlaczego...
-Nie mam pojęcia Bella, jestem bez radny. - wypluł z siebie z ogromnym żalem. - Moja żona tutaj leży, a ja nie mogę nic zrobić, nic.
-Co mówią magomedycy? - zapytał brunet, nie odrywając spojrzenia od dziewczyny.
-Mówią, że potrzebują więcej czasu na diagnozę ale moim zdaniem sami nie wiedzą co jej jest, po prostu mydlą mi oczy.
-A ty Severusie, nie masz żadnych przypuszczeń? - zapytał go przyjaciel.
-To nad czym mogę spekulować to, że ta choroba jest powiązana z przeszłością Lucy.
-Dowiedziałeś się czegoś? - dopytał brunet, tak jak wszystkim w tej sali było mu smutno z powodu stanu dziewczyny, była dla niego od początku ja córka.
-Wiem, że brzebywała na terenach Europy w latach mniej więcej 1250, 1300. - mówił powoli ziewając co jakiś czas. - Lucy zostawiła sporo notatek, niestety w starszej mówię, o której nie można znaleźć niczego, nigdzie.
-W starszej mówie?
-W języku elfów, zamieszkiwały ziemię długo przed nami, mowe uznano za wymarłą setki lat temu, tak samo jak elfy.
-A nie jest to podobne do jakiegoś znanego nam języka? - zapytała czarnowłosa. - Powiedz co napisała Lucy.
-Esai isse. Dearg Ruadhri. Va'esse deireádh aep eigean, va'esse eigh faidh'ar. N'essea tedd a thu. Hen Ichaer. Aen'drean va, eveigh Aine. Twe Ziraelan ess aép tor. Aedd Gynvael veloë. Va faill feainne.
-Jak ty to zapamiętałeś? Przecież to brzmi jak arabski pomieszany z hiszpańskim, nie można nic zrozumieć. - zdziwił się platynowłosy.
-Jeżeli byś siedział nad tym tekstem tygodniami też byś zapamiętał. - westchnął głęboko. - Mam związane ręce, wiedzę jak moja ukochana powoli odchodzi i nie mogę nic zrobić. - ukrył twarz w dłoniach i zaszlochał, czarnowłosa widząc to i słysząc słowa mężczyzny podeszła do niego i przytuliła go mocno a z jej oczu również poleciały łzy.
-Pomożemy ci Severusie, również dla nas Lucy jest bardzo ważna i postaramy się jej pomóc. - powiedział wysoki mężczyzna.
-Dziękuję wam...
-Nie dziękuj, musimy ją uratować. - czarnowłosa otarła mokre policzki. - Jesteście naszymi przyjaciółmi, nawet więcej jesteście częścią naszej rodziny.
CZYTASZ
𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑭𝒊𝒙𝒊𝒏𝒈 𝒕𝒉𝒆 𝒘𝒐𝒓𝒍𝒅
FanfictionWszystko zaczyna się od początku, zmagania Lucy Destino stają się coraz to cięższe, a kłopoty przybierają zupełnie nowe znaczenie. Wszystko co dotychczas przeżyła nie może się równać z tym co jeszcze przed nią, samotna przeprawa przez czas i niespod...