Eliksiry

70 9 3
                                    

Severus nie spał ostatniej nocy, jego myśli krążyły wokół ostatniego niepowodzenia w udziale blondynki, zastanawiał się co tak naprawdę jest z nim nie tak i co skrywa Lucy. Tego dnia czarnowłosy, nie widział blondynki ani przez moment, nie pojawiła się nawet na obiedzie. Snape nie zamierzał tak łatwo się poddać, udał się do lochów, stanął przed drzwiami i z pewnym zawahaniem się zapukał. Blondynka otworzyła, widząc czarnowłosego miała zamiar odrazu zamknąć drzwi ale Severus przytrzymał drzwi.

-Panno Destino ja nie żartowałem z pomocą przy eliksirach. -mówił poważnym i chłodnym tonem. -Jeżeli chcesz, abym dopuścił cię do egzaminu jesteś obligata mi pomagać.

-Tak chcesz pogrywać. -przeszyła go gniewnym spojrzeniem. -Dobrze zagrajmy w twoją grę.

-Świetnie, idziemy.

-Teraz? -zdziwiła się dziewczyna.

-Tak, ruszaj się. -przestał być dla niej taki miły jak wcześniej, postanowił zmienić taktykę.

Udali się do komnat mężczyzny, w jednym z pomieszczeń był już przygotowany stół i dwa kociołki, widocznie czarnowłosy przewidział, że Lucy zgodzi się mu pomagać. Gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi Severus chwycił obie dłonie dziewczyny i przygwoździł ją do ściany, blondynka jęknęła, a czarnowłosy uniósł brew zaskoczony i jednocześnie zwycięsko.

-A może ty masz do mnie słabość Destino? -uśmiechnął się flirciarsko.- Przestałem się z tobą bawić w kotka i myszkę.

-Jesteś bez czelny. -próbowała się wyrwać, ponieważ czuła do niego tak wielkie pożądanie, że zrobiła się mokra.- Puść mnie. -warknęła a mężczyzna uciszył ją brutalnym, lecz namiętnym pocałunkiem, blondynka uwolniła jedną dłoń i siarczyście spoliczkowała profesorowi. -Powiedziałam zostaw mnie!

-Tego właśnie chcesz Destino? - odsunął się. -Dobrze, zabieraj się do pracy. -dokończył przez zęby, oburzona dziewczyna stanęła przed kociołkiem i zaczęła przygotowywać mikstury z leżącej przed nią listy.

Lucy nie mogła się skupić, spoglądała cały czas na czarnowłosego, a przed oczami miała scenę z przed momentu. Sporządzała miksturę leczącą, dodawała składniki i mieszała ciecz, aż nie zrobiła się brunatna, został ostatni składnik, po czym eliksir zawrzał. Severus gdy tylko to ujrzał chciał odsunąć dziewczynę, mikstura wybuchła, blondynka wylądowała na zimnej posadce, była cała poparzona. Czarnowłosy momentalnie wziął młodą kobietę na ręce i zaniósł do sypialni, ułożył kilka eliksirów i bandaży. Lucy płakała z bólu, mężczyzna starał się być najdelikatniejszy, rozerwał rękaw już i tak zniszczonej sukienki i zaczął wmasowywać mikstury w jej rany, kiedy zakończył owinął poparzoną skórę bandażami. Dziewczyna patrzyła na niego męczeńsko, a w jego oczach zaskrzyła się troska.

-Wysadziłam ci pracownię.

-To nic. - powiedział uśmiechając się. -Przynajmniej wylądowałaś w moim łóżku.

-Bardzo zabawne. -przewróciła oczami. -Teraz powinnam już pójść, na nic ci się więcej nie przydam.

-Nie myślisz, że cię tak wypuszczę.- prychnął rozbawiony. -Poleżysz tu trochę, muszę mieć na ciebie oko.

-Podoba ci się ta wizja. - zironizowała.

-Nawet nie wiesz jak. -jego brew poszybowała w górę. -A teraz wypij to.

-Eliksir słodkiego snu, nie wiem czy to nie zbyt ryzykowne w twoim towarzystwie.

-Przestań przecież nic ci nie zrobię.- podał jej fiolkę, którą odkorkowała i jeszcze raz spojrzała na czarnowłosego. -No dalej pij. - dziewczyna wypiła całość, a oczy momentalnie zaczęły jej się zamykać. -Słodkich snów. -wyszeptał jej do ucha, gdy już zasnęła, jeszcze przez długi czas patrzył na blondynkę, tak bardzo go fascynowała, była taka niezwykła i niewinna, a zarazem nieprzewidywalna i zadziorna, pożądał tej dziewczyny, a może nawet coś więcej.

𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑭𝒊𝒙𝒊𝒏𝒈 𝒕𝒉𝒆 𝒘𝒐𝒓𝒍𝒅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz