Lucy stosowała się ściśle do zaleceń Poppy, jadła pełnowartościowe posiłki, przyjmowała eliksir, który od niej dostała oraz dużo odpoczywała. Tego dziać wróciwszy z obiadu, upila łyk mikstury i położyła się na kanapie, czytając książkę. W momencie, gdy ktoś zapukał do jej drzwi, nawet nie wstała, nie ruszyła się, machnęła różdżką, a wejście otworzyło się samo, przez co jeszcze nie wiedziała kim była osoba pukająca.
-W czym mogę pomóc. - zapytała kontynuując lekturę.
-Widzę, że panienka odpoczywa. - odparł zawadjacko czarnowłosy.
-Severus? - zdziwiła się i chciała natychmiast usiąść.
-Nie kłopocz się, nie musisz wstawać tylko dlatego, że przyszedłem. - uśmiechnął się ciepło.
-Wybacz ale Poppy zaleciła mi dużo odpoczynku.
-Czemu? Coś nie tak z... Ciążą? - nie wiedział jak ubrać słowa.
-Cóż mój maluszek podobno jest słaby i muszę się oszczędzać. - mówiła zakłopotana.
-Czyli nie pomożesz mi w eliksirach dziś wieczorem. - uznał, że było by to nie stosowne przemęczać blondynkę tylko ze względu, iż chciał z nią spędzić trochę czasu. - Trudno poradzę sobie z tym, a ty odpoczywaj.
-Wybacz moje maniery. - speszysla się. - Chciałbyś może kawy lub herbaty?
-Kawy jeżeli to nie problem.
-Żaden. - dziewczyna pstryknęła palcami, a zaraz obok niej pojawił się skrzat. - Skarpek przynieś mi filiżankę kawy i drugą wypełnioną herbatą. - stworzenie przytaknęło posłusznie i zniknęło.
-Zaopatrzyłaś się w skrzata jak widzę. - mówił krążąc po pomieszczeniu i rozglądając się, przeglądał książki, oraz eliksiry stojące na półkach.
-To prezent od mojego przyjaciela. - uśmiechnęła się w duchu. - Stwierdził, że mi przyda się bardziej.
-Miło ze strony "przyjaciela". - zastanawiał się, czy to rzeczywiście tylko przyjaciel. - To twoje? - wskazał na zwoje z projektami jej przenośnej myśl odsiewni.
-Tak...
-Bardzo pomysłowe ale czy się udało? - zapytał zaciekawiony.
-Tak, działa i jest bardzo praktyczne. - powiedziała dumnie.
-Mógł bym zobaczyć? - dziewczyna zastanawiała się przez moment, lecz uznała, że bez wspomnień i tak nic nie zobaczy, więc nie było żadnych przeszkód.
-Oczywiście. - przywołała do siebie skórzaną torebkę i wyjęła zwierciadełko, w tym samym momencie skrzet wrócił zostawiając filiżanki na stole, czarnowłosy przysunął fotel by być bliżej dziewczyny i zaczął przyglądać się torbce. - Oto ono.
-Staranna praca, dużo zdobień.
-To nie zdobienia, to starożytne inkantacje. - sprostowała dziewczyna.
-Rozumiem, ile zajęło ci stworzenie tego cudu?
-Kilka miesięcy, tak wiem, że to dość długo ale by stworzyć to lusterko potrzebna była bardzo stara magia o której ciężko znaleźć jakiekolwiek informacje. - odparła i nachyliła się, aby wziąść filiżankę, przez co mały flakonik wyślizgnął się ze skórzanej torebki, ona nawet tego nie zauważyła.
-A to co takiego? - poniósł świecącą fiolkę i zaczął się jej przyglądać. - Czy to są myśli?
-Oh to tak to moje. - zabrała mu momentalnie przedmiot i schowała głęboko w torbie.
-Twoje mówisz? Więc czemu tam było napisane Severus? - spojrzał na nią podejrzliwie.
-Tak ma na imię mój stary przyjaciel, co za zrządzenie losu. - zaśmiała się nerwowo.
-Tak mówisz... Więc również nazwisko ma takie samo? - przeszywał ja poważnym spojrzeniem czuł, że coś przed nim ukrywała. - Widziałem wyraźnie "Wspomnienia Severusa Snape'a".
-Musiało ci się przywidzieć...
-Co przede mną próbujesz ukryć Lucy? - zapytał łagodnym tonem, jak gdyby proszącym.
-Nic nie ukrywam.
-Więc daj mi fiolkę. - mówił patrząc w jej zielone oczy, które powoli zapełniały się łzami.
-Wystarczy, powinieneś już wyjść. - mężczyzna jednak się nie poruszył. - Powiedziałam wyjdź Severusie.
Czarnowłosy wyszedł bez słowa, tym razem odpuścił ale jeszcze się dowie co ma do ukrycia ta dziewczyna. Lucy położyła się z powrotem na kanapie i łkała cicho.
CZYTASZ
𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑭𝒊𝒙𝒊𝒏𝒈 𝒕𝒉𝒆 𝒘𝒐𝒓𝒍𝒅
FanfictionWszystko zaczyna się od początku, zmagania Lucy Destino stają się coraz to cięższe, a kłopoty przybierają zupełnie nowe znaczenie. Wszystko co dotychczas przeżyła nie może się równać z tym co jeszcze przed nią, samotna przeprawa przez czas i niespod...