Badania Kontrolne

79 9 0
                                    

-Poppy, czy te badania naprawdę są koniecznie? - pytała blondynka rozglądając się niespokojnie po skrzydle szpitalnym. - Nie czuje się zbyt komfortowo tutaj.

-Moja droga, gdyby nie podróże w czasie, myślę że nie były by potrzebne. - odparła dobitnie. - A teraz rozluźnij się i nie myśl o tym. - dziewczyna położyła się na kozetce, która była umieszczona w biurze pielęgniarki, rozłożyła nogi i zrobiła się cała czerwona, nie ze względu na przyjaciółkę, której ufała, lecz z obawy, iż jakiś uczeń wejdzie do gabinetu.

-Jestem gotowa, tylko proszę cię zrób to szybko. - mówiła nie odrywając wzroku od drzwi.

-Postaram się wykonać badanie jak najszybciej ale musisz mi dać trochę czasu, chcę być dokładna.

Lucy nie odezwała się już więcej, przygryzając wargi świdrowała drzwi di gabinetu, może i słusznie, bo zaraz po chwili usłyszą pukanie, momentalnie okryła się prześcieradłem, a pukając wszedł do środka. Gdy tylko blondynka zorientowała się kto odwiedził gabinet, myślała, że zapadnie się pod ziemię, okryła się jeszcze bardziej, widać jej było tylko kawałek oczu. Czarnowłosy stanął jak wryty, przyglądając się młodej kobiecie, widząc kozetkę odrazu zrozumiał co miało na celu badanie.

-Severusie jak możesz tak bezpruderyjnie wchodzić do mojego gabinetu! - krzyknęła pielęgniarka, lecz mężczyzna tylko patrzył na blondynkę, która próbowała się zapaść pod ziemię. - Wynoś się natychmiast!

-Przyniosłem eliksiry o, które prosiłaś. - mówił nawet na sekundę nie odwracając wzroku.

-Zostaw je i wyjdź!

-Nie ma potrzeby Poppy, i tak miałam już iść. - dziewczyna obciągnęła sukienkę i przeszła jak najszybciej przez gabinet, wymijają czarnowłosego.

-Ale twoje badania... - wolała za nią kobieta. - Lucy, gdzie idziesz... Nie skończyłam...

Czarownicą nie miała zamiaru się zatrzymywać, wystarczająco wstydu się już najadła, teraz chciał się tylko znaleźć w swoich bezpiecznych, osamotnionych komnatach, by móc ochłonąć. Szła chłodnymi korytarzami lochów, oddychając spokojnie, była już prawie u celu, gdy znajomy głęboki głos zabrzmiał jej w uszach, dziewczyna przyspieszyła udając, że nie słyszy, lecz na próżno, mężczyzna zatrzymała ją, kładąc na jej ramieniu dłoń, blondynka odwróciła się powoli, a na jej dwarz spłyną potok zarzenowania, nabrała koloru soczystego szkarłatu.

-Lucy, wybacz mi moje wtargnięcie, nie miałem pojęcia, że masz badania. - powiedział skruszonym głosem.

-Nie ma żadnego problemu. - mówiła zakłopotana.

-Znów nasze spotkanie było dość niefortunne... - kontynuował niepewnie.

-Tak to prawda. - odparła nie zaprzeczając, chciała już znaleźć się w swoich komnatach.

-Ale może to dobra okazja by się lepiej poznać?

-Cóż... ~ Powiedz nie, powiedz nie - mówiła w myślach blondynka. - Jasne z przyjemnością. ~Ty głupia dziewczyno, zaślepia cię uczucie! - Wejdź proszę.

Młoda kobieta wpuściła czarnowłosego do swoich komnat, mimo, iż w głębi duszy kłóciła się sama ze sobą. Udała się do kuchni, gdzie sporządziła gorący, ziołowy napar, po czym wróciła do salonu, podała kubek mężczyźnie i usiadła na kanapie, na przeciw niego.

-Słuchaj, naprawdę mi przykro za to co się stało, lecz naprawdę nie masz powodu do wstydu. - czarnowłosy przesiadł się, by być bliżej dziewczyny. - Teraz jesteśmy w jednej drużynie. - mężczyzna chciał by ona mu zaufała, sam nie wiedział dlaczego ale coś go do niej przyciągało. - Może mi zaufać, jesteśmy partnerami.

-Dziękuję Severusie, to miłe z twojej strony. - blondynka z całych sił walczyła ze sobą, by nie dać górować emocjom, tak bardzo tęskniła za swoim ukochanym, a teraz był na wyciągnięcie ręki, lecz nie mogła sobie pozwolić na żaden krok w jego stronę, nie chciała zaburzać jego życia.

-Wybacz mi moja ciekawość ale ośmielę się zapytać...

-Słucham.

-Jakie badania wygo nywalas u Poppy?

-Wybacz ale nie uwierzę, że się nie domyśliłeś. - zbyt dobrze go znała, wiedziała, że czarnowłosy jest inteligentny, więc nie miała pojęcia dla czego pyta, może by się upewnić, a może chce wiecie coś więcej.

-Tak... Masz rację... Wybacz...

-Nie ma sprawy, dam ci jeszcze jedna szansę, zadaj inne pytanie.

-Cóż... Więc powieść mi skąd jesteś?

-Ja... - jej proces myślowy zaczol pracować na pełnych obrotach, w końcu uznała za słuszne uznanie starego dworku za swój dom. - Ja jestem z Hendlton, mieszkam w dworku, w dolinie węży.

-Jak to możliwe, to blisko mojego rodzinnego domu, jakim cudem nie spotkaliśmy się wcześniej. - uśmiechał się ciepło.

-Dużo podróżuje i rzadko bywam w okolicy, teraz mam zamiar zostać na stałe.

-Masz rację, przychodzi taki czas, że trzeba się ustatkować. - mężczyzna wąchał się nad wypowiedzeniem drugiej części zdania, lecz ciekawość wzięła górę. - Twój mąż pewnie jest zachwycony.

-Nie mam męża. - odparła krótko, a żal zapanował nad jej umysłem, zaczęła się robić nerwowa. - I uprzedzając pytanie, nie mam również narzeczonego...

-Więc w takim razie...

-Myślę, że to już są moje prywatne sprawy. - warknęła, przerywając wypowiedź mężczyzny. - Wybacz ale jestem zmęczona, powinieneś już iść.

-Ja nie chciałem cię urazić...

-Dobranoc. - otworzyła mu drzwi i odwróciła się plecami, nie chciała, by widział jak po jej policzkach spływają łzy.

𝑫𝒊𝒎𝒆𝒏𝒔𝒊𝒐𝒏𝒔 𝒂𝒏𝒅 𝑻𝒊𝒎𝒆𝒔: 𝑭𝒊𝒙𝒊𝒏𝒈 𝒕𝒉𝒆 𝒘𝒐𝒓𝒍𝒅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz