- Błagam Cię Oli, pośpiesz się taksówka już na nas czeka- biegałam po naszym mieszkaniu, jak szalona, bo dziwnym trafem te rzeczywiście potrzebne rzeczy, wcale nie znajdowały się w walizce, tylko walały się po mieszkaniu
- No już idę- zobaczyłam brata, ciągnącego za sobą swoją czarną walizkę
- Jesteś pewien, że wszystkie książki też wziąłeś ?- stanęłam w miejscu, by dopiąć do końca swoją dość sporawą walizkę
- Nie jestem za tym, rodzice na pewno pozwolą mi leniuchować, ale żebyś mi dała święty spokój, to owszem wziąłem książkę z matmy i z angielskiego, w razie czego Michael może mi wyśle - oznajmił mi Oliwier, a mnie to nawet uspokoiło
- Dobrze, uf udało się zapiąć tę przeklętą walizkę- wstałam i wypuściłam powietrze- Oli pobiegnij na górę, posprawdzaj czy nic tam nie leży potrzebnego, sprawdź prąd, wodę czy wyłączone, a ja posprawdzam na dole- w pośpiechu zarzuciłam na siebie płaszczyk i opatuliłam się chustą
Chwilę później, gdy już wszystko sprawdziliśmy, wzięliśmy nasze bagaże i w końcu udaliśmy się do taksówki. Oczywiście pan nie był miły, bo czekał na nas 15 minut, co odbiło się na moim portfelu. Lot minął nawet szybko, lądowanie mieliśmy w Warszawie, dlatego od razu ruszyliśmy na pociąg do Poznania. Rodzice proponowali, że po nas przyjadą, ale ja nie chciałam ich kłopotać aż do Warszawy. Późnym wieczorem udało nam się doczołgać do Poznania. Mimo, że i lot, jak i podróż pociągiem były dosyć przyjemne i wygodne, to tyle godzin strasznie mnie wymęczyły. Czekając na pociąg napisałam do szefa, że dopiero w styczniu wrócę, przez co w rezultacie otrzymałam miliony połączeń od Jamesa i od Arii. Teraz nie było mnie dla nikogo, chciałam odpocząć od życia w Nowym Jorku i skupić się na swojej rodzinie w Poznaniu. W gruncie rzeczy bardzo tęskniłam za świętami Bożego Narodzenia w Polsce. Zawsze zabierałam gdzieś Oliwiera, ale nigdy to nie zastąpiło tego jak powinniśmy święta spędzać.
- Gdzie są rodzice - spytał Oli, siadając na walizce, podczas gdy ja w tłumie ludzi próbowałam dodzwonić się do mamy
- Nie odbierają, może idą po nas, może jadą, trochę cierpliwości, jesteśmy już na miejscu, zawsze możemy wziąć taksówkę- mówiłam już w tamtym momencie bardziej do siebie niż do brata, gdyż młody miał mnie gdzieś i przepadł w świecie gier na swoim telefonie
- Nie wierzę, w końcu widzę was na żywo- usłyszałam zza pleców i zobaczyłam mamę ze szklanymi oczami
- Mamo- uśmiechnęłam się pogodnie, podczas gdy mama rozpłakała się ze wzruszenia, już w moich ramionach- mamusiu nie płacz, hej nic się nie dzieje- zaśmiałam się
- Wiem córuś , jestem po prostu taka szczęśliwa, że was widzę, Oliwier jaki Ty już jesteś duży- mama przywitała się z Oliwierem, a w tym czasie zdążył dołączyć do nas tato. Muszę przyznać, że było to emocjonujące powitanie i nie spodziewałam się aż nawet łez. Miłe to było, takie ciepłe, coś, czego brakowało mi w Nowym Jorku i coś co tylko czułam w domu rodzinnym. Po kilkunastu minutach drogi samochodem dojechaliśmy pod nasz domek. W kuchni czekała już na nas pyszna kolacja, którą przygotował nikt inny jak moja mama.
- Mamo, przecież dzisiaj miałaś dyżur, jeszcze znalazłaś czas, by dla nas coś ugotować?- popatrzyłam na rodzicielkę z dezaprobatą
- Gabrysiu, przecież nie mogłabym pozwolić, żebyście tu głodowali po długiej podróży- mama szeroko otworzyła oczy
- Ja dziś kończyłem pracę szybciej, ale dobrze wiecie że nigdy nie miałem talentu do gotowania- zaśmiał się tato, a ja odnalazłam w pamięci wspomnienie, gdy nawet nie wyszło mu ugotowanie makaronu
- Mogliśmy coś zamówić- upiłam łyka mojej ulubionej owocowej herbaty
- No nie wiem- skrzywił się Oliwier, co wzbudziło we mnie zaciekawienie- zawsze coś zamawiamy w Nowym Jorku, albo jemy na mieście, tutaj przynajmniej mama coś dobrego ugotuje
- Sugerujesz młody, że ja nie zapewniam Ci dobrego jedzenia ? Nie wymyślaj przed rodzicami, bo ostatnio coraz częściej gotuję w domu- pokręciłam głową. Coraz trudniej było mi akceptować fakt, że Oliwier jest moim bratem, kiedyś mi to nie przeszkadzało, ale trochę mnie boli, że to moich rodziców nazywa też swoimi rodzicami. Jednak nie mogę mu sprzedać takiej rewelacji, moi rodzice zawsze będą też dla niego rodzicami, ja będę dla niego siostrą. Urodziłam go, nosiłam pod sercem 9 miesięcy, ale to oni dali mu miłość i opiekę
- Gabi, wcale mnie nie słuchasz- uśmiechnęła się łagodnie mama, a ja oderwałam wzrok od ekranu telewizora
- Przepraszam, odleciałam gdzieś myślami
- Mówiłam skarbie, że Oli poszedł do swojego pokoju, Twój pokój też czeka gotowy
- Dziękuję mamo, też zaraz pójdę do siebie. Jestem wykończona- przyznałam szczerze
- Ja się tam nie dziwię, tyle godzin, każdy byłby zmęczony. Ale Gabi powiedz mi, masz jakieś problemy ? - mama posmutniała, a ja nie wiedziałam co jest grane
- Co ? Dlaczego tak myślisz ?- nie rozumiałam
- Z dnia na dzień pakujesz walizki i przylatujesz, nie uwierzę w to, że nic się nie stało. To zawsze jest i będzie Twój dom i Oliwierka, ale coś musiało się stać
- Nie mamo, kompletnie nic się nie stało- lekko się zirytowałam- po prostu potrzebowałam odpocząć i zatęskniłam za atmosferą świąt w Polsce, to wszystko- wzruszyłam ramionami
- Na pewno córeczko ? Nie chciałaś uciec od jakiś problemów ?
- Oczywiście, że nie - od razu zaprzeczyłam- świetnie sobie radzę, mam dużo klientów, z powodzeniem wygrywam mnóstwo spraw, wyjazd do Nowego Jorku, dla mnie jako prawnika to ogromna szansa, jestem bardzo zadowolona, Oliwier coraz lepiej sobie radzi z angielskim, nie mam powodu żebym przed czymś uciekać
- Kochanie, w tym wszystkim musisz pamiętać o sobie. Masz Oliwiera przy sobie, nigdy nikt nie będzie próbował go od Ciebie zabrać, przecież jest Twój- tutaj dodała ciszej- ale pomyśl też o sobie masz już 26 lat, nie możesz tylko pracować i wychowywać Oliego
- Coś mi sugerujesz ?- dokładnie wiedziałam, do czego zmierza ta rozmowa, ale wolałam udawać głupią
- Musisz też znaleźć czas na miłość, założyć rodzinę
- Mamo, jak ?- popatrzyłam z wyrzutem - Jonatan zabawił się moimi uczuciami i zwiał, jak mam z kimś założyć rodzinę, będzie mnie szczerze kochał ? Jak mam wychowywać jakieś dziecko, gdy swojego synka oddałam wam, nie byłabym dobrą matką. Jestem siostrą i prawniczką i tak chcę żeby pozostało, a teraz przepraszam mamo ale pójdę odpocząć- szybko wstałam od stołu, nim mama zdążyła cokolwiek odpowiedzieć
W drodze do swojego pokoju, delikatnie uchyliłam drzwi od pokoju Oliwiera, spokojnie spał. Stałam tak kilka minut, gdy postanowiłam również udać się do spania.
Do świąt pozostało 20 dni ! 🎄
CZYTASZ
Moja Gwiazda
Teen Fiction26 letnia prawniczka, kobieta sukcesu wraca do rodzinnego Poznania, by przeżyć wspólnie z rodziną Święta Bożego Narodzenia. Życie w Nowym Jorku otworzyło przed nią dużo możliwości, ale zabrało świąteczną atmosferę. Dziewczyna nosi w sercu też tajem...