26 letnia prawniczka, kobieta sukcesu wraca do rodzinnego Poznania, by przeżyć wspólnie z rodziną Święta Bożego Narodzenia. Życie w Nowym Jorku otworzyło przed nią dużo możliwości, ale zabrało świąteczną atmosferę. Dziewczyna nosi w sercu też tajem...
- Jak zawsze nie ma się w co ubrać !- mówiłam sama do siebie patrząc na pustki na półkach mojego pokoju. Miałam dużo pięknych ubrań, ale no w Nowym Jorku. Nie spodziewałam się poznać Maćka, chodzić na randki i że będę mieć potrzebę ładnego ubioru. Dlatego wszystko zostało w Stanach, a liczba moich ciuchów była ograniczona.
- Co tak Gabi wzdychasz ?- do mojego pokoju weszła mama, a ja ją obdarzyłam srogim spojrzeniem, nic się nie odzywając- i co widzę, że dalej jesteś obrażona- mama posmutniała
- Mamo, nie jestem zła, ani obrażona, ale Oli prawie dowiedział się czegoś, czego ja nie chcę żeby się dowiedział. Nie chcę żebyście decydowali o moim życiu, postanowiłam że on się nigdy nie dowie i uszanujcie to
- Okay, ja Gabi uważam inaczej, Oliwier zasługuje na prawdę, jak do tego podejdzie nie wie, z perspektywy czasu, uważam że popełniliśmy wielki błąd zgadzając się na bycie jego rodzicami
- Nie rozumiem ?- podniosłam ze zdziwienia brwi
- Kochamy go z tatą, jak syna, jak wnuka, jesteście oboje naszymi największymi skarbami, ale on potrzebuje matki, oszukujemy siebie nawzajem, jego. Byłaś młoda, nie chciałaś być mamą, zgodziliśmy się, ale wiem że mogliśmy Ci pomóc, miłość dziecka do matki jest czymś niesamowitym
- Mamo, proszę Cię przestań, nie chcę tego słuchać dłużej. Dla mnie temat jest zamknięty, dobrze jest jak jest- dodałam już trochę ciszej
- Widzę, że Ci nie przemówię, idziesz gdzieś że tak ślęczysz nad tą szafą ? - Tak jest sobota, więc nie zamierzam siedzieć w domu
- A to ciekawe, jak miałaś naście lat cudem można było Cię wyciągnąć spod kołdry
- Idę do Maćka, no wiesz tego chłopaka z kawiarni, o którym Ci mówiłam. Zobaczę co tam u pieska, którego znaleźliśmy
- Poznasz też jego rodziców- dodała mama z przekąsem
- Owszem poznam jego mamę, tata niestety nie żyje, ale najgorsze jest to że nie mam się w co ubrać- zrobiłam niezadowoloną minę
- I może jeszcze ja chciałabyś coś ode mnie pożyczyć ?- mama spojrzała na mnie z oburzeniem, ale wiedziałam że w głębi duszy się śmieje
- No w sumie tak myślałam nad tą błękitną sukienką, byłabym bardzo wdzięczna- uśmiechnęłam się słodko.
Oczywiście mama mi nie odmówiła i już godzinkę później stałam w błękitnej sukience pod mieszkaniem Maćka. Dopiero jak zapukałam do drzwi złapał mnie lekki stres. Po chwili otworzyła mi kobieta w średnim wieku z bardzo podpuchniętymi oczami.
- Dzień dobry, Gabriella Malinowska- uśmiechnęłam się szczerze i weszłam do środka, gdy kobieta się przesunęła do tyłu
- Witam Cię, możesz mi mówić Elżbieta, tutaj możesz powiesić kurtkę- kobieta wskazała na wieszak nad komodą
- Bardzo dziękuję, proszę mi mówić po imieniu, jednak ja się nie ośmielę mówić do pani po imieniu- grzecznościowo się uśmiechnęłam
- Przejdźmy do kuchni, Maciek z Kają poszli do sklepu, a młodszy syn uczy się u siebie, napijesz się herbaty, kawy ?
- Poproszę kawę z mlekiem- usiadłam na krześle
- Oczywiście, Maciek mówił że jesteś prawniczką ?
- Tak, pracuję w kancelarii w Nowym Jorku
- Kurczę, to nie byle kogo goszczę u siebie w domu- kobieta lekko się uśmiechnęła- bardzo prestiżowy zawód i jeszcze praca w Ameryce, to naprawdę duże osiągnięcie
- Tak, jestem bardzo wdzięczna życiu że mogłam studiować, a teraz pracować w Nowym Jorku
- Ja niestety nie mogę pochwalić się bycia dobrą matką- pani Ela posmutniała
- O czym pani mówi ?- zszokowało mnie to
- Chciałabym by Maciek spełniał też swoje marzenia, chciał iść na architekturę, ale musiał pracować, Miłosz ciągle choruje, a u mojej córki, mam wrażenie że coś ukrywa, mówi że dobrze w szkole, ale ja nie wiem, bardzo mi ciężko - mama Maćka postawiła przede mną kubek z gorącą kawą
- Nie jest pani złą matką- uśmiechnęłam się- dla pańskich dzieci będzie zawsze pani najważniejszą i najwspanialszą osobą, one będą kochać panią za wszystko, ważna jest pani miłość. A Maciek jest bardzo dojrzały i stara się pomóc - chciałam ją pocieszyć
- Tak, dziękuję za miłe słowa, ale mam do siebie żal. Maciek wziął na siebie za dużo obowiązków, czasem myślę jak by to było, gdyby mój mąż żył, ale niestety Bóg postanowił inaczej i zabrał biedaczynę z tego świata- nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo do środka weszli roześmiany Maciek z siostrą
- O Gabrysia, już jesteś- Maciek schylił się, by mnie pocałować w policzek
- Cześć Kaja jestem, nie miałyśmy okazji się poznać- nastolatka podał mi dłoń, a ja ją uścisnęłam
- Gabi, miło mi
- I co tam ? Widzę, że pijecie kawkę- rozejrzał się po kuchni Maciek
- Tak właśnie miałam się napić
- To chodźmy do pokoju, zawołam Miłosza mamo do kuchni, to pomożesz mu w lekcjach
- No pomogę, niech przyjdzie od razu zupę nastawię
Wzięłam swój kubek i poszłam za Maćkiem, który zaprowadził mnie do jego pokoju, który po rzeczach stwierdziłam, że dzieli z Kają
- Mieszkasz tutaj z siostrą ?- usiadłam na łóżku Maćka, uważając by mnie rozlać kawy
- Tak, Miłosz choruje, przez co lepiej by mieszkał sam, mama ma swój pokój, a ja z siostrą dzielę ten pokój. Chciałbym się kiedyś wyprowadzić, mieć coś swojego, ale nic się na to nie zapowiada, plus muszę wspierać mamę finansowo
-Hej, hej, ja idę posiedzieć w pokoju Miłosza, ale przyprowadziłam wam Śnieżynkę, bo na pewno Gabi chcesz zobaczyć co nie ?- Kaja weszła do pokoju z naszym psiakiem, na co rozszerzyły mi się źrenice
- Cześć skarbie- od razu zaczęłam głaskać pieska, po tym jak wcześnie mnie obwąchał
- Maciek, gościu chce ode mnie 20 złotych więcej od nowego roku- powiedziała Kaja, a ja nie wiedziałam o co chodzi
- Jak to więcej ?- Maciek się wkurzył- nie taka była z nim umowa, dobrze wie jaką mamy sytuację, zgodził się pomóc, skąd ja mam wziąć pieniądze ? Szefa nie poproszę, to zbyt niezręczne
- Maciek, może ja zrezygnuję z tych korków, naprawdę już więcej rzeczy rozumiem
- No tak, rozumiesz bo chodzisz na korki, przestaniesz chodzi i znów nie będziesz rozumieć
- Ale co ja mam zrobić ? Zacząć płacić w naturze ?!
- Hej ! Uspokójcie się, o co chodzi ?- wtrąciłam się do tej rozmowy
- Po prostu chodzę na korki z matmy, gość chce więcej hajsu, a nas tylko stać na starą cenę, a jak nie będę płacić tyle ile on chce, no to nie mam korków, a co za tym idzie ? Zagrożenie z matematyki
- Chyba wiem jak mogę pomóc- uśmiechnęłam się
Do świąt pozostało 8 dni ! 🎄
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.