&8&

57 5 0
                                    

Nie mogłam uwierzyć, że Maciek tak mnie potraktował. W jednym momencie stał się dla mnie niesamowicie chłodny i wybiegł z kawiarni zostawiając mnie na środku w totalnym szoku. Przeszło mi przez głowę, że może mu się spodobałam i chciałby choć dłużej ze mną pogadać, ale po tym jak mnie potraktował jest u mnie skreślony. Tak właściwie o czym ja myślę, jestem tu tylko chwilowo, by odpocząć od szarej codzienności. Za jakiś czas znowu wrócę do Nowego Jorku, więc nie mogę wdawać się w jakieś przelotne romanse. A Maciek nawet nie nadawałby się do jednorazowego numerku. 

- No to ładnie Cię kelnerek załatwił- zaśmiałam się Sylwia- wydawał się milutki i jakby miał ochotę na Ciebie, a tu taka niespodzianka

- Nie dobijaj mnie, jestem na siebie zła, że choć przez chwilę byłam dla gościa miła- warknęłam

- Przepraszam, czy mogę zapłacić- złapałam wzrokiem inną kelnerkę, na co ruchem głowy dała mi znać, że zaraz do mnie podejdzie. Odprowadziłam następnie Sylwię na jej przystanek, a sama nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Przechadzałam się ulicami Poznania, wyłapując choć najmniejsze oznaki zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. Moją wieczorną sielankę przerwał telefon od mamy.

- Kochanie, czy mogłabyś podjechać do szpitala ? Zostawiłam w domu portfel i nie mam jak wrócić do domu- usłyszałam głos mamy i już wiedziałam, gdzie się znajdę w przeciągu najbliższej godziny. Wyrosłam już z tego, że jakakolwiek prośba mojej rodzicielki kończyła się odmową z mojej strony. Zbliżało mi się 30 lat, to już obligowało do tego, by stać się w pełni dorosłą i dojrzałą emocjonalnie osobą. 

Dziwnie było wejść do tego szpitala, w którym nie było się już tyle lat. Najśmieszniejsze było to, że mimo upływającego czasu, to miejsce wcale się nie zmieniło. Nawet dalej przy recepcji stał ten sam kwiatek. Nie zastanawiając się długo, udałam się do pokoju pielęgniarek. Otworzyła mi drzwi pani Róża

- No nie wierzę kogo moje oczy widzą ? Gabrysia jaka z Ciebie już piękna kobieta- starsza pani zachwycała się mną, co spotkało się z moim uśmiechem

- Dzień dobry pani Różyczko, bardzo miło mi panią zobaczyć, mam wrażenie że minęło całe życie- uśmiechnęłam się szczerze

- Mnie już czas posuwa, siwe włosy, zmarszczki, ból kręgosłupa, a Ty coraz piękniejsza, coraz bardziej jesteś podobna do mamy, no wręcz żywa kopia !- pani Róża klasnęła w dłonie

- Uważam, że moja mama jest jedną z piękniejszych kobiet na tej planecie, dlatego takie słowa, to dla mnie istny komplement 

- Czy ja dobrze słyszę, że przyszła moja córeczka ?- za panią Różą stanęła moja mama

- Tak, kończysz już zmianę ? Czy może zostawić Ci pieniądze na bilet ?- zapytałam

- Nie skarbie, jeszcze zostanę godzinkę, muszę dokończyć dokumenty segregować, ale zostaw mi z 20 złotych

- Nie ma sprawy, to w takim razie, nie będę przeszkadzać w pracy- ostatni raz się uśmiechnęłam i pożegnałam z panią Różyczką

Gdy już miałam wychodzić ze szpitala, ktoś dość mocno złapał mnie za rękę. Z początku się przestraszyłam, ale gdy zobaczyłam kto to taki miał czelność zakłócać moją przestrzeń osobistą, od razu się wkurzyłam.

- Puść mnie - wysyczałam, na co chłopak po dłuższej chwili, rzeczywiście zdecydował się mnie puścić

- To Ty - powiedział tylko- masz przepiękne oczy, błyszczą Ci się- spokojnym tonem mówił Maciek, a ja nie wiedziałam do czego zmierza ta historia

- Dzięki, każdy mi to mówi, ale to nie zmienia faktu, że nie mam ochoty z Tobą gadać, ani na Ciebie patrzeć- szybko odpyskowałam, co nie było dość odpowiednim zachowaniem, na dość poważaną prawniczkę w Nowym Jorku.

Moja GwiazdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz