&22&

57 2 0
                                    

- Co?-  otworzyłem szerzej, bo to co powiedziała Gabrysia wydało mi się niedorzeczne. Pewnie sama nie wie co mówi, a to wcale nie jest zabawne.

- No dobrze usłyszałeś- Gabi  z obojętnością wzruszyła ramionami i jakby nigdy nic wzięła do ręki swój kubek z kawą

- Nie mogę- prawię krzyknąłem, ale wciąż byłem w takim szoku, że ledwo trzymałem równowagę na tym krześle. Sam nie rozumiałem, czemu wzbudziło to we mnie aż takie silne emocje.

- No to cóż Maciek, Twoja strata- dziewczyna niezaskoczona moją odpowiedzią ponownie wzruszyła ramionami, dopijając do końca swój napój- spodziewałam się takiej odpowiedzi- popatrzyła mi prosto w oczy

- Gabrysia, taki wyjazd nie brzmi dla mnie realnie. Nie mogę z dnia na dzień wszystkiego porzucić. Co ja bym tam robił, gdzie bym mieszkał? Znam trochę angielski, nie jest to rewelacyjny poziom, ale do komunikacji bym sobie poradził. Jednak nie mogę zostawić mamy z dzieciakami, to zbyt dużo- wciąż mówiłem na jednym wdechu

- Maciek, przestań sobie szukać wymówek. Wmawiasz sobie, że nie możesz, bo to, bo tamto. Gdybym ja tak sobie powiedziała, może bym pracowała na kasie w żabce, może prowadziłabym zakład pogrzebowy? Cokolwiek. Ale na pewno nie byłabym w miejscu, w którym jestem teraz. Wiesz co? Ja zawalczyłam o siebie, o swoje marzenia i Ty też to powinieneś zrobić

- Nie Gabrysia i nie zmienisz w tej kwestii mojego zdania- odpowiedziałem uparcie, choć wyjazd do Nowego Jorku jest marzeniem większej ilości ludzi. 

- No cóż, nie jest to chyba kwestia tego czy Tobie na mnie zależy czy nie? Nie byłoby to sprawiedliwe sprawiając sprawę jako szantaż. 

- Nie mieszaj w to moich uczuć do Ciebie

- Okay- dziewczyna się zamyśliła i spojrzała w sufit- wiesz ja widzę to tak. Pojechałbyś ze mną, zamieszkałbyś w moim mieszkaniu. Znalazł pracę, a od nowego roku zaczął studia i pracował. W Ameryce naprawdę jesteś w stanie zarobić na tyle dobre pieniądze, by pomóc rodzinie. 

To co mówiła Gabrysia miało sens i to nawet nie chodziło o dobry zarobek, a o samą kobietę. Moje jedna część chciała rzucić wszystko w cholerę i po prostu być z dziewczyną gdziekolwiek. Potem jednak budził się zdrowy rozsądek i coś sprowadzało mnie na ziemię

- Brzmi to pięknie i kolorowo, ale moja rodzina potrzebuje mnie tutaj fizycznie. Pieniądze, a co dopiero Ty jesteście bardzo ważne, ale moja mama by sobie nie poradziła psychicznie gdybym wyjechał.

- Myślisz, że twoja mama taka jest?- Gabi wysoko podniosła brew- miałam okazję ją poznać i to silna kobieta i ona pierwsza by Cię wsadziła do samolotu. Ja Cię Maciek zmuszać nie będę, zaproponowałam Ci to, zostawię Ci mój adres i zawsze możesz zmienić zdanie, ale wiedz że ja z Tobą na odległość nie będę. Nie wierzę w takie związki.- dziewczyna się przybliżyła

- A to ciekawe, myślałem że w ogóle nie wierzysz w żadne związki?- również się przybliżyłem w stronę dziewczyny

- Może zmieniłam zdanie, ale co to za różnica skoro Ty nie chcesz ze mną być- Gabi uwodzicielsko się uśmiechnęła

- Czyli przyznajesz się, że Ty chcesz ze mną być? Aż tak na mnie lecisz- zaśmiałem się

- Prawniczki nie zawstydzisz- Gabrysia popatrzyła w bok, ale nie wyglądała na zawstydzoną

- Kiedy wylatujesz?- trochę bałem się zadać tego pytania, ale musiałem też znać na nie odpowiedź

- Zaraz wigilia, chcę przed Sylwestrem wrócić do Nowego Jorku. Miałam zostać dłużej, ale mam też dużo pracy, a już podpadłam na tyle, że nie wiem jakim cudem dalej tam pracuję- Gabi się skrzywiła, a ja przytaknąłem głową

- A Oliwier jedzie z Tobą?

- Nie wiem, chciałabym żeby jechał, nawet nie dla mnie, ale tam jest jego życie, jego koledzy, też język nie chcę żeby zaniedbał. Jednak zdaję sobie sprawę, że może będzie chciał tutaj zostać, wtedy nie będę miała nic do gadania. On nawet ze mną nie chce gadać- kobieta westchnęła z żalem, a mi łamało się serce. Dobrze wiedziałem, że nie chciała skrzywdzić chłopca, a wszystko robiła tylko dla jego dobra i żeby był szczęśliwym dzieckiem.- tylko trzaska drzwiami, krzyczy i ucieka do swojego pokoju, żeby tylko uniknąć mojego towarzystwa, zresztą szkoda gadać- Gabi machnęła ręką, a mi się to wszystko nie podobało. Rozumiałem Oliwiera, ale rozumiałem też moją Gabrysię. 

- Na pewno się jakoś poukłada, masz bardzo mądrego synka, tak samo mądrzejszy jak mamusia- chciałem ją jakoś pocieszyć, co nawet mi się udało

- Wiem, że Oli to mój synek i bardzo go kocham, ale teraz jak mówię syn, że jestem matką, jakoś do mnie to nie dociera. Mam 26 lat, a dalej się czuję jak jakaś nastolatka, dla której macierzyństwo jest tematem tabu- Gabi westchnęła

- Będzie dobrze, to mądry chłopak i głupich decyzji nie podejmie. Teraz jest wam wszystkim trudno, ale czas leczy rany i będzie coraz lepiej

- Tak? Czas też wyleczy to jak zniknę z Twojego życia- Gabi prychnęła, a ja nawet nie wiedziałem jak na to odpowiedzieć. Nie spodziewałem się kobiety w moim życiu, żadnej kobiety w moim sercu, a co dopiero takiej która mieszka na drugim końcu świata za oceanem. To jest ta znacząca i dzieląca nas bariera, której ja nie jestem w stanie przeskoczyć. Ale czy ja nie mogę, czy nie chcę? Choć chęć też nie jest dobrym słowem. Chcę, ale trzyma mnie tutaj moja rodzinka. Dlaczego to wszystko musi być skomplikowane? 

- Nie mówmy o tym, bo tylko się pokłócimy- odpowiedziałem

- Może i masz rację, ale za kilka dni będę w samolocie i nie wiadomo czy kiedykolwiek się jeszcze spotkamy- Gabi wstała od stołu a potem odwróciła się w moją stronę- myślę, że już musisz iść, zaraz zabieram się za robienie pierogów, krokietów, mam ręce pełne roboty- popatrzyła na mnie z wyrzutem

- Spotkamy się jeszcze?- nie wiem dlaczego postanowiłem zapytać właśnie konkretnie o to

- Maciek, nie wiem, ale sam sobie odpowiedz, czy jest sens skoro ja wyjeżdżam, a Ty tu zostajesz. Myślę, że odpowiedzi nie trzeba wymawiać na głos, a teraz już idź, też macie pewnie mnóstwo roboty w domu przed świętami

- Zgadza się- spuściłem wzrok- obiecałem mamie w pracach domowych i też na zakupy muszę iść.

Po wyjściu z domu Gabrysi szedłem bardzo wolno na przystanek. Moje myśli toczyły ze sobą wyrównaną walkę. Co mam zrobić? Stoję między rodziną, a ukochaną. Gabrysię znam krótko, więc czy byłbym w stanie zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę właśnie dla niej?

Do Świąt postało 2 dni! 


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Moja GwiazdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz