&6&

64 6 1
                                    

Cały poprzedni dzień spędziłam w łóżku, odsypiając wszystkie nieprzespane nocki w Nowym Jorku. Bardzo potrzebowałam tego leniuchowania w łóżeczku i kolejnego dnia obudziłam się sama i w dodatku wypoczęta, pierwszy raz od bardzo dawna. 

Nim zdążyłam coś zjeść, zaczął dzwonić mój telefon. Od razu w mojej głowie pojawiła się chęć na wyłączenie go, jednak gdy zobaczyłam, że dzwoni Sylwia, to się zdziwiłam i rzecz jasna odebrałam.

- Halo ?- zapytałam, zapewne jeszcze zaspanym głosem

- No nie wierzę kogo ja słyszę. Spotkałam przed chwilą Twoją mamę, robiłam badania kontrolne w szpitalu i doniosła mi, że przyjechałaś do Poznania i to do końca miesiąca. Powiedz mi lepiej, czemu ja nic nie wiem ?- Sylwia ostatnie zdanie wypowiedziała dość oskarżycielskim tonem, na co wywróciłam oczami

- Przestań, ile my tu jesteśmy ? Dwa dni, może trzy. Musiałam odpocząć, wyspać się, pewnie bym do Ciebie zadzwoniła

- Gabi, kogo Ty oszukujesz. Ja Ciebie znam, Ty mnie znasz, obie doskonale wiemy, że nie zadzwoniłabyś ani dzisiaj, ani za tydzień , ani za trzy tygodnie, najchętniej siedziałabyś tylko w domu- wykrzyczała Sylwia, a ja wiedziałam, że ma świętą rację

- To co może jakieś spotkanie ?- zaproponowałam, by Sylwia nieco się uspokoiła i zeszła z tonu

- No ja myślę, że spotkanie. Odkryłam super kawiarnię na rynku, mają tam chyba najlepszą kawę w Poznaniu, wyślę Ci zaraz adres, to koło 16 może ? Bo wcześniej nie dam rady, muszę załatwić kilka spraw

- Tak, pasuje mi 16, czekam na adres, do zobaczenia- gdy się tylko rozłączyłam, zaczęłam się zastanawiać, czy Sylwia zawsze tyle gadała

- Ty już na nogach ?- zapytałam Oliwiera, gdy zobaczyłam, że wszedł do kuchni i to ubrany

- Tak, ja w przeciwieństwie do Ciebie nie marnuję życia, byłem już u kolegi- oznajmił mi Oli, a mnie zatkało

- Masz 10 lat, ktoś Ci w ogóle pozwolił ?- spytałam z wyrzutem 

- Ale po co ? Kacper mieszka niedaleko, a po obiedzie idę jeszcze do Jeremiasza 

- Wow dzięki Oli, że zechciałeś mnie poinformować- położyłam się na blacie, niby byłam wyspana, ale mimo to wolałabym wrócić do łóżka. Ogarnęłam się, zrobiłam dla mnie i Oliwiera obiad i musiałam się szykować na spotkanie z Sylwią. Była to moja najlepsza koleżanka w liceum, jako jedna z nielicznych znała prawdę o Jonatanie i o tym, że urodziłam dziecko. To był dla mnie najtrudniejszy okres w moim życiu, chłopak którego szczerze kochałam, zostawił mnie i to z brzuchem. Miałam wrażenie, że każdy wytyka mnie palcami, miałam też momenty, że chciałam zniknąć z tego świata, ale nie byłam na tyle odważna, by posunąć się do drastycznych kroków i decyzji. Sylwia okazała się dobrą przyjaciółką i wspierała mnie w tych najtrudniejszych chwilach. 

Gdy dotarłam pod wskazany adres, wiedziałam, że Sylwia się spóźni, znałam ją w końcu taki szmal czasu. Na dworze panował nieprzyjemny chłód, dlatego nie czekając na przyjaciółkę weszłam do środka i od razu zakochałam się w tym miejscu. Ta kawiarnia sprawiała, że nie chciało się z niej wychodzić i każdą zimową chwilę spędzić w jej przytulnym wnętrzu. Gdy tak przypatrywałam się z uśmiechem na ustach temu miejscu, zobaczyłam wyłaniającego się z zaplecza wysokiego szatyna, który z ciekawością na mnie spojrzał. Trochę jego spojrzenie mnie speszyło, ale nie chciałam żeby to zauważył. Zajęłam pierwsze wolne miejsce przy stoliku, by przestał na mnie patrzeć w ten sposób, ale jak zobaczyłam że zbliża się do mojego stolika, myślałam że zemdleję. Co się ze mną dzieje ? Nigdy mój organizm tak nie reagował, to co jest tym razem ?

- Hej- przywitał się chłopak, a ja popatrzyłam na niego niedowierzając

- Przepraszam, znamy się ?- zapytałam mrużąc brwi

- Raczej nie, przynajmniej Cię nie kojarzę, pierwszy raz widzę Cię w naszej kawiarni- powiedział chłopak

- Zgadza się, jestem tutaj pierwszy raz, bardzo sympatyczne miejsce- uśmiechnęłam się szczerze

- Co chcesz zamówić ? - spytał chłopak, wyciągając z kieszeni notes i długopis

- Nie za bardzo wiem, co macie ale marzy mi się Latte macchiato i jakiś dobry sernik- poprosiłam z nadzieją

- Jasne, da się zrobić, może usiądziesz przy ladzie to pogadamy- chłopak trochę się spiął, a ja nie wiedziałam co to za akcja. Widziałam wiele prób podrywu, ale jeszcze żaden kelner nie zaprosił, żebym usiadła przy samej ladzie, jednak widząc oczy tego chłopaka ciężko mi było odmówić, więc się zgodziłam

- Podobno robię najlepszą kawę, ale to już musisz ocenić sama- chłopak się uśmiechnął

- A to jest Twoja opinia, czy rzeczywiście podparta jakimiś opiniami- wzięłam do ust kawałek sernika

- Gdyby ktoś tak nie stwierdził, to bym się nie chwalił, i proszę bardzo kawka dla Ciebie, życzę smacznego - chłopak podał mi kawę- tak poza tym Maciek jestem- a potem zrobił coś czego się nie spodziewałam, ale z drugiej strony nawet mnie to ucieszyło. Przedstawił mi się.

- Gabi- odwzajemniłam uścisk dłoni

- No proszę Gabrysia, bardzo ładne imię

- Czasem zapominam, że mam tak na imię- wywróciłam oczami- wszyscy mówią Gabi, albo Gabriella i to jeszcze przez dwa el- upiłam łyka kawy- miałeś Maciek rację, ta kawa to istnie niebo w gębie

- Mówiłem, musisz wpadać do nas częściej

- Chciałabym, ale obawiam się że nie jest to możliwe- uśmiechnęłam się smutno

- Nie jesteś stąd ?- zmartwił się Maciek

- Na co dzień mieszkam w Nowym Jorku- nie miałam zielonego pojęcia, dlaczego tyle szczegółów z mojego prywatnego życia zdradza temu chłopakowi, ale miał w sobie coś, co sprawiało że miałam ochotę się przed nim otworzyć

- O kurczę, co Ty gadasz - chłopak się ożywił- zawsze chciałem tam pojechać, a co dopiero mieszkać, bardzo Ci tego zazdroszczę. I co Gabrysiu robisz w tym Nowym Jorku ? - słowo daję, że zarumieniłam się, gdy nazwał mnie Gabrysią

- Jestem prawniczką- odparłam

- No to gratulacje- chłopak lekko posmutniał, jednak nie chciałam drążyć tematu

- A ty oprócz pracy tutaj, coś studiujesz ?- zapytałam z grzeczności

- Niestety nie, dostałem się w tym roku, po kilku latach starania na architekturę, ale musiałam zrezygnować

- No coś Ty ? Ale dlaczego, architektura jest świetna, mój kolega w Stanach studiuje architekturę w Meksyku i jest bardzo zadowolony

- Tak, uwielbiam architekturę, ale powody osobiste zmusiły mnie do tego

- Rozumiem, coś o tym wiem, że nie zawsze jest tak jak sobie zaplanujemy i potem nasze plany muszą ulec zmianie

- Dokładnie tak- przytaknął Maciek

Chwilę na siebie patrzyliśmy w ciszy, gdy dołączyła do nas Sylwia i cały urok prysł. 

Do świąt pozostało 18 dni ! 🎄

Do świąt pozostało 18 dni ! 🎄

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Moja GwiazdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz