&21&

47 4 0
                                    

Zgodnie z moimi przypuszczeniami Oli nie chciał wcale ze mną rozmawiać. Właściwie mu się nie dziwię, pewnie na jego miejscu zareagowałabym tak samo. Tato cudem ubłagał go o powrót do domu, jednak teraz Oli się nawet na mnie nie patrzy. Sama też nie mam ochoty opuszczać mojego pokoju, dnie spędzam pod kocykiem, oglądając seriale. Do świąt pozostało kilka dni, a ja mam ochotę zasnąć i się nie obudzić. Znów czuję się wtedy, gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, a jak wtedy sądziłam miłość mojego życia mnie zostawiła. Straciłam Maćka, czyli jednocześnie straciłam szansę na coś pięknego. Po raz pierwszy od lat poczułam coś więcej do jakiego mężczyzny. Ale dzieliło nas tysiące kilometrów, a ja nie jestem w stanie zmienić swojego życia. Nowy Jork jest czymś, na co pracowałam wiele lat, by znaleźć się na pozycji jakiej jestem aktualnie. Do tego straciłam Oliwiera, którego kochałam najbardziej na świecie. Urodziłam go, traktowałam jak brata, ale mimo to zawsze był i będzie dla mnie najważniejsze. Może i poczułam odrobinę ulgi, że w końcu mogę zrzucić ten ciężar z siebie i on już o tym wie, jednak nasza relacja diametralnie się zmieniła i już nigdy nic nie będzie takie samo. Albo wpatruję się w mojego laptopa skupiając się na filmie, albo ryczę jak najęta. Z moich myśli wyrwało mnie pukanie do drzwi.

- Proszę!- krzyknęłam, machinalnie wycierając łzy z policzków. W drzwiach zobaczyłam mamę z Sylwią. Nawet się ucieszyłam, że przyszła, ale jednocześnie nie miałam ochoty na niczyje towarzystwo.

- Zostawię was same, porozmawiajcie, Gabrysi to dobrze zrobi- mama uśmiechnęła się z wyrozumieniem i zostawiła nas same.

Przez dłuższą chwilę żadna z nas nie odezwała się słowem. Wpatrywałam się w Sylwię, jednak już nie wytrzymałam i wybuchłam ogromnym płaczem, a Sylwia od razu mocno mnie do siebie przytuliła, co pozwoliło mi się uspokoić.

-Nie będę Gabi pytać, jak się czujesz, bo to nie jest za dobre pytanie- skrzywiła się Sylwia

- Nie czuję się wcale, jest tragicznie, wszystko się posypało. Chciałam zabrać Oliwiera do Polski, dawno się nie widzieliśmy z rodzicami, nie sądziłam że wydarzy się tak wiele nieprzewidywalnych rzeczy

- Przykro mi kochana, Oliwier jest duży, przemyśli to i na pewno się pogodzicie

- Nie, gdybyś tylko słyszała jakie rzeczy do mnie krzyczał. Stałam jak wryta i nie byłam w stanie się ruszyć. Ja już straciłam mojego synka na zawsze. Czasem sobie myślę, że może popełniłam błąd- wzruszyłam ramionmi

- W jakim sensie?- dziewczyna wygodniej się rozsiadła na moim łóżku

- Mogłam go urodzić, wychowywać, być dla niego mamą, a nie siostrą. Może nie miałby ojca, ale miałby mnie. Wiem, że moi rodzice dali mu najlepszą opiekę pod słońcem, że przekazali mu mnóstwo miłości, ale to jednak moje dziecko, nie wiem czy będę mieć jeszcze dzieci. Chciałam być prawniczką, ale mogłam nią też być w Polsce. Mogłam zostać wychowywać dziecko, uczyć się, może nawet zabrać Oliwiera ze sobą do Nowego Jorku, wszystko jakoś bym mogła pogodzić. Miałam wiele opcji, największym błędem jaki popełniłam to ukrywanie przed nim prawdy. Tak naprawdę zadecydowałam o swoim życiu, mojego synka życiu i Jonatana życiu

- Myślisz, że teraz bylibyście kochającą się rodzinką wychowującą takiego dużego dzieciaka?- Sylwia się skrzywiła

- Gdy myślę o tym teraz, nie jestem w stanie sobie wyobrazić siebie z Jonatanem. Czułam do niego wiele, naprawdę bardzo go kochałam, ale nie widzę siebie przy jego boku. Gdyby wiedział, że ma syna raczej płaciłby alimenty, spotykaliby się, ale między nami nic by nie było

- Jeśli oczywiście by Jonatan chciał kontaktu z synem, wiesz jacy są nastolatkowie. Do seksy pierwsi, ale do poniesienie konsekwencji i rodzicielstwa już ostatni

- Może rzeczywiście nie była to dobra decyzja, może wszystko byłoby inne. Dziecko to jest ktoś taki, kto kocha bezwarunkowo. Jako brat był dla mnie ważny, ale to nie to samo. Czasem słyszałam jak mówił do mojej mamy, że ją kocha i jest najlepsza. Czułam w sercu taką zazdrość, bo to ja powinnam słyszeć te słowa. Pamiętam nawet tę sytuację- wróciłam myślami do wydarzeń z przeszłości- uczyłam się na jakiś sprawdzian i usłyszałam jak to mówi, boli do dziś- uśmiechnęłam się smutno

- Gabi czasu nie cofniesz, prawda się wydała. To że kochasz swojego synka się nie zmieni, byłaś młoda, sama Ci mówiłam, że ja nie wiem co bym zrobiła na Twoim miejscu, podjęłaś taką decyzję jaka była najlepsza na tamten moment.

Kolejnego dnia udało mi się zwlec z łóżka. Uczesałam się w niechlujnego koka i postanowiłam trochę posprzątać dom, by odgonić ze swojej głowy ponure myśli. Po południu przygotowałam dla wszystkich gofry z bitą śmietaną i cynamonem. Oliwier je uwielbiał. Akurat skończyłam gofry, gdy Oli z moim tatą wrócili do domu.

- A co tu tak pięknie pachnie?- usłyszałam głos taty, który jak najbardziej chciał załagodzić już napiętą atmosferę w domu

- Zrobiłam wasze ulubione gofry- przyjaźnie się uśmiechnęłam, jednak Oliwier na twarzy był wściekły

- Uwielbiamy je, ściągamy kurtki, myjemy ręce i będziemy jeść. Oli zjesz z trzy przynajmniej co nie?- zaśmiał się tato

- Wolę umrzeć z głodu, niż cokolwiek od niej jeść. Ona mnie nie chciała, nie kocha mnie, dla mnie ona już nie istnieje- po tych słowach Oli rzucił swoją kurtkę na podłogę i uciekł. Chciało mi się płakać. Tato pobiegł za Oliwierem do pokoju, a ja rzuciłam ścierkę kuchenną do zlewu. 

Po chwili ktoś zadzwonił do drzwi, więc zdecydowałam się je otworzyć. Po drugiej stronie stał uśmiechnięty Maciek, a mi zaświeciły się oczy  na jego widok

- Co Ty tu robisz?- próbowałam ukryć uśmiech, który pojawiała się na mojej twarzy

-Mam dla Ciebie coś słodkiego. Twój ulubiony torcik czekoladowy z malinami, dwa kawałki

- Wejdź- otworzyłam szerzej drzwi. Poczęstowałam Maćka goframi, które zdążyły zrobić się zimne. Między nami panowała cisza

- Poszłaś sobie z kawiarni- mężczyzna zaczął

- Poszłam, myślę że na tym temat się urwał, nie chciałeś kontynuować tej rozmowy, ja w sumie też nie

- Brat mi powiedział co się stało. Oli do niego napisał, był bardzo rozżalony

- Nie chcę o tym gadać- odpowiedziałam z prędkością światła

- W takim razie o czym chcesz gadać?- prychnął Maciek- o nas nie chcesz gadać, o synu nie chcesz gadać

- Wtrącasz nos w nie swoje sprawy- warknęłam- wiesz co? Jest jedna jedyna opcja, żeby między nami się udało

- Jaka?

- Musisz wyjechać ze mną do Nowego Jorku- odpowiedziałam pewnie siebie, a Maciek zamilkł


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Moja GwiazdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz