Rozdział 5

346 13 0
                                    

Aktualnie...

Budzi mnie hałas.

- Co ty wyprawiasz? - zaspanym wzrokiem spoglądam na krzątającą się w kuchni Aitanę.

Niczym robot otwiera kolejne szafki, wyraźnie czegoś w nich szukając.

- Ta dziewczyna musi gdzieś mieć jakieś proszki. Niemożliwe, by ich nie miała. W każdym domu przecież są jakieś tabletki przeciwbólowe. W każdym... To rzecz cenna, jak chusteczki higieniczne. - mówi jakby bardziej do siebie niż do mnie. - O mamciu! Zaraz mi głowa eksploduje! - przyciska dłonie do skroni, a na jej twarzy maluje się wyraźny ból.

Podnoszę się do siadu i ze współczuciem patrzę na to, jak cierpi.

- Czyżby kac morderca? - decyduję się wstać z kanapy i pomóc jej w poszukiwaniach.

Nie mogę dłużej patrzeć na to, jak cierpi, zwłaszcza że jeszcze wczoraj to ja przechodziłem przez ten okropny stan.

- I to potworny. - jej blada, a zarazem lekko poszarzała cera wyraźnie ukazuje, jak źle się czuje.

Wchodzę do łazienki i w szafce znajduję pudełko z lekarstwami. Przelatuję wzrokiem po nazwach i wyjmuję właściwe opakowanie, z którym wracam do kuchni, gdzie przy stole jadalnianym siedzi Aitana, a twarz ukrytą ma w dłoniach.

- Trzymaj! - wciskam jej do ręki tabletki przeciwbólowe. - Weź najlepiej dwie! - nalewam wodę do szklanki i jej podaję.

Uśmiech gości na moich ustach, gdy dostrzegam ulgę i szczęście wypisane na jej twarzy zaraz po tym, jak połyka tabletki i opróżnia całą szklankę wody.

- Lepiej?

- O tak! - spogląda na mnie z pełną wdzięcznością, a kolory zaczynają powracać na jej twarz. To oznacza jedno – jej stan zaczyna wracać do normalności.

- To dobrze. Dojdź do siebie, a ja przygotuję nam jakieś śniadanie. - jak tylko odwracam się i ruszam do kuchni, mój wzrok spoczywa na leżący na stoliku kawowym laptop.

Przypomina mi się, co wczoraj odkryłem. W głowie mam obraz dokumentów oraz komunikat o zaszyfrowanych plikach. Ta sprawa w dalszym ciągu nie daje mi spokoju. W głowie mam tylko jedno pytanie: co to są za dokumenty?

- Jak chcesz, to jedz, ale ja na chwilę obecną nie przełknę niczego więcej poza wodą. - krzywi się, jakby na samą myśl o zjedzeniu czegokolwiek miała zaraz zwymiotować.

- W sumie to ja też nie mam na nic ochoty. - zdaję sobie sprawę, że tak właśnie jest. Nie potrafię nawet myśleć o jedzeniu, kiedy moją głowę zaprzątają myśli wyłącznie o Gabi i jej sekretach, Vittorio i całym tym bagnie, w którym tkwię od kilku lat. - Chodź, odwiozę cię do domu, a później muszę podjechać w jedno miejsce. - ruszam w kierunku wyjścia, jak tylko Aitana odchodzi od stołu.

- Po co ci laptop Gabi? - pyta, gdy łapię za sprzęt i wychodzę z nim z domu.

- Jest na nim coś, co potrzebuję. - odpowiadam tylko, nie chcąc wdawać się w szczegóły.

- Coś z pracy? - otwieram jej drzwi do samochodu.

- Można tak powiedzieć. - mówię, gdy mości się na fotelu. Zamykam drzwi i obchodzę auto, po czym siadam za kierownicą i odpalam silnik.

Aitana na szczęście nie pyta już o nic więcej, co sprawia, że się rozluźniam i uspokajam. Jakoś nie bardzo jestem skłonny do tego, by dzielić się z nią informacjami na temat tego, co odkryłem, a właściwie co odkryję, jak tylko uda mi się rozszyfrować to przeklęte hasło.

PORZUCIŁEM SERCE W KOLUMBIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz