Rozdział 22

310 10 0
                                    

Aktualnie...

O tej godzinie galeria handlowa tętni życiem. Mnóstwo ludzi przechadza się po sklepach, przez co trzeba uważać, by przypadkiem na nikogo nie wpaść. Z tego też powodu cudem udaje mi się znaleźć wolne miejsce parkingowe w podziemnym parkingu. Jakieś pięć minut temu otrzymałem od Aitany wiadomość, że obecnie są w jakimś sklepie z odzieżą damską, który znajduje się na pierwszym piętrze, a którego nazwy nie jestem w stanie powtórzyć nawet w myślach. Tak więc idę teraz według wskazówek mapy, znajdującej się w centrum na każdym z pięter i staram się odnaleźć właściwy sklep.

Gdy w końcu mi się to udaje, wchodzę do środka i rozpoczynam poszukiwania znajomych twarzy.

Sklep na szczęście nie jest wielki, dlatego gdy nie widzę twarzy mojej ukochanej ani twarzy mojej szwagierki, kieruję się wprost do przymierzalni. Pracownica sklepu, którą mijam, z zaskoczeniem patrzy na mnie. Nic dziwnego. Zapewne zastanawia się, co facet robi w sklepie z odzieżą przeznaczoną wyłącznie dla kobiet.

- Szuka pan czegoś? - zaczepia mnie ostatecznie, trzepocząc przyjaźnie sztucznymi rzęsami.

- Tak, ukochanej. - wyznaję wprost, nie chcąc dłużej wdawać się w zbędne dyskusje i kontynuuję swoje poszukiwania.

W końcu zauważam znajomy kolor włosów, fryzurę, a następnie całą resztę, która należy do Aitany.

- No jesteś w końcu. Już się bałam, że nas nie znajdziesz. - odzywa się, jak tylko do niej podchodzę.

- Nie ukrywam, że miałem lekki problem z nazwą sklepu. - witam się z nią buziakiem w policzek i rozglądam się po sklepie. - Gdzie Gabi? - nie widzę nigdzie ukochanej.

- Od przeszło dziesięciu minut siedzi w przebieralni. - wskazuje ręką na różową kotarę, za którą się znajduje. - Nie pokazała się jeszcze w ani jednej sukience, którą dla niej wybrałam. - krzyżuje ręce na piersi, a na jej twarzy widnieje grymas niezadowolenia.

- Robi się coraz ciekawiej. - mamroczę do siebie pod nosem, błagając w myślach o siłę i cierpliwość. Może te zakupy to jednak był zły pomysł? Może lepiej było pojechać do domu i tam na nie poczekać? - A gdzie są wasze zakupy? - zmieniam temat, gdy widzę, że koło Aitany nie ma żadnych toreb z pakunkami.

- Tam są. - wskazuje mi palcem na białe skórzane kanapy, przy których stoi z jakieś dziesięć toreb różnych marek sklepów i od różnych projektantów.

- Mam nadzieję, że to wszystko nie jest wyłącznie twoje. - krzywiąc się, spoglądam na szwagierkę. Znam Aitanę i znam Gabi, by tak sądzić.

- Bardzo śmieszne. Dla twojej informacji tylko trzy torby są moje, a reszta Gabi. Z czego jest tam jedna sukienka dla mnie, buty dla Patricio i taki śliczny komplecik dla Abi.

- Mogłaś oszczędzić sobie chodzenie z Gabi po dziecięcych sklepach, wiedząc, przez co ona teraz przechodzi. - mam jej to za złe.

- Akurat to ona się uparła, żeby tam wejść i to ona postanowiła kupić te wszystkie rzeczy dla moich dzieci. - jestem w szoku.

- Wybacz. - czuję się jak skończony kretyn, że tak na nią naskoczyłem. - Nie wiedziałem. - jest mi wstyd.

- W porządku. - nie przykłada wagi do moich rozżalonych słów i puszczając je mimo uszu, podchodzi do różowej kotary. - Gabi, jeśli zaraz nie pokażesz się w jakieś sukience, przysięgam, że wyciągnę cię siłą z tej przymierzalni! - unosi się.

Choć niczego nie słyszę, śmiało mogę przysiąc, że Gabi w tym oto momencie na słowa Aitany przewraca oczami, głośno przy tym wzdychając.

- Zaraz wyjdę! - odpowiada mi znajomy głos, który wywołuje falę ciepła w moim brzuchu. Brzmi tak spokojnie, tak kojąco, niczym upragniona muzyka relaksacyjna po ciężkim dniu w pracy.

PORZUCIŁEM SERCE W KOLUMBIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz