Rozdział 9

330 11 2
                                    

Aktualnie...

- Wejdę najpierw do Gabi. Chcę ją zobaczyć. - oznajmiam, parkując samochód na szpitalnym parkingu. - Spokojnie Adeline, zdążę na spotkanie. Będę na czas. - po tych słowach rozłączam się i gaszę silnik. Chowam telefon do wewnętrznej kieszeni swojej marynarki i wysiadam z auta. - Czy to... Elena? - mam wrażenie, że to zwidy. Z zaskoczeniem patrzę na oddalającą się postać kobiety, która wydaje mi się dziwnie znajoma. Nie! To niemożliwe! Odpycham tę głupią myśl na bok, gdy stwierdzam, że Elena nie ma powodu, dla którego miałaby przyjść do szpitala. Zapewne dowiedziałbym się, gdyby z jej rodziny nagle ktoś zachorował lub gdyby ona sama zachorowała.

Spoglądam ostatni raz na podejrzaną postać, po czym ruszam pośpiesznym krokiem w kierunku głównego wejścia szpitala.

Mijam znajome korytarze, którymi przechodziłem już niezliczoną ilość razy i wchodzę do znajomej sali.

- Co... - pada z moich ust, gdy ze zdziwieniem wpatruję się w puste łóżko. Co jest grane? Gdzie się podziewa Gabi? Nie miała zaplanowanych na dziś żadnych badań. Wiedziałbym, gdyby jakieś miały być. Biegiem rzucam się do wyjścia. - Gdzie pacjentka z tej sali? - pytam pierwszej lepszej pielęgniarki, którą spotykam na oddziale intensywnej opieki.

- Została przeniesiona dziś rano na zwykłą salę. - oznajmia starsza kobieta, rozmawiająca na korytarzu z jakąś inną kobietą, która wydaje się być dużo młodsza i mniej doświadczona w przeciwieństwie do swojej koleżanki po fachu. Domyślam się, że to zapewne studentka, która dopiero zdobywa swoje doświadczenie i która zapewne odbywa praktyki w tym szpitalu. - Piętro wyżej, ostatnie drzwi po prawej. - wskazuje ręką na schody.

- Dziękuję. - udaje mi się burknąć tylko pod nosem, gdy energicznie odwracam się i ruszam według wskazówek kobiety.

Na wskazane piętro docieram z lekką zadyszką. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że moja kondycja z lekka podupadła, a ja sam zapomniałem już, czym jest siłownia i jak wygląda porządny trening. Najwyższy czas powrócić na stare śmieci i odbudować to, co zaniedbałem. Zdaję sobie sprawę z problemu, gdy z trudem łapię oddech, przemierzając pośpiesznym krokiem korytarz, poszukując odpowiednich drzwi. W końcu je dostrzegam. Bez zawahania naciskam na klamkę i wchodzę do środka.

Pierwsze co dociera do mnie, to dźwięki pochodzące z włączonego telewizora. Aktualnie na jednym z bardziej znanych kanałów puszczany jest jakiś film akcji. Odwracam wzrok od malutkiego telewizora zawieszonego na ścianie i wchodzę głębiej do niewielkiego pomieszczenia, w którym jednocześnie przebywać może trzech pacjentów. Pierwsze dwa łóżka są zaścielone i puste. Dopiero na trzecim dostrzegam Gabi, wpatrującą się w jedyne, jakie jest w tym pomieszczeniu, okno. Wygląda, jakby była oderwana od rzeczywistości. Jej ciało nawet nie drga, gdy wchodzę do środka i staję przy jej łóżku. Wydaje się być zamyślona, jakby o czymś intensywnie myślała. Zastanawia mnie, co jest powodem jej obecnego stanu.

- Gabi? - pochylam się ku niej, by dostrzec jej zwróconą ku oknu twarz. - Wszystko w porządku? - wyczekuję jakiejkolwiek reakcji. Gdy żadna nie następuje, chwytam jej dłoń. - Gabi, coś się stał...

- Była u mnie Elena. - wchodzi mi w słowo i jednocześnie spogląda na mnie.

A jednak! Dobrze myślałem, że to była ona. Widać moja intuicja nie pomyliła się, co do jej osoby.

- Czego chciała? - siadam na skraju łóżka, a mój głos brzmi oschle i złowrogo. Dlaczego się denerwuję? Zadaję sobie w myślach to pytanie, gdy ogarnia mnie nagły stres.

Czego ona chciała? Po co tutaj przyszła? Jaki miała w tym cel? Moją głowę zaczynają zalewać kolejne pytania pozostające bez odpowiedzi.

PORZUCIŁEM SERCE W KOLUMBIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz