Rozdział 12

333 11 0
                                    

Aktualnie...

- Nadal nie mogę uwierzyć w to, że bierzecie ślub. - słyszę znajomy głos Sofii, przyjaciółki Gabi, dobiegający z głośniczka w telefonie zrobionego na tryb głośnomówiący.

- Sofio, to fikcyjny ślub. - Gabi poprawia przyjaciółkę niemal od razu.

- Zwał, jak zwał i tak ten pomysł mi się nie podoba. Nie uważasz, że to wszystko zbyt wiele cię kosztuje?! - jej ton ulega zmianie, co od razu wyczuwa Gabi, ponieważ rusza jej z odsieczą.

- Sofio, proszę cię, uspokój się. Lekarz zabronił ci się denerwować. - próbuje uspokoić poddenerwowaną przyjaciółkę. - I tak czuję się już podle, że o wszystkim ci powiedziałam.

- Bardzo dobrze zrobiłaś! - wykrzykuje ciężarna dziewczyna, o której stanie dowiedziałem się zaledwie kilka dni temu od samej Gabi, podczas naszej krótkiej pogawędki, którą odbyliśmy, po tym, jak dziewczyna dowiedziała się, że jej laptop uległ uszkodzeniu, a dokładniej zalaniu.

Nie wdawałem się wówczas w żadne szczegóły, powiedziałem jej tylko, że Aitana zrobiła to zupełnie przypadkiem, będąc w stanie upojenia alkoholowego. Nie sądziłem jednak, że Gabi zareaguje złością przez jakiś durny zalany laptop nie najnowszej generacji. Okej! Zrozumiałe, że mogła się wściec za zniszczony sprzęt, ale chyba nie jest on aż tak niezastąpiony? Przecież może pracować na nowym, lepszym sprzęcie. Czyż nie? Przed oczami staje mi tamten wieczór.

- Nie rozumiem, dlaczego jesteś zła. Przecież powiedziałem, że odkupię ci laptop. - poirytowanie opanowuje moje ciało.

- Żaden nowy sprzęt nie zastąpi mi tego! - wykrzykuje.

- Przecież cię przeprosiłem. Aitana zrobiła to zupełnie przypadkiem. - wścieka się, jakbym co najmniej chciał zabić kogoś z jej bliskich.

- Nie powinniście tam w ogóle być! To nadal mój dom! Przypominam ci, że taka była między nami umowa!

- Daj spokój! - macham wściekle ręką. - Aitana była w kiepskim stanie psychicznym. Dowiedziała się, że jej mąż siedzi w więzieniu. Chciała się tylko napić! Nic więcej! To ja uznałem, że ten dom będzie najlepszym miejscem, w którym będzie mogła się upić. Nie przewidziałem tylko, że niechcący wyleje na laptop alkohol.

- Mogłeś, chociaż zabrać sprzęt ze stolika, jak widziałeś, że jest pijana! - zaciska jedną dłoń na podłokietniku wózka inwalidzkiego, na którym siedzi, a drugą – na grzbiecie swojego nosa. Jej ciało w całości jest napięte ze zdenerwowania.

- Przepraszam. Nie pomyślałem, by go przełożyć na inne miejsce. - podchodzę do niej. - Zabrałem go do naprawy. - widzę, jak odrywa dłoń od nosa i z zaskoczeniem spogląda na mnie. - Myślałem, że znajomemu informatykowi uda się odzyskać uszkodzone pliki...

- Czytałeś je? - czy ja na jej twarzy dostrzegam przerażenie? Dziwi mnie jej reakcja. - Czy czytałeś to, co tam było?

Nie wiem, jak odpowiedzieć na jej pytanie. Jeśli przyznam się do tego, że szpiegowałem podczas gdy ona leżała nieprzytomna w szpitalu, wyjdę na chuja. A jeśli jeszcze się dowie, że przez krótką chwilę podejrzewałem, że być może to właśnie ona ma jakiś związek z tymi Włochami, którzy ją porwali, wyjdę na zwyrodnialca bez serca. I tak źle, i tak niedobrze. Po raz kolejny stracę w jej oczach.

Po jaką cholerę ja w ogóle dałem się omamić tym dwóm pojebom (czytaj Sergio i Dante) wtedy w aucie? Gdybym nie uwierzył w ich słowa, teraz nie miałbym żadnego problemu z udzieleniem odpowiedzi na to pytanie. Będę się smażył w piekle, mówię tylko do siebie i biorę głęboki wdech, nim udzielam odpowiedzi.

PORZUCIŁEM SERCE W KOLUMBIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz