Pov. Polski Święta u Ame zleciały mi niestety bardzo szybko, ale za to było mega fajnie. Dużo czasu spędziłem z Zelandią, no i wiadomo że z Ame też. A teraz, teraz jadę z moim chłopakiem do akademika. Stwierdził że mnie odwiezie, co bardzo mi się podobało. A jako iż byłem u niego na święta, to od Zelandi dostałem dwie książki i kubek, mega ładny kubek, we wzorek jakby z kosmosem. Od Australii i od Nady w sumie nic nie dostałem. A od Ame dostałem najlepszy prezent, czyli sweterek i em no taką fajną bieliznę. No i słodycze też, dużo słodyczy, takich dobrych. Uśmiechnąłem się patrząc na niego, trzymał dłoń na moim udzie, prowadząc samochód. Miział mnie tam lekko, a ja się delikatnie zarumieniłem. P: Będziesz częściej dzwonił? Kiwnął głową. Ame: Tak, będę częściej dzwonił. P: To dobrze. Kiedy byliśmy już pod akademikiem, wysiedliśmy z samochodu. Wyciągnął moją walizkę, a ja zamiast wziąść walizkę, rzuciłem mu się na szyję. On cicho westchnął i mnie mocno objął. P: Kocham cię Ame. Uśmiechnął się i pocałował mnie czule. Oczywiście od razu odwzajemniłem. Wziął mnie na ręce, objąłem go nogami w okół bioder zadowolony. Po chwili jednak przerwał pocałunek. P: Mh, a na ferie będę mógł do ciebie przyjechać? Spytałem z uśmiechem patrząc mu w oczy. Kiwnął głową. Ame: Jasne że tak. Puścił mnie po chwili. P: A nie pójdziesz ze mną do pokoju? No chociaż na chwilę. Zaśmiał się cicho i pogłaskał mnie po włosach. Ame: Niech Ci będzie słonko. Wziął moją walizkę i upewnił się że zamknął samochód. Wszedłem do akademika czując na sobie wzrok starszego. P: I tak wiem gdzie patrzysz. Zaśmiałem się. Ame: Oj, no dobra. Cichaj. Wszedłem do pokoju, na łóżku leżał Niemcy. P: Hej Nazisto! Uśmiechnąłem się, a on aż podskoczył. N: Polska, błagam się nie strasz mnie tak. Usiadł i spojrzał na Ame zmieszany. N: Ale dobrze że jesteś, może w końcu Unią da mi spokój. Ameryka położył walizkę na bok, tuląc mnie od tyłu. P: A co aż tak było źle? Kiwnął głową. N: Później ci opowiem co mi robił. Mruknął patrząc zmieszany w bok. Pocałowałem szybko Ame w policzek. Ame: Dobra, ja już muszę lecieć. Objąłem go mocniej i musnąłem jego usta. P: No dobrze... Do zobaczenia. Uśmiechnąłem się lekko, a on po chwili wyszedł z pokoju. Westchnąłem cicho i usiadłem obok Niemca. P: Więc opowiadaj co ci takiego strasznego zrobił. N: Mówiłem Ci że mnie przebierze za jakąś pokojówkę i to zrobił. Boli mnie wszystko, dalej. Zaśmiałem się cicho. P: Och, aleś ty biedny. Pogłaskałem go niepewnie po włosach, na co spojrzał na mnie. N: Ale dziś też po mnie przyjdzie, a jak mówiłem wszystko mnie boli. Mruknął. N: Jeżeli ja jestem zboczony, to nie wiem jak jego zachowanie można nazwać. Westchnął, a po chwili usłyszeliśmy pukania do drzwi. N: Boże on idzie po mnie. Pomóż mi. Mruknął i wstał. Otworzył drzwi, do pokoju wszedł Unia, od razu obejmując młodszego w tali. Patrzyłem na nich rozbawiony. UE: Hej kotek~ N: Uh, nie widzisz że jest tu Polska? Odsunął się od niego, a ja zacząłem się śmiać. Najstarszy spojrzał na mnie trochę jakby zawstydzony i mocno zmieszany. UE: Eh, no tak.... Masz nikomu nie mówić o tym, jasne? Kiwnąłem głową rozbawiony. P: Nikomu nic nie powiem. UE: To dobrze, a ciebie Niemcuś zabieram ze sobą. N: Unia, proszę cię ja nie chce. Mruknął, wtulając się w niego. UE: Eh... No dobrze. Uśmiechnął się i pogłaskał go po włosach. Chyba między nimi serio jest coś więcej, niż tylko seks. Unia po chwili wyszedł, a chłopak usiadł z powrotem przy mnie. P: Niemcuś. Mruknąłem i znów się zacząłem śmiać. N: Polska przestań. P: No już dobrze, już. Pogłaskałem go po włosach, na co przewrócił oczami. Spojrzałem w bok. N: To opowiadaj jak było u Ame? Uśmiechnąłem się. P: Było megaaaa fajnieeee. N: A jakieś konkrety? P: Nieeeee. Wstałem, a on westchnął. Zacząłem rozpakowywać walizkę. Ani ja, ani Niemcy nie odzywaliśmy się więc panowała między nami nie zręczna cisza. Kiedy skończyłem i schowałem walizkę pod łóżko, spojrzałem na Niemca. No zasnął debil. Może przejdę się po szkole? Tak to chyba dobry pomysł. Wyszedłem z pokoju i zamknąłem drzwi. Poszedłem przed siebie. Szedłem tak rozglądając się, pusto tu. Nikogo nie ma, no dziwne trochę. Westchnąłem i wyciągnąłem telefon. Uh, już jest 20? Wrócę do pokoju i położę się wcześniej, bo jutro już szkoła. No więc wróciłem do pokoju. Od razu poszedłem do łazienki. Zamknąłem drzwi. Rozebrałem się powoli, wszedłem pod prysznic i zacząłem się myć. Po dłuższej chwili wyszedłem z pod prysznica. Wytarłem się ręcznikiem i ubrałem piżame. Spojrzałem na siebie w lustrze i cicho westchnąłem. Dziwnie się trochę czuje. Coś jest chyba nie tak. Wyszedłem z pomieszczenia i położyłem się na łóżku. Niemcy spał dalej, przykryłem się kołdra i przymknąłem oczy. Po dłuższym czasie dopiero udało mi się zasnąć. Brakowało mi czułości Ame, wiem że dzisiaj wróciłem, ale i tak mi go brakuje. Kręciłem się w nocy i budziłem się kilka razy, ale szybko z powrotem szedłem spać. Rano obudził mnie Niemcy, rozmawiający a raczej kłócący się z kimś przez telefon. Usiadłem przeciągając się. Popatrzyłem na niego, gadał po niemiecku więc nic nie zrozumiałem. Ale pewnie gadał z ojcem. Kiedy tylko zauważył że nie śpię, nerwowo i szybko się rozłączył. N: Hej Polen. Przewróciłem oczami. P: Ta cześć. Która godzina? N: Po dziewiatej. P: Co?! Spóźnimy się! On się tylko zaśmiał. N: Oj, Polska. Jest niedziela, jutro idziemy do szkoły. Uśmiechnąłem się. A byłem pewny że dziś poniedziałek. P: Aaa, to dobrze. Przeciągnąłem się. P: Z kim gadałeś? Wstałem i wziąłem jakieś ciuchy, patrząc na Niemca. N: Eh, z tatą. Odwrócił wzrok. P: No dobrze. Kiwnąłem głową i wszedłem do łazienki. Ubrałeś się i rozprostowałem skrzydła, które swoją drogą mnie bolały. Westchnąłem cicho i wyszedłem z łazienki. Usiadłem na łóżku. P: A mogłem jeszcze jeden dzień posiedzieć u Ame. N: No Mogłeś. Przewrócił oczami. P: Ey, Niemcuś? Spytałem po chwili, on spojrzał na mnie. Byłem bliski śmiechu, chciałem się z nim podroczyć trochę. N: Was? (Co?) Cholera, niemiecki jednak boli. Westchnąłem, zwłaszcza jak się ma takie wspomnienia. P: Co cię łączy z Unią? Jesteście razem? Kiwnął głową. N: No jesteśmy razem, znaczy chyba. P: Chyba? Patrzyłem na niego. N: No chyba. Wzruszył ramionami, po czym wstał i bez słowa wyszedł z pokoju. Westchnąłem. No i poszedł, zostawił mnie. I co ja mam robić? Położyłem się, patrząc w sufit. Zasnąłem po dłuższej chwili.
Więctak kochani Mamy rocznicę, przetrwaliscie zemną te 23 rozdziały :DD Mam nadzieje że będziecie tu ze mnąjeszczedłuższej, bo w sumie gdybynie wy to bym tego teraz nie pisał
A tu na drugą część prezenstu maciemają twarz- (będę tego cholernieżałować, ale dla was mogęsię tak poświęcić)
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.