23.

630 23 11
                                        

Pov. Polski
Święta u Ame zleciały mi niestety bardzo szybko, ale za to było mega fajnie. Dużo czasu spędziłem z Zelandią, no i wiadomo że z Ame też. A teraz, teraz jadę z moim chłopakiem do akademika. Stwierdził że mnie odwiezie, co bardzo mi się podobało. A jako iż byłem u niego na święta, to od Zelandi dostałem dwie książki i kubek, mega ładny kubek, we wzorek jakby z kosmosem. Od Australii i od Nady w sumie nic nie dostałem. A od Ame dostałem najlepszy prezent, czyli sweterek i em no taką fajną bieliznę. No i słodycze też, dużo słodyczy, takich dobrych. Uśmiechnąłem się patrząc na niego, trzymał dłoń na moim udzie, prowadząc samochód. Miział mnie tam lekko, a ja się delikatnie zarumieniłem.
P: Będziesz częściej dzwonił?
Kiwnął głową.
Ame: Tak, będę częściej dzwonił.
P: To dobrze.
  Kiedy byliśmy już pod akademikiem, wysiedliśmy z samochodu. Wyciągnął moją walizkę, a ja zamiast wziąść walizkę, rzuciłem mu się na szyję. On cicho westchnął i mnie mocno objął.
P: Kocham cię Ame.
Uśmiechnął się i pocałował mnie czule. Oczywiście od razu odwzajemniłem. Wziął mnie na ręce, objąłem go nogami w okół bioder zadowolony. Po chwili jednak przerwał pocałunek.
P: Mh, a na ferie będę mógł do ciebie przyjechać?
Spytałem z uśmiechem patrząc mu w oczy. Kiwnął głową.
Ame: Jasne że tak.
Puścił mnie po chwili.
P: A nie pójdziesz ze mną do pokoju? No chociaż na chwilę.
Zaśmiał się cicho i pogłaskał mnie po włosach.
Ame: Niech Ci będzie słonko.
Wziął moją walizkę i upewnił się że zamknął samochód. Wszedłem do akademika czując na sobie wzrok starszego.
P: I tak wiem gdzie patrzysz.
Zaśmiałem się.
Ame: Oj, no dobra. Cichaj.
Wszedłem do pokoju, na łóżku leżał Niemcy.
P: Hej Nazisto!
Uśmiechnąłem się, a on aż podskoczył.
N: Polska, błagam się nie strasz mnie tak.
Usiadł i spojrzał na Ame zmieszany.
N: Ale dobrze że jesteś, może w końcu Unią da mi spokój.
Ameryka położył walizkę na bok, tuląc mnie od tyłu.
P: A co aż tak było źle?
Kiwnął głową.
N: Później ci opowiem co mi robił.
Mruknął patrząc zmieszany w bok. Pocałowałem szybko Ame w policzek.
Ame: Dobra, ja już muszę lecieć.
Objąłem go mocniej i musnąłem jego usta.
P: No dobrze... Do zobaczenia.
Uśmiechnąłem się lekko, a on po chwili wyszedł z pokoju. Westchnąłem cicho i usiadłem obok Niemca.
P: Więc opowiadaj co ci takiego strasznego zrobił.
N: Mówiłem Ci że mnie przebierze za jakąś pokojówkę i to zrobił. Boli mnie wszystko, dalej.
Zaśmiałem się cicho.
P: Och, aleś ty biedny.
Pogłaskałem go niepewnie po włosach, na co spojrzał na mnie.
N: Ale dziś też po mnie przyjdzie, a jak mówiłem wszystko mnie boli.
Mruknął.
N: Jeżeli ja jestem zboczony, to nie wiem jak jego zachowanie można nazwać.
Westchnął, a po chwili usłyszeliśmy pukania do drzwi.
N: Boże on idzie po mnie. Pomóż mi.
Mruknął i wstał. Otworzył drzwi, do pokoju wszedł Unia, od razu obejmując młodszego w tali. Patrzyłem na nich rozbawiony.
UE: Hej kotek~
N: Uh, nie widzisz że jest tu Polska?
Odsunął się od niego, a ja zacząłem się śmiać. Najstarszy spojrzał na mnie trochę jakby zawstydzony i mocno zmieszany.
UE: Eh, no tak.... Masz nikomu nie mówić o tym, jasne?
Kiwnąłem głową rozbawiony.
P: Nikomu nic nie powiem.
UE: To dobrze, a ciebie Niemcuś zabieram ze sobą.
N: Unia, proszę cię ja nie chce.
Mruknął, wtulając się w niego.
UE: Eh... No dobrze.
Uśmiechnął się i pogłaskał go po włosach. Chyba między nimi serio jest coś więcej, niż tylko seks. Unia po chwili wyszedł, a chłopak usiadł z powrotem przy mnie.
P: Niemcuś.
Mruknąłem i znów się zacząłem śmiać.
N: Polska przestań.
P: No już dobrze, już.
Pogłaskałem go po włosach, na co przewrócił oczami. Spojrzałem w bok.
N: To opowiadaj jak było u Ame?
Uśmiechnąłem się.
P: Było megaaaa fajnieeee.
N: A jakieś konkrety?
P: Nieeeee.
Wstałem, a on westchnął. Zacząłem rozpakowywać walizkę. Ani ja, ani Niemcy nie odzywaliśmy się więc panowała między nami nie zręczna cisza. Kiedy skończyłem i schowałem walizkę pod łóżko, spojrzałem na Niemca. No zasnął debil. Może przejdę się po szkole? Tak to chyba dobry pomysł. Wyszedłem z pokoju i zamknąłem drzwi. Poszedłem przed siebie. Szedłem tak rozglądając się, pusto tu. Nikogo nie ma, no dziwne trochę. Westchnąłem i wyciągnąłem telefon. Uh, już jest 20? Wrócę do pokoju i położę się wcześniej, bo jutro już szkoła. No więc wróciłem do pokoju. Od razu poszedłem do łazienki. Zamknąłem drzwi. Rozebrałem się powoli, wszedłem pod prysznic i zacząłem się myć. Po dłuższej chwili wyszedłem z pod prysznica. Wytarłem się ręcznikiem i ubrałem piżame. Spojrzałem na siebie w lustrze i cicho westchnąłem. Dziwnie się trochę czuje. Coś jest chyba nie tak. Wyszedłem z pomieszczenia i położyłem się na łóżku. Niemcy spał dalej, przykryłem się kołdra i przymknąłem oczy. Po dłuższym czasie dopiero udało mi się zasnąć. Brakowało mi czułości Ame, wiem że dzisiaj wróciłem, ale i tak mi go brakuje. Kręciłem się w nocy i budziłem się kilka razy, ale szybko z powrotem szedłem spać.
     Rano obudził mnie Niemcy, rozmawiający a raczej kłócący się z kimś przez telefon. Usiadłem przeciągając się. Popatrzyłem na niego, gadał po niemiecku więc nic nie zrozumiałem. Ale pewnie gadał z ojcem. Kiedy tylko zauważył że nie śpię, nerwowo i szybko się rozłączył.
N: Hej Polen.
Przewróciłem oczami.
P: Ta cześć. Która godzina?
N: Po dziewiatej.
P: Co?! Spóźnimy się!
On się tylko zaśmiał.
N: Oj, Polska. Jest niedziela, jutro idziemy do szkoły.
Uśmiechnąłem się. A byłem pewny że dziś poniedziałek.
P: Aaa, to dobrze.
Przeciągnąłem się.
P: Z kim gadałeś?
Wstałem i wziąłem jakieś ciuchy, patrząc na Niemca.
N: Eh, z tatą.
Odwrócił wzrok.
P: No dobrze.
Kiwnąłem głową i wszedłem do łazienki. Ubrałeś się i rozprostowałem skrzydła, które swoją drogą mnie bolały. Westchnąłem cicho i wyszedłem z łazienki. Usiadłem na łóżku.
P: A mogłem jeszcze jeden dzień posiedzieć u Ame.
N: No Mogłeś.
Przewrócił oczami.
P: Ey, Niemcuś?
Spytałem po chwili, on spojrzał na mnie. Byłem bliski śmiechu, chciałem się z nim podroczyć trochę.
N: Was? (Co?)
Cholera, niemiecki jednak boli. Westchnąłem, zwłaszcza jak się ma takie wspomnienia.
P: Co cię łączy z Unią? Jesteście razem?
Kiwnął głową.
N: No jesteśmy razem, znaczy chyba.
P: Chyba?
Patrzyłem na niego.
N: No chyba.
Wzruszył ramionami, po czym wstał i bez słowa wyszedł z pokoju. Westchnąłem. No i poszedł, zostawił mnie. I co ja mam robić? Położyłem się, patrząc w sufit. Zasnąłem po dłuższej chwili.

Więc tak kochani
Mamy rocznicę, przetrwaliscie ze mną te 23 rozdziały :DD
Mam nadzieje że będziecie tu ze mną jeszcze dłuższej, bo w sumie gdyby nie wy to bym tego teraz nie pisał

A tu na drugą część prezenstu macie mają twarz- (będę tego cholernie żałować, ale dla was mogę się tak poświęcić)

A tu na drugą część prezenstu macie mają twarz- (będę tego cholernie żałować, ale dla was mogę się tak poświęcić)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
AmePol / Countryhumans Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz