17.

724 37 2
                                        

Pov. Polski
Stałem przed akademikiem patrząc jak Ameryka odjeżdża ze szkolnego parkingu. Westchnąłem cicho i po chwili wróciłem do środka. Będąc prawie pod moim pokojem, wpadłem na kogoś. Jak się później okazało był to ZSRR, obok którego stał Rosja.
P: Przepraszam.
Mruknąłem cicho, nawet nie wiem czy usłyszał i szybko wstałem.
R: Hej, Polska.
Rosja uśmiechnął się do mnie.
P: Cześć Rus.
R: Tato poczekaj chwile w aucie.
Mężczyzna kiwnął głową i bez słowa odszedł od nas.
R: Jest duża szansa że Niemcy będzie miał z tobą pokój.
P: Co? Z kąd to wiesz?
Rozejrzałem się nerwowo po korytarzu.
R: Słyszałem jego rozmowę z Austrią.
P: No okej, ale nic nie jest powiedziane.
Chłopak wzruszył ramionami.
R: Chce tylko żebyś na siebie uważał.
P: Dobrze, będę uważał. A teraz idź do swojego ojca.
R: Eh, no dobrze. Do zobaczenia.
Odszedł ode mnie, a ja poszedłem do pokoju. Zamknąłem drzwi za sobą i usiadłem na łóżku. Rozejrzałem się po pustym pokoju, a po krótkiej chwili wstałem bo ktoś zapukał do drzwi. Pewnie to Niemcy, pomyślałem otwierając. Jak się okazało był to Czechy.
P: Hej.
Cz: Cześć, Polska mógłbyś mi pomóc?
Mruknął zmieszany.
P: Wejdź i powiedz o co chodzi.
Wszedł do środka, a ja znów zamknąłem drzwi.
Cz: To jest dość dziwne.
Popatrzył w bok.
P: Czechy powiedz po prostu o co chodzi.
Cz: No dobrze. Wiesz że od jakiegoś czasu mam dość dziwną relację z Słowacją.
P: No wiem, jesteś razem.
Cz: No tak. Ale jest jeden problem z którym nie wiem co zrobić.
P: Mhm, o jaki problem chodzi?
Cz: Będę miał dziecko ze Słowacją...
Powiedział dość cicho po chwili.
P: Ale jak to możliwie? Ty i on jesteś facetami.
Cz: Właśnie o to chodzi!
P: Jesteś pewny że jesteś w ciąży?
Cz: No tak, u lekarza też już byłem.
Chłopak usiadł na łóżku, patrząc w podłogę.
P: Może powiedz mu o tym?
Usiadłem obok niego.
Cz: Nie sądzę że to jest dobry pomysł.
P: Dlaczego?
Patrzyłem na niego.
Cz: Raczej nie będzie z tego zadowolony.
P: Nie możemy być tego pewni. Powiedz mu, tak będzie lepiej. Zobaczysz.
Westchnął i spojrzał na mnie.
Cz: Ale ja się boję.
P: Też bym się bał, to dość nietypowa sytuacja.
Cz: No właśnie.
Wstał i zaczął chodzić po pokoju.
P: Czechy, spokojnie. Powiedz mi który to miesiąc?
Przez chwilę ignorował moje pytanie, więc je powtórzyłem. Czechy popatrzył na mnie.
Cz: Pierwszy.
P: Za niedługo sam pewnie zauważy, więc powiedz mu. Kocha cie więc cie nie zostawi.
Spojrzał przez chwilę w bok.
Cz: Dobrze, powiem mu... Ale musisz tam ze mną być...
Czemu chciał żebym z nim tam był? Podrapałem się nerwowo po karku.
P: No dobra, ale czemu akurat ja?
Cz: Bo jesteś moim przyjacielem.
P: Mhm.
Kiwnąłem głową.
Cz: Więc chodźmy.
Wstałem i wyszedłem z pokoju, a on za mną. Zamknąłem drzwi i razem poszliśmy do pokoju jego i Słowacji. Chłopak wszedł do pokoju i od razu podszedł do swojego brata. Objął go, a ja uśmiechnąłem się minimalnie. Przymknąłem drzwi i oparłem się o ścianęn patrząc na nich.
Cz: Słońce, musimy pogadać.
W jego głosie usłyszałem zdenerwowanie, ale mimo wszystko uśmiechał się.
S: Słucham.
Mruknął niechętnie i go lekko objął.
Cz: Ale obiecaj że nie będziesz zły.
S: Dobrze, ale zacznijmy od tego ck tu robi Polska?
Popatrzył na mnie, wzrokiem którym chciał mnie zabić.
Cz: On tylko mnie jakby wsperia? Tak wspiera mnie.
Powiedział trochę niepewnie.
S: Mhm, a teraz powiedz o co chodzi.
Powiedział zniecierpliwiony.
Cz: Będziemy mieli dziecko...
Powiedział cicho kładąc jego jedną dłoń na brzuchu.
S: Na prawdę?
Widać było że go to zaskoczyło, na jego twarzy pojawił się uśmiech.
Cz: Tak.
Słowak przytulił brata mocniej. Czechy mocno się w niego wtulił.
S: Kocham cie bardzo skarbie.
Cz: Ja ciebie też kocham.
Stali tak przytuleni do siebie.
P: Może ja was zostawię.
Uśmiechnąłem się i kiedy Czechy kiwnął głową wyszedłem z pomieszczenia. No i po co ja mu byłem? Sam sobie dał świetnie radę. Poszedłem do siebie. Zamknąłem drzwi i usiadłem na łóżko Ame, które w sumie już nie było jego. Oparłem się o ścianę i popatrzyłem w sufit.
P: Ale pusto w tym pokoju.
Westchnąłem i po chwili wyszedłem z pomieszczenia. Poszedłem w stronę gabinetu Uni. Zapukałem, a kiedy on mi odpowiedział że mogę wejść wszedłem do środka.
P: Dzień dobry.
Zamknąłem drzwi i spojrzałem na Unię, a następnie na Niemca, który siedział na biurku. Przewróciłem oczami.
UE: Witaj Polsko, co cię tu sprowadza?
Puścił mi oczko i się uśmiechnął.
P: Chciałbym wiedzieć z kim będę miał pokój? Czy w ogóle z kimś będę miał?
Szepnął coś do Niemca, a ten się uśmiechnął.
UE: Będziesz miał pokój z Niemcami.
P: Nie mógłbym mieć z kimś innym?
Niemiec przewrócił oczami.
N: Przykro mi ale nie.
Warknął z wrednym uśmieszkiem.
UE: Skarbie, ja to załatwię.
Szepnął, myśląc pewnie że tego nie usłyszałem.
UE: Zaszły pewne kompilakcje więc musisz mieć pokój z Niemcem.
P: Ale na stałe będę miał z nim pokój?
Spojrzał na Niemca kątem oka.
UE: Tego jeszcze nie wiem.
Wzruszył ramionami.
P: No dobrze.
UE: Teraz prosiłbym żebyś wyszedł, mam kilka ważnych spraw do załatwienia z Niemcami.
Chłopak zarumienił się lekko, a ja o krótkiej chwili wyszedłem z gabinetu. Zamknąłem drzwi. Rozejrzałem się po korytarzu, który był pusty. No tak, jest piątek więc większość uczniów wraca do domu, albo gdzieś wychodzi ze znajomymi. A ja nie koniecznie miałem z kim się spędzić czas. Węgry był w domu, Rosja pojechał do ojca, a Czechy był razem ze Słowacją. Był jeszcze Litwa ale tak samo jak Węgry był w domu. I teraz pytanie czemu ojciec mnie też  nie wziął? Zacząłem bez celu chodzić po korytarzach. Minąłem kilku uczniów, w tym Łotwe (chłopaka Litwy) razem z Estonią. Zmierzył mnie tylko wzrokiem i odszedł dalej. Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej idąc dalej. Po chwili usiadłem na jednej z ławek i wyciągnąłem telefon z kieszeni, jednak i tak po kilku minutach znudzony schowałem go z powrotem do kieszeni. Wstałem i znów zacząłem chodzić bez celu po korytarzu.
    Po jakimś czasie wróciłem do pokoju. Kiedy otwierałem drzwi poczułem czyjąś dłoń na moim ramioniu. Odwróciłem się przodem do tej osoby i tak jak przypuszczałem był to nikt inny jak nasz kochany Niemcy.
N: Hej Polska.
Uśmiechnął się, a ja zabrałem jego rękę z mojego ramienia.
P: Więc jednak umiesz normalnie porozmawiać bez macania mnie.
Mruknąłem.
N: Ciebie już sobie odpuściłem, ale to nie znaczy że nie chce cie przeprosić.
P: Taa, słyszałem jak Unia mówi do ciebie "skarbie".
Zaśmiałem się.
P: Przynajmniej wiem czemu masz ze mną pokój.
N: Nie musisz się tym tak interesować.
Wszedłem do pokoju ignorując jego słowa.
P: Serio się z nim przespałeś żeby mieć pokój ze mną? Niezłe poświęcenie.
Zaśmiałem się.
Wszedł do pokoju i zamknął drzwi.
N: Radzę ci przestać, bo nie będzie tak miło.
Uśmiechnął się dość dziwnie.
P: Tak, a co mi niby zrobisz?
Usiadłem na biurku, opierając głowę o rękę.
N: Chcesz się przekonać?~
Podszedł do mnie, patrząc mi prosto w oczy.
P: Zamknij się po prostu.
Warknąłem, a on podszedł bliżej mnie.
N: Dlaczego?~
Chwycił mnie za podbródek.
P: Mówiłeś przed chwilą że mnie sobie odpuściłeś.
Wzruszył ramionami.
N: Nie znaczy to tego że nie mogę Ci zrobić krzywdy.
P: Dobra, skończ już.
Odepchnąłem go od siebie gdy znów się zbliżył.
P: Serio zachowujesz się jak twój ojciec.
N: Nie porównuj mnie do niego.
Warknął i wyszedł z pokoju. Przynajmniej mam go z głowy. Uśmiechnąłem się lekko. Mogę go tak czasami wkurzać. I tak mi raczej nic nie zrobi. Stwierdziłem po chwili że pójdę się umyć.
  Kiedy wyszedłem z łazienki umyty, Niemcy był już z powrotem w pokoju. Siedział na łóżku patrząc w telefon. Położyłem się na łóżku ignorując kompletnie starszego. Wtuliłem twarz w poduszkę i przymknąłem oczy. Leżałem przez dłuższy czas twarzą do ściany, próbując zasnąć.

AmePol / Countryhumans Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz