Pov. Ame
Siedziałem w pokoju mojego brata i gadałem z nim. Opowiadał mi o jego nowej sympatii, czyli Ukrainie. Szczerze to nie wiem co on w nim widzi. Z udawanym zainteresowaniem słuchałem Kanady. On cały czas o nim gadał i tylko o nim.
A: Ej, no to może powiedz mu to? Może zaproś go na randkę?
Kan westchnął i popatrzył na mnie.
K (Kanada): Gdyby to było takie proste.
A: Zawsze mogę Ci pomóc.
Uśmiechnąłem się lekko.
K: Wiem. Jeszcze poczekam trochę.
Wzruszyłem ramionami.
A: Jak chcesz.
Wstałem z podłogi i podszedłem do drzwi.
A: Zrobiło się już późno. Jutro pogadamy. Pa.
Wyszedłem z pomieszczenia i zamknąłem drzwi za sobą. Poszedłem w stronę mojego pokoju. Po chwili dotarłem do mojego celu. Wszedłem do środka i zamknąłem drzwi. Zobaczyłem jak Polska zasnął przy biurku. Usiadłem na łóżku, przyglądając się młodszemu. Po chwili stwierdziłem że go położe. Wstałem i podszedłem do Polski. Wziąłem go delikatnie na ręce i podniosłem. On coś mruknął i wtułił się. Lekko się uśmiechnąłem i położyłem go na jego łóżku. Przez chwilę patrzyłem na niego. Kucnąłem przy nim i pocałowałem go w czoło. Sam nie wiem czemu to zrobiłem. Wstałem, podszedłem do mojego łóżka i wziąłem piżamę. Poszedłem do łazienki i zacząłem się myć.
Po pół godzinie wyszedłem z łazienki. Usiadłem na łóżku. Położyłem się. Przewróciłem oczami i wstałem żeby zgasić jeszcze światlo. Zgasiłem je i z powrotem się położyłem. Po kilku minutach zasnąłem.
Rano obudził mnie budzik, leniwie wstałem i usiadłem na łóżku. Polska jeszcze spał. Wstałem i poszedłem do łazienki. Po krótkiej chwili wróciłem do przebrany do łazienki. Zauważyłem że Polska siedział na łóżku i przeglądał telefon. Podszedłem do mojego biurka i wziąłem plecak, do którego spakowałem książki. Wziąłem telefon do ręki i sprawdziłem godzinę. Za piętnaście minut zaczynała się moja puerwsza lekcja. Schowałem telefon do kieszeni od spodni i wyszedłem z pokoju. Wolnym krokiem poszedłem pod salę. Usiadłem na ławce, obok Japoni i Korei Południowej.
Jap (Japonia): Cześć.
Ame: Hej.
Ściągnąłem plecak i położyłem go obok moich nóg.
SK: Cześć.
Jap: Co tam?
Ame: Dobrze. A u was?
No i zaczęliśmy rozmawiać. Niestety po bardzo któtkiej chwili zadzwonił dzwonek.
Wyszedłem z klasy trochę zmęczony. Na szczęście te osiem godzin już minęło. Poszedłem w stronę stołówki. Wszedłem do środka, było tam dużo osób. Rozejrzałem się za wolnym miejscem, które po chwili znalazłem. Wziąłem sobie jakieś jedzenie i poszedłem do tego wolnego miejsca. Jak się jednak okazało było już zajęte. Westchnąłem i znów zacząłem się rozglądać. Po chwili zauważyłem Polske, który siedział sam. Podszedłem do niego i usiadłem na przeciwko.
Ame: Cześć.
Uśmiechnąłem się.
P: Musisz tu siedzieć?
Kiwnąłem głową. Zacząłem jeść.
P: Nie wystarczy że muszę cię znosić w pokoju?
Ame: Aż tak mnie nie lubisz?
Polska przewrócił oczami, skoczył jeść swoje pierogi i wstał. Wyszedłem ze stołówki. Westchnąłem i skończyłem mój obiad. Po paru minutach wstałem i odniosłem talerz. Wyszedłem se stołówki i skierowałem się w stronę pokoju. Otworzyłem drzwi od pokoju i wszedłem do środka. Zamknąłem drzwi. Na łóżku siedział Polska. Po jego minie mogłem stwierdzić że był chyba zły. Usiadłem przy biurku i popatrzyłem na niego. Po chwili on również na mnie popatrzył. Uśmiechnąłem się, na co on przewrócił oczami i odwrócił wzrok. Westchnąłem. Wziąłem książki i zacząłem robić zadania domowe, a później jeszcze chwilę się pouczyłem.
Po skończonej nauce wstałem od biurka i usiadłem na łóżku. Wziąłem telefon do ręki i zacząłem coś oglądać, jednak po któtkim czasie poczułem się zmęczony. Więc odłożyłem telefon i wstałem. Polski nie było w pokoju. Ciekawe gdzie poszedł. Wziąłem piżamę i poszedłem do łazienki. Otworzyłem drzwi, w środku był Polska. Prawie nagi. Chwilę patrzyłem na niego, cały czerwony. On z resztą też był lekko czerwony.
P: Zamknij drzwi!
Otrząsnąłem się i trzasnąłem drzwiami. Dalej zarumieniony usiadłem na łóżku. Jego ciało... Było takie... Ame ogarnij się, o czym ty w ogóle myślisz. Przed oczami cały czas miałem obraz Polski w samych bokserkach. Położyłem się myśląc o tej sytuacji. Po kilku minutach usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałem w tamtą stronę, z łazienki wyszedł zły Polska. Usiadł na łóżku. Usiadłem i popatrzyłem na niego.
Ame: Przepraszam...
Chłopak popatrzył na mnie przewracając oczami
P: Pff...
Westchnąłem, wziąłem swoje rzeczy i wszedłem do łazienki. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic.
Po dłuższej chwili wyszedłem z łazienki, ubrany w piżamę. Usiadłem na łóżku i popatrzyłem na Polskę, który udawał że śpi. Jednak było słychać jego ciche łkanie.
Ame: To serio nie było celowo...
Odwrócił się i popatrzył na mnie zaczerwionymi oczami, od płaczu.
P: W-wiem...
Wytarł łzy. Po chwili ciszy powiesziałem:
Ame: Czemu płakałeś?
Polska z powrotem zaczął płakać.
P: Mój brat, Węgry jest w szpitalu. Zapadł w śpiączkę...
Wybuchł płaczem. Usiadłem obok niego.
Ame: Jak to się stało?
Spojrzał na mnie i przytulił się. Lekko zdziwiony objąłem go.
P: Pobił się dzisiaj z Serbią, ten go popchnął... Węgry spadł ze schodów...
Zacząłem go głaskać.
Ame: Spokojnie, nic mu nie będzie.
Polska wtułił się we mnie. Po paru minutach Polska odsunął się ode mnie.
P: Sorry...
Ame: Ale za co ty mnie przepraszasz?
Chłopak patrzył w bok, jego oczy dalej były czerwone.
P: Za to że tobie to mówię.
Ame: Ale nie masz za co przepraszać, to jest normalne że musisz się komuś wygadać.
Polska uśmiechnął się lekko, a ja wytarłem jego łzy. Chłopak znów się do mnie przytulił. Lecz i tak po chwili odsunął się i położył się. Wstałem i położyłem się na swoim łóżku.
P: Dobranoc Ame.
Uśmiechnąłem się lekko.
Ame: Dobranoc.
Przykryłem się kołdrą i po kilku minutach zasnąłem.Pov. Rosji
Siedz48iałem pod salą, czekając na lekcje. Nie chciało mi się tu być. Westchnąłem i oparłem się o ścianę. Po chwili zauważyłem Polskę, zawołałem go. Podszedłem do mnie i usiadł obok.
R: Cześć. Jak tam z Węgrami?
P: Hej. Nie wiem, wiem tyle że dalej jest w śpiączce. Dzisiaj jadę do niego.
Uśmiechnął się lekko.
R: Mogę jechać z tobą.
P: Wiesz co, Ameryka jedzie ze mną...
Spojrzałem na niego trochę zdziwiony, teraz woli Amerykę ode mnie?
R: No spoko, ale czemu z nim jedziesz?
P: Ameryka ma prawo jazdy, więc nie będę musiał jeździć autobusem.
R: Rozumiem.
P: Nie jesteś zły, prawda?
Westchnąłem cicho.
R: Nie, po prostu trochę się zdziwiłem.
Polska kiwnął głową. Po chwili zadzwonił dzwonek, więc pożegnałem się z Polską, który szybko pobiegł pod swoją klasę. Wstałem z podłogi i razem z resztą klasy.Pov. Polski
Usiadłem do swojej ławki, a obok mnie usiadł Czechy. Wypakowałem książki i zeszyt, a po chwili nauczyciel podszedł do mnie.
A (Anglia): Polska, jesteś w stanie uczestniczyć w lekcji?
Pan Anglia wiedział o wszystkim. W sumie to on mnie poinformował o tym zajściu. Westchnąłem.
P: Tak.
A: Dobrze.
Anglia zaczął omawiać lekcje. A ja co chwilę słyszałem jakieś szepty typu "O co chodzi?" "Co Polska se znów wymyślił" i tym podobne.
Po skończonych lekcjach szybko pobiegłem do pokoju. Rzuciłem plecak na łóżko. W pokoju nie było Ameryki, co oznacza że na pewno jest na stołówce. Wziąłem telefon i wyszedłem z pokoju. Poszedłem w stronę stołówki. Wszedłem do środka i rozejrzałem się. Po chwili zauważyłem jak Ameryka macha do mnie ręką. Podszedłem do niego.
P: Cześć, kiedy jedziemy?
Ame: Za chwilę, zjem do końca i możemy jechać.
Obok Ameryki siedział jeszcze jakiś kraj. Usiadłem obok i niecierpliwie czekałem.
K: A gdzie wy się tak śpieszycie?
Popatrzyłem na niego i rozpoznałem go. Był to Kanada, starszy brat Ameryki.
P: Do szpitala, do mojego brata.
Kanada kiwnął głową.
Ameryką zjadł i wyszliśmy ze stołówki. Wyszliśmy z akademika i poszliśmy na parking. Ame wyciągnął z kieszeni kluczyki i otworzył samochód. Podszedłem do pojazdu i wsiadłem do niego. Usiadłem na miejscu pasarzera. Chłopak wsiadł do samochodu i włożył kluczyki do stacyjki. Ruszyliśmy w stronę szpitala.
