Pov. Polski
W pewnym momencie poczułem jak ktoś mnie szturcha w ramię. Zignorowałem to i obróciłem się na drugi bok. Osoba chcąca mnie obudzić, dalej próbowała. Tym razem pocałował mnie w policzek. Mruknąłem z uśmiechem i otwarłem lekko oczy. Ame stał nademną.
P: Hej.
Usiadłem, wystawiając do niego ręce.
Ame: Cześć.
Usiadł obok i tak jak chciałem przytulił mnie. Wtułiłem się w jego tors.
Ame: Idź się ubrać.
Po chwili powiedział starszy.
P: Nie rozkazuj mi.
Wtułiłem się bardziej.
P: Mam wywalone i nie idę tam.
Ameryka cicho się zaśmiał.
Ame: Czemu niby?
Przewróciłem oczami.
P: Bo mi się nie chcę.
Usiadłem mu na nogach, dalej się do niego tuląc. Ameryka przewrócił oczami.
Ame: Wagary?
P: Mhm.
USA ściągnął mnie ze swoich nóg.
Ame: No dobra. Ale co będziemy niby robić?
Powiedział niechętnie, a ja wzruszyłem ramionami.
Ame: W każdym bądź razie, ja idę do szkoły.
Wstał i wziął swój plecak. Ja wstałem za nim. Chwyciłem go za rękę.
P: No weź, zostań ze mną.
Ame: Musiałbyś mnie czymś przekonać.
Westchnąłem patrząc na niego.
P: A na przykład, czym?
Chłopak odłożył plecak na podłogę. Przez dłuższą chwilę nic nie mówił.
Ame: Dobra, niczym mnie nie przekonuj. I tak bym nie poszedł.
P: Mhm.
Usiadł na swoim łóżku, patrząc na mnie. Notmiast ja podszedłem do szafy, z której wyciągnąłem ciemno szary sweter i niebieskie dżinsy. Wszedłem do łazienki i zacząłem się przebierać. Przeczesałem ręką włosy i wyszedłem z pomieszczenia. Usiadłem obok Ame, widocznie nudzącego się. Oparłem głowę o jego ramię.
Ame: Hm?
Popatrzył na mnie.
P: Nic.
Chłopak objął mnie ręką, na co uśmiechnąłem się lekko. Pocałował mnie w policzek.
Ame: Która godzina?
Przewróciłem oczami wstając. Podszedłem do biurka i wziąłem jego telefon. Usiadłem z powrotem na łóżku, włączając telefon.
P: Za pół godziny dziewiąta.
Starszy kiwnął głową.
P: Jakie masz hasło?
Ame: Tego to ci nie powiem.
Zabrał mi telefon.
P: Czemu?
Odłożył go na biurko.
Ame: No bo nie.
P: Pfff...
Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej, na co Ameryka się zaśmiał. Przewróciłem oczami odwracając się do niego tyłem.
Ame: Ej, nie obrażaj się.
Polożył rękę na moim ramieniu. Dalej tak siedziałem i nic nie mówiłem, obrażony. Ame przysunął się do mnie i chwycił mnie za podbródek. Przez to musiałem na niego popatrzeć. Zbliżył się do mnie i pocałował mnie. Mruknąłem i odwzajemniłem czułość. Chłopak położył rękę na moim udzie, dość blisko mojego krocza. Po chwili odsunął się ode mnie. Patrzyłem na niego lekko się rumieniąc. Starszy uśmiechnął się, posadził mnie na kolanach. Objął mnie, a ja wtułiłem się w jego tors. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Spojrzałem w tamtą stronę. Usłyszeliśmy głos Unii, na co lekko się przestraszyłem.
Ame: Połóż się do łóżka, ja to załatwię.
Powiedział szeptem. Tak jak kazał położyłem się do łóżka. Chłopak wstał i otworzył drzwi, a do pokoju wszedł Unia.
Ame: Dzień dobry.
Zamknął drzwi.
UE: Dobry, dobry. Czemu nie ma was na lekcjach?
Powiedział oburzonym głosem.
Ame: Polska źle się poczuł, więc zostałem z nim.
Mężczyzna kiwnął głową.
UE: No dobrze.
I wyszedł, Ameryka zamknął drzwi i podszedł do mnie wzdychając cicho. Usiadłem patrząc na niego. Usiadł obok mnie.
P: Nudzi mi się. Wymyśl coś.
Ame: No mi też się nudzi i nie narzekam.
Przewróciłem oczami, oparłem głowę o rękę czekając na co kolwiek ciekawego. Ame polożył się, zerknąłem na niego.
Po jakiś pietnastu minutach mój telefon zadzwonił. Wziąłem go do ręki i jak się okazało był to mój tata. Odebrałem.
P: Cześć tato.
RON: Polsko dostałem telefon od twojego dyrektora.
O dziwo mówił spokojnie.
P: ...Czyli już wiesz?
RON: Tak. Kiedy miałeś zamiar mi to powiedzieć?
P: Prędzej czy później bym ci pewnie powiedział. Jesteś zły?
Zaśmiał się cicho.
RON: Nie, ale i tak miałem nadzieję że chociaż jeden z moich synów będzie miał dziewczynę.
Zdziwiłem się trochę.
P: To Węgry i Litwa też?
RON: Mhm.
P: I mi nie powiedzieli. Ale z nich rodzeństwo.
RON: Co się dziwisz? Przecież to ty byłeś najbardziej nietolerancyjny. I mówiłeś że kiedyś będziesz miał dziewczynę.
Zaśmiał się.
P: Wiem, ale wyszło jak wyszło.
???: Z kim rozmawiasz?
Nagle po drugiej stronie usłyszałem czyjś nieznajomy głos.
RON: Z Polską, nie przeszkadzaj mi.
P: Tato, kto tak jest?
RON: Nikt ważny. Dobra ja muszę kończyć. A i jeszcze jedno, w ten weekend przyjedź do mnie z tym swoim chłopakiem.
P: Dobrze, to pa.
Mój tata rozłączył się, odłożyłem telefon i spojrzałem na Amerykę.
Ame: Kto to był?
P: Mój tata. Wie już o nas i na szczęście nie ma nic przeciwko.
Ame: To super.
Usiadł i oparł głowę o moje ramię.
P: I w weekend musimy tak przyjechać.
Kiwnął głową i pocałował mnie w policzek.
Ame: Może se coś obejrzymy?
P: No spoko, ale ty wybierasz.
Starszy kiwnął głową i wstał po laptopa.
Uruchomił go i po chwili wybrał film.Pov. Japonii
Siedziałam w ławce, opierając głowę o rękę. Co chwilę spoglądałam na tablice, przepisując notatkę. Po chwili przepisałam wszystko, położyłam długopis na zeszyt. Oparłam się i przeciągnęłam. Po chwili zadzwonił dzwonek. Spakowałam książki do plecaka i założyłam go na plecy. Jako ostatnia opuściłam klasę. Zaczęłam iść pod salę, w której miałam matmę. Idąc wpadłam no kogoś, przez co upadłam. Spojrzałam na tą osobę. Był to Rosja, który odziwo podał mi rękę. Skorzystałam z jego pomocy i wstałam.
Jap: Przepraszam, zagapiłam się.
R: Spokojnie, ciebie bym nie uderzył.
Jap: Czemu?
Zaczęliśmy iść razem pod salę.
R: Po pierwsze chodzisz ze mną do klasy, po drugie jesteś dziewczyną. I po trzecie chodzisz z moją siostrą.
Jap: Mhm.
Usiadłam przy ścianę ściągając plecak. Po pięciu minutach zadzwonił dzwonek. Wstałam i założyłam plecak. Nauczyciel przyszedł i otworzył salę. Weszliśmy do środka. Usiadłam w mojej ławce i wypakowałam książki i piórnik.
Lekcja minęła mi dość szybko, wszyscy wyszli z sali, a ja standardowo ostatnia.
Poszłam pod moją salę i usiadłam na ławce, obok mnie siedział Rosja. Zauważyłam jak w moją stronę idzie Białoruś. Podszedła do mnie, wstałam. Ona usiadła, a ja na jej nogach.
B: Hej.
Pocałowała mnie w policzek, uśmiechnęłam się. Rosja spojrzał na nas.
R: Cześć.
W trójkę zaczęliśmy sobie gadać o różnych rzeczach. Nagle podbiegł do nas Korea Południowy, był wyraźnie czymś przejęty.
SK: Japonia, ratuj!
Jap: Co sie stało?
Po kilku sekundach podszedł do nas Korea Północny. Jego mina pokazywała to że był mega wkurzony. Wstałam. Północny trzymał w ręku jedną z moich mang. Przeklnęłam pod nosem gdy zauważyłam że był to hentai z nim i Południowym.
NK: Japonio, możesz mi to wytłumaczyć?!
Pokazał na komiks.
Jap: Oddawaj to.
Próbowałam sięgnąć po to.
NK: Czemu ty robisz takie rzeczy?!
Podkuliłam ogon.
NK: Zboczeniec jeden.
W tedy do kłótni dołączyli się Białoruś.
B: Ona nie jest zboczona! I nie waż się tak o niej mówić!
NK: Nie pozwalaj sobie na za dużo!
Uderzył ją w policzek. Przeraziłam się. Rosja wszystko to widział i teraz dopiero się zacznie. Podszedłam bliżej dziewczyny, która trzymała się za policzek.
Jap: M-mocno cię uderzył?
Spojrzała na mnie.
B: Nie, spokojnie.
Przytuliłam ją, lecz szybko się od niej odsunęłam ze względu na Rosję, który został popchniety na nas. Szybko podbiegłam do nauczyciela, który po chwili rozdzielił bijących się chłopaków. Nauczyciel powiedział że po lekcjach mamy iść do dyrektora. Korea Północna i Południowy odeszli kłucąc się o to czemu niższy miał tą mangę w swoich rzeczach. Westchnęlam podnosząc komiks z podłogi, schowałam tą rzecz do plecaka. Dzwonek zadzwonił i weszliśmy do sali.