11. I to by było na tyle...

104 6 0
                                    


- Ja długo nie wytrzymam, kobieto nie wiesz o czym mówisz. Jak z Tobą skończę będziesz mnie błagała o więcej. 

Tae zaczął mnie całować. Najpierw powoli delikatnie, sprawdzał na ile mu pozwolę. Zaczęłam mu oddawać pocałunki. Nasze usta doskonale do siebie pasowały. Gdy język Tae znalazł się w moich ustach odleciałam. Przecież to powinno być zakazane. Usta V zaczęły błądzić po mojej szyi, a jego ręce zaczęły wędrówkę po moim ciele. Poczułam jego szorstkie dłonie na moich gołych plecach. Poczułam jak Tae się spiął i szepnął mi do ucha

- Dlaczego nie masz na sobie biustonosza? 

- Przecież i tak nie miałam zamiaru nigdzie wychodzić, to po co miałam się męczyć. Nawet nie wiesz jak to ustrojstwo jest niewygodne - zrobiłam słodką minę

- W domu pełnym napalonych facetów masz odwagę się tak ubierać? A później masz do mnie pretensje że nad sobą nie panuję. Chodzisz, kusisz, pokazujesz mi te wszystkie fatałaszki i masz nadzieję że mnie to nie rusza. I co ja mam teraz z Tobą zrobić? 

Tae przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie, jego ręce wciąż pozostawały na moich plecach. Oparłam się dłońmi o jego tors, żeby chociaż trochę zyskać przestrzeni między nami. Znów zaczął mnie całować, tym razem bardziej intensywnie. Całował mnie tak jakby od tego miało zależeć jego życie. W pewnym momencie wyciągnął jedną rękę spod mojej bluzki, złapał za moje udo mocno ścisnął i zarzucił je sobie na biodro. Oplotłam rękami jego szyję, Tae wykorzystał moment i wyciągnął drugą rękę aby unieść moją drugą nogę i podnieść mnie z ziemi. Trzymał mnie za pośladki i szybkim krokiem ruszył w stronę łóżka. Położył mnie delikatnie na pościeli jednocześnie przygwożdżając mnie do materaca. Wiedziałam, że od tego nie ma już odwrotu. Napięcie jakie skumulowało się między nami przez ostatnie cztery dni było nie do wytrzymania. 

Tae nagle przerwał, zawisł nade mną i znieruchomiał. 

- Co się stało?

- Ciii. Słyszysz? Ktoś jest pod drzwiami.

I wtedy ja też usłyszałam pukanie. Poderwałam się z łóżka i pobiegłam do drzwi. 

- Lena, jesteś nam potrzebna! Chodź, musisz nam pomóc! Od Ciebie zależy przyszłość zespołu! - powiedział Jimin

- Co się dzieje? Ktoś umarł? Co to za hałasy na dole? Mieliście odpoczywać!!

Tak jak stałam pobiegłam za Jiminem na dół, ale to co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Tae został sam w moim pokoju, a ja sfrustrowana wpadłam w taki szał, że myślałam że ich pozabijam

- Ile Wy macie lat?! Jak mogliście doprowadzić salon do takiego stanu?! To nazywacie wolnym bezstresowym wieczorem?! Wojna na jedzenie i do tego pistolety na wodę!! Normalnie przedszkole!! Ja przez Was osiwieję a to dopiero czwarty dzień!! Mamy taki duży ogród, ale nie lepiej takie rzeczy robić w domu!! Ja się pytam, kto wpadł na taki genialny pomysł??

- Nie denerwuj się Słońce - zaczął Hobi - jakoś tak samo wyszło

- Ja tylko spałem na kanapie - dodał Suga

- Próbowałem ich powstrzymać, ale jak ramen wylądowało na moich spodniach to nie wytrzymałem - bronił się RM

- Jakoś tak samo wyszło?! Dobre sobie. I jak myślicie kto to teraz posprząta? Zawołaliście minie tu na dół w jakim celu? Żebym Wam brawo biła? Jin jesteś najstarszy, powinieneś być najmądrzejszy, nie tego się po Tobie spodziewałam. 

- Lena, to nie tak. ja naprawdę próbowałem ich powstrzymać - zaśmiał się Jin - ale tych dwóch szczyli tak mi dokuczało że musiałem im dać nauczkę. 

- I Twoim zdaniem wojna na jedzenie i bitwa na wodę to jest idealne rozwiązanie. Brawo. Ludzie, nie jesteśmy w przedszkolu, a ja nie jestem Waszą nianią

- Ale seksowną nauczycielką to już prędzej - odezwał się nagle Jungkook. 

- Dosyć!! Skoro tak ze mną pogrywacie, to zapraszam Panów po mopy, ścierki, środki czyszczące i wszystko co tylko będzie Wam potrzebne do uprzątnięcia tego bałaganu. Jest Was sześciu szybko się z tym uwiniecie.  Ja sobie wygodnie usiądę na schodach i będę się przyglądać Waszym poczynaniom. 

- Nie zrobisz nam tego! Przecież od tego jest serwis sprzątający. - odważył się odezwać Jimin

- A nie będzie Wam wstyd że jak jutro przyjdą ciężko pracujący ludzie i zobaczą co zaserwowała im ekipa BTS. Jak wolicie, ale to wy wypadniecie w ich oczach jak ostatnie lamusy. Celebryci. 

- A co to za tornado przeszło przez nasz salon - odezwał się ze szczytu schodów V

- Ominęła Cię walka na jedzenie i bitwa wodna. Niestety nie wiemy kto wygrał, bo to miała rozstrzygnąć Lena, ale nie wiedzieć czemu się wściekła. Chyba musimy jej naleźć faceta.... - odgryzł się Jimin

- Jeszcze jedno Twoje słowo, a nie ręczę za siebie. Chyba nie zrozumiałeś przekazu naszej ostatniej rozmowy.

- Wyluzuj kobieto. Żartowałem, ale jeśli jesteś w potrzebie to chętnie służę pomocą. - Jimin znacząco poparzył się na V

Nie widziałam jeszcze żeby ktoś tak szybko schodził po schodach. Jednym susem Tae dopadł Jimina a ten po prostu zaśmiał mu się w twarz.

- A tak w ogóle to gdzie byłeś cały wieczór? Pukaliśmy do twojego pokoju ale odpowiedziała nam tylko cisza. 

- Nie Twój interes, maiłem ważniejsze rzeczy do załatwienia - odpowiedział sfrustrowany V

- Oj to chyba interes nie wypalił, bo humor Ci nie dopisuje. Niestety Tobie nie mogę pomóc ale naszą Leną chętnie się zajmę... - droczył się z nim Jimin

- Koniec tej dyskusji!! V na górę, chyba że chcesz im pomóc, a reszta do roboty. Jest  23:00 za godzinę ma tu  być czysto. Jak skończycie wszyscy macie się zameldować w swoich pokojach. Pamiętajcie, że mogę to sprawdzić. I bez dyskutowania, jak usłyszę choćby szmer rozmowy policzę się z Wami jutro. 

Usiadłam na schodach i przyglądałam się im poczynaniom. Nie wiedziałam kiedy zasnęłam. Poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce i niesie na górę. 

- Podaj mi kod do drzwi Kochanie - usłyszałam głos V

- 35755630 - zarejestrowałam dźwięk otwieranego zamka

Na pól śpiąco poczułam jak Tae kładzie minie do łózka i całuje w czoło

- Dobranoc Kochanie, kocham Cię - i odpłynęłam całkowicie





The NannyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz