The End

161 7 0
                                    

TRZY LATA PÓŹNIEJ

- Tae gdzie jesteście? Tae?!!

Weszłam do domu obładowana zakupami a chłopaków nigdzie nie było. Przecież wszyscy mieli dzisiaj wolne i jedyne co mieli zrobić to przez parę godzin zająć się Juniorem. Nasz syn rósł jak na drożdżach, więc musiałam wyjść kupić mu nowe ubranka. Zakupy z nim to byłaby mordęga dlatego Tae jako odpowiedzialny ojciec miał z nim zostać. W dodatku do pomocy miał jeszcze sześciu wujków. Gdzie oni do cholery byli. 

Wróciłam szybciej bo źle się poczułam. Obeszłam cały nasz dom i zaczęłam panikować. Pewnie coś stało się małemu i teraz wszyscy są w szpitalu i oczywiście zapomnieli do mnie zadzwonić. Chwyciłam mój telefon i zaczęłam wydzwaniać do swojego męża. Niestety bezskutecznie. Jak go dorwę w swoje ręce to go chyba rozerwę, ale najpierw muszę go znaleźć. 

Zaraz po ślubie i mojej wyprowadzce z mieszkania Namjoona kupiliśmy z Tae dom zaraz koło willi chłopaków. Nie chcieliśmy z nimi mieszkać ze względu na małego. Dziecko potrzebuje spokoju a u nich zawsze się ktoś kręcił, a poza tym nasz syn był bardzo wymagającym dzieckiem i wszystko wymuszał płaczem i słodkimi oczami. Z pewnością tą umiejętność odziedziczył po ojcu. 

Nie zastanawiając się dłużej zostawiłam wszystkie zakupy w salonie i poszłam do domu chłopaków. Jak tylko weszłam to trochę się uspokoiłam bo usłyszałam śmiechy całej bandy która bawiła się w najlepsze na wielkim dmuchanym zamku który znajdował się na patio. 

Dorośli ludzie a zachowywali się jak dzieci. Juniorowi się nie dziwiłam, w końcu miał dopiero trzy lata ale cała reszta.... Stanęłam w drzwiach i przyglądałam się temu obrazkowi. Mój syn zauważył mnie pierwszy....

- MAMUSIA!!!! - biegł w moją stronę i wyciągnął do mnie swoje rączki

Chwyciłam go od razu jak tylko znalazł się w moim zasięgu i mocno go przytuliłam. Kochałam tego urwisa nad życie. 

- Cześć Kochanie - pocałowałam go w czoło - dobrze się bawisz z tatusiem i wujkami? 

- Yhym, Wujek Nam zrobił mi niespodziankę i tatuś zabrał mnie tutaj żebyśmy się pobawili bo wiesz ja stlaśnie za tobą tęskniłem i bardzo płakałem....

- Mój Słodziaku, przecież wiesz, że mamusia zawsze do Ciebie wraca, a poza tym miałeś tatę więc nie musiałeś płakać....

- Tak, ale tata zasnął w salonie jak oglądaliśmy bajki a mi stlaśnie zachciało się pić i posiedłem do kuchni i nie mogłem sięgnąć szklanki i on się stłukła i o zobacz mam ałe na paluszku. Wujek Jin mi nakleił plasterek z Minionkami... - zagotowałam się ale nie mogłam dać tego poznać przy małym

- Tete idź proszę do wujków i zawołaj mi tatę. Powiedz mu, że czekam na niego w salonie.... 

- Dobzie mamusiu - postawiłam małego na ziemi a on od razu pobiegł zrobić to o co go prosiłam 

Chodziłam w tą i spowrotem po pomieszczeniu i czekałam na swojego męża. Byłam tak wściekła że nie zauważyłam jak wszedł. Zaszedł mnie po ciuchu od tylu i złapał mnie w pasie. Przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować po szyi. Wiedział jak to na mnie działa i wtedy jestem w stanie wybaczyć mu wszystko. 

- Ten mały zdrajca mnie wydał - powiedział tuż przy moim uchu

- A sądziłeś, że uda Ci się to ukryć? I nie nazywaj tak swojego syna.

- Nie, ale chciałem Ci sam powiedzieć. Przymknąłem oko tylko na chwilkę. Byłem zmęczony po wczorajszej nocy z moją seksowną żoną.

- Nie zwalaj teraz całej winy na mnie. Twoim jedynym zadaniem było przypilnować małego żeby nic mu się nie stało. 

- Kochanie, przecież Junior jest cały. Zobacz nawet już zapomniał, że coś mu się stało. No już nie gniewaj się na mnie. Przecież wiesz, że kocham Was oboje nad życie. - odwrócił mnie twarzą do siebie i pocałował 

- Osiwieję kiedyś przez Was wszystkich.... - zarzuciłam mu ręce na szyję i tym razem to ja go pocałowałam

- Obiecuję Ci, że to się już więcej nie powtórzy. A tak właściwie to czemu tak szybko wróciłaś? 

- Bo źle się poczułam..... 

- Nic Ci nie jest? Masz gorączkę? - włączył mu się nadopiekuńczy tryb 

- Nic mi nie jest, trochę mnie boli brzuch i ciągnie mnie na wymioty - patrzyłam na niego i powoli chciało mi się śmiać. On był taki niedomyślny

- A może trzeba jechać do szpitala? Może to coś poważnego - zrobił zatroskaną minę

- Zapewniam Cię, że w szpitalu mi na to nic nie pomogą. Minie mi to po pierwszych trzech miesiącach. Później już będzie tylko lepiej, tak sądzę...

- O czym Ty do mnie rozmawiasz? Lena, nie mów do minie zagadkami. Przecież wiesz, że się martwię. Jutro idziemy do lekarza. 

- Już się umówiłam do swojego lekarza. Jak chcesz to możesz pojechać ze mną na pierwsze USG. Zobaczymy czy maleństwo dobrze się rozwija - powiedziałam spokojnie i czekałam na jego reakcję

- Ok, ok - chwycił mnie za rękę i zaczął ciągnąć do ogrodu - STOP!!! CO TY DO MNIE POWIEDZIAŁAŚ? -  odwrócił się do mnie spowrotem i mierzył mnie wzrokiem

- Że jutro możesz jechać ze mną na pierwsze USG i zobaczymy czy nasze dziecko się dobrze rozwija. Jestem w ciąży głuptasie..... 

- Będę ojcem? Znowu będę ojcem? - podniósł mnie i zaczął się ze mną kręcić w kółko

- Postaw mnie na ziemi bo kręci mi się w głowie i będę wymiotować! 

- Przepraszam - zrobił to o co go poprosiłam - ale w tej chwili jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Tym razem nie nawalę. 

- Wiem, a teraz chodźmy do chłopaków trzeba im powiedzieć......


THE END....


The NannyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz