~ Rozdział 10 - Znajomy ~

221 33 10
                                    

Nie wiedziała nawet co ją stresowało bardziej: cisza, niezrozumiałe emocje, czy kroczący obok niej Midoriya

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie wiedziała nawet co ją stresowało bardziej: cisza, niezrozumiałe emocje, czy kroczący obok niej Midoriya.

Wzięła głęboki wdech, postanawiając wreszcie przerwać tamtą nie tylko niezręczną, ale i skręcającą flaki ciszę:

– Okej, Midoriya. – Gwałtownie zwolniła, wbijając wzrok w jego twarz. – Dlaczego za mną idziesz?

– E...em – zająknął się, zaskoczony jej nagłą interakcją. – B-bo... Mówiłaś, że się zgubiłaś! – Ostatnie zdanie wymówił z taką satysfakcją, że nawet Asami poczuła pewnego rodzaju ulgę.

– A tak na serio?

Midoriya milczał, wbijając dziwnie zdeterminowany wzrok w drogę przed sobą.

– Jeśli chodzi o to, co widziałeś ostatnio, to serio nie masz powodu do zmartwień – wyrzuciła po chwili. – Każdy czasem miewa chwile słabości.

Znów nie odpowiedział, a ona ponownie westchnęła.

– Hej, jeśli masz zamiar tak bez słowa za mną iść, to równie dobrze możesz iść w drugą stronę – odezwała się po kolejnej chwili. – Wtedy oboje będziemy się czuć swobodniej.

Uwadze Asami nie umknął fakt, że Midoriya zacisnął pięści, delikatnie przymknął oczy i wziął głęboki oddech, którym ona zwykła dodawać sobie odwagi.

– W-wyglądałaś, jakbyś potrzebowała towarzystwa – wyjąkał chwilę po tym, jak nagle rozwarł powieki.

Asami musiała przyznać, że zaskoczyły ją nie tylko tamte słowa, ale i jego zachowanie. Generalnie cała postać Midoiryi była cholernie zaskakująca. Bo jak niby dzieciak, który był prześladowany niemal od przedszkola, mógł mieć w sobie wystarczająco determinacji, by niestrudzenie biec po swoje marzenia? Jak mógł chodzić do tej samej klasy, co jego największy prześladowca i nie załamać się gdzieś po drodze? Jak mógł wyciągać dłoń do osoby, która z czystego egoizmu nie pomogła mu wydostać się z piekła, które przechodził w gimnazjum?

Jednak choć Midoriya z całą pewnością był cholernie dziwną i ciężką do rozgryzienia postacią, Asami była w stanie w jednej kwestii go zrozumieć.

Chciał pomagać ludziom, mimo, że sam tej pomocy nie otrzymał. A tak właściwie bliższym prawdy byłoby stwierdzenie, że właśnie dlatego chciał stać się herosem. Bo jemu nigdy nikt nie pomógł. Bo dobrze wiedział jak okropnie było żyć w świecie, w którym nikt nie poczuwał się do odpowiedzialności, by wyciągnąć dłoń do kogoś, kto nie tylko jej potrzebował, ale i rozpaczliwie o nią błagał.

Wiedział, jak mało heroizmu było w tamtym przepełnionymi bohaterami świecie.

– Więc może powinieneś iść na badanie wzroku – odpowiedziała mu po chwili. – Bo towarzystwo jest chyba ostatnim, czego teraz potrzebuję.

Kruche pewniki - Midoriya x OC (Boku no Hero Academia)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz