Nie wiedziała nawet co ją stresowało bardziej: cisza, niezrozumiałe emocje, czy kroczący obok niej Midoriya.
Wzięła głęboki wdech, postanawiając wreszcie przerwać tamtą nie tylko niezręczną, ale i skręcającą flaki ciszę:
– Okej, Midoriya. – Gwałtownie zwolniła, wbijając wzrok w jego twarz. – Dlaczego za mną idziesz?
– E...em – zająknął się, zaskoczony jej nagłą interakcją. – B-bo... Mówiłaś, że się zgubiłaś! – Ostatnie zdanie wymówił z taką satysfakcją, że nawet Asami poczuła pewnego rodzaju ulgę.
– A tak na serio?
Midoriya milczał, wbijając dziwnie zdeterminowany wzrok w drogę przed sobą.
– Jeśli chodzi o to, co widziałeś ostatnio, to serio nie masz powodu do zmartwień – wyrzuciła po chwili. – Każdy czasem miewa chwile słabości.
Znów nie odpowiedział, a ona ponownie westchnęła.
– Hej, jeśli masz zamiar tak bez słowa za mną iść, to równie dobrze możesz iść w drugą stronę – odezwała się po kolejnej chwili. – Wtedy oboje będziemy się czuć swobodniej.
Uwadze Asami nie umknął fakt, że Midoriya zacisnął pięści, delikatnie przymknął oczy i wziął głęboki oddech, którym ona zwykła dodawać sobie odwagi.
– W-wyglądałaś, jakbyś potrzebowała towarzystwa – wyjąkał chwilę po tym, jak nagle rozwarł powieki.
Asami musiała przyznać, że zaskoczyły ją nie tylko tamte słowa, ale i jego zachowanie. Generalnie cała postać Midoiryi była cholernie zaskakująca. Bo jak niby dzieciak, który był prześladowany niemal od przedszkola, mógł mieć w sobie wystarczająco determinacji, by niestrudzenie biec po swoje marzenia? Jak mógł chodzić do tej samej klasy, co jego największy prześladowca i nie załamać się gdzieś po drodze? Jak mógł wyciągać dłoń do osoby, która z czystego egoizmu nie pomogła mu wydostać się z piekła, które przechodził w gimnazjum?
Jednak choć Midoriya z całą pewnością był cholernie dziwną i ciężką do rozgryzienia postacią, Asami była w stanie w jednej kwestii go zrozumieć.
Chciał pomagać ludziom, mimo, że sam tej pomocy nie otrzymał. A tak właściwie bliższym prawdy byłoby stwierdzenie, że właśnie dlatego chciał stać się herosem. Bo jemu nigdy nikt nie pomógł. Bo dobrze wiedział jak okropnie było żyć w świecie, w którym nikt nie poczuwał się do odpowiedzialności, by wyciągnąć dłoń do kogoś, kto nie tylko jej potrzebował, ale i rozpaczliwie o nią błagał.
Wiedział, jak mało heroizmu było w tamtym przepełnionymi bohaterami świecie.
– Więc może powinieneś iść na badanie wzroku – odpowiedziała mu po chwili. – Bo towarzystwo jest chyba ostatnim, czego teraz potrzebuję.
CZYTASZ
Kruche pewniki - Midoriya x OC (Boku no Hero Academia)
FanfictionArt z okładki: Munette "Co byś zrobił, gdyby okazało się, że wszystko w co wierzysz jest kłamstwem? Jak byś zareagował, gdybym powiedziała ci, że to, co dzieje się wokół nas jest tylko iluzją? Albo, gdyby okazało się, że tak naprawdę to bohaterowie...