~ Rozdział 27 - W popłochu ~

205 26 35
                                    

 Myślała, że zaraz zwymiotuje, ale mimo to zjadła kolejnego batona, wmawiając sobie, że to doda jej odwagi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Myślała, że zaraz zwymiotuje, ale mimo to zjadła kolejnego batona, wmawiając sobie, że to doda jej odwagi.

Trzęsła się jak osika, serce wyskakiwało z piersi, a obiad co jakiś czas postanawiał do niego dołączyć i radośnie podskakiwał do gardła. Kilka razy podskoczyła w miejscu, po czym ostatecznie ruszyła przed siebie.

Nie była przecież tchórzem...

Widząc wychodzącą z sali Midoriyi Urarakę, zdała sobie sprawę, że chyba jednak była.

– Och, cześć, Gure – radośnie się z nią przywitała.

Jak na standardy Asami, Ochaco była zdecydowanie zbyt radosna.

Po jej umyśle zaczęły krążyć przeróżne myśli i scenariusze na temat powodu tamtego zadowolenia. A raczej tego, co kilka chwil wcześniej musiało wydarzyć się w sali Midoriyi, by wychodziła stamtąd cała w skowronkach.

– Cześć – odpowiedziała, chowając ręce do kieszeni.

Uraraka zatrzymała się przed nią, niezręcznie przestępując z nogi na nogę.

– E-em... G-gure, bo tak się ostatnio zastanawiałam... – zaczęła nieśmiało. – Cz-czy ostatnio zrobiłam coś, co cię uraziło?

– Skąd to pytanie?

– Bo... Ostatnio widziałam cię jak przyszłaś odwiedzić Deku i... I jak tylko nas zobaczyłaś to od razu się odwróciłaś i poszłaś w drugą stronę. Dlatego zastanawiałam się, czy to... Czy to może moja wina... 

Asami uśmiechnęła się sztucznie, kręcąc głową.

– Nope. Wtedy sobie przypomniałam, że nie zamknęłam domu. – Wymyśliła coś na poczekaniu. – Więc nie masz co się przejmować. Naprawdę nic do ciebie nie mam.

Uraraka nie wyglądała na przekonaną, jednak Asami nie miała zamiaru silić się na jakieś bardziej wiarygodne wyjaśnienia. Nie zależało jej na relacji z tamtą dziewczyną. Po prawdzie najchętniej w ogóle by z nią nie rozmawiała.

Ale trzeba było zachować pozory.

– Całe szczęście – Uraraka całe szczęście nie dociekała. – Nie chciałabym żebyś mnie znielubiła, czy coś... – Uśmiechała się niezręcznie, drapiąc po karku.

Dla Asami jasnym było, dlaczego aż tak jej na tym zależało, ale komentowanie tego nie byłoby dla niej korzystne. Wolała nie robić sobie wrogów. Zwłaszcza wśród przyszłych bohaterów.

– No co ty, Uraraka! – Asami machnęła ręką. – Nie wiem jak ktokolwiek byłyby w stanie znielubić kogoś takiego jak ty. – Zaśmiała się sympatycznie. – Jesteś zbyt miła żeby to było w ogóle możliwe.

– Przeceniasz mnie, Gure...

– Jesteś zbyt skromna.

Chciało jej się wymiotować.

Kruche pewniki - Midoriya x OC (Boku no Hero Academia)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz