Zerknęła na zegarek, zastanawiając się, ile jeszcze czasu zejdzie znajomym Midroriyi, którzy tamtego dnia postanowili go odwiedzić w tych samych godzinach, co ona.
Zaciągnęła się dymem, odwracając wzrok od zgorzkniałej, starszej kobiety, która bezwstydnie gapiła się na nią wzrokiem zdegustowanym i nienawistnym. Bo jak to tak? Młoda dama z papierosem? Kto by to widział?! Tamten widok z całą pewnością burzył zakorzenioną w niej wizję cudownej i idealnej pod każdym względem Japonii.
Wypuszczając toksyny z płuc, spojrzała w stronę drzwi.
Dalej nikt nie wyszedł.
Że też akurat tamtego dnia pokłóciła się z matką i postanowiła wyjść wcześniej niż planowała. Tyle dobrego, że udało jej się schować zanim uczniowie 1-A ją zauważyli. Po prawdzie, po ostatniej rozmowie z Ashido, czuła się w ich otoczeniu nieswojo. Doskonale zdawała sobie sprawę, że to było tylko i wyłącznie jej winą, jednak ta świadomość nic nie zmieniała.
Wszystko byłoby łatwiejsze gdyby tak szybko nie przywiązywała się do ludzi, którzy okażą jej choć minimalne zainteresowanie.
Znowu chciało jej się ryczeć.
Zaciągnęła się dymem, by odwrócić uwagę od uczuć i emocji, których nie rozumiała.
Chciało jej spać; jak zawsze, gdy życie ją przytłaczało. W tamtej chwili najchętniej wynajęłaby na tydzień jakiś najtańszy hotel w mieście, by móc bez konsekwencji przespać resztę wolnego. Bo kiedy nie miała w co włożyć rąk, najbardziej męczyły ją myśli, wspomnienia i wszelkiego rodzaju problemy, o których wcześniej nie miała czasu rozmyślać.
Gdyby nie wywalili jej z pracy na pewno czułaby się lepiej...
Przymknęła oczy, starając się odrzucić wszelkie zbędne myśli. A jako, że wszystkie były bezużyteczne, miała nadzieję, że jakimś cudem uda jej się całkowicie opróżnić głowę.
Czasami naprawdę chciała być jak Kaminari...
Po kilku minutach walki z bezlitosnymi przemyśleniami, usłyszała harmider dochodzący ze strony wejścia do szpitala. Odtworzyła oczy, rozpoznając część głosów.
Włożyła ręce do kieszeni spódnicy i ruszyła do drzwi, gdy uczniowie 1-A się rozeszli.
Gdy weszła do środka, bez wahania ruszyła w stronę schodów, weszła na drugie piętro i skierowała się do sali Midoriyi.
Odwiedzała go dwa razy dziennie. Nie wiedziała dlaczego aż tak bardzo ciągnęło ją do tamtego miejsca. Nie rozumiała tych głupich, czasami wręcz wrzeszczących w jej głowie myśli, żeby jechać do szpitala „właśnie teraz, już, w tej chwili", bo on przecież na pewno się obudził...
W końcu minęły zaledwie dwa dni odkąd tam trafił...
Nigdy w życiu jeszcze o nikogo się aż tak nie martwiła.
CZYTASZ
Kruche pewniki - Midoriya x OC (Boku no Hero Academia)
FanfictionArt z okładki: Munette "Co byś zrobił, gdyby okazało się, że wszystko w co wierzysz jest kłamstwem? Jak byś zareagował, gdybym powiedziała ci, że to, co dzieje się wokół nas jest tylko iluzją? Albo, gdyby okazało się, że tak naprawdę to bohaterowie...