TW!!!
Przemoc seksualna, krew, przemoc, śmierć.
Z torby wyjęła słuchawki i wypożyczoną poprzedniego wieczoru książkę.
Gdy muzyka na dobre oderwała ją od świata, a szorstki papier musnął delikatne palce, Gurē wreszcie na nowo przeniosła się tam, dokąd od zawsze należała. Do rzeczywistości, w której była tylko niemym obserwatorem; miejsca, w którym wszystko mogło się zdążyć, ale i wszystko dało się jakoś wytłumaczyć. Dużo mniej skomplikowanego, wykreowanego przez ludzi, którzy podobnie jak ona potrzebowali oderwać się od realiów świata.
Zagłębiona w niesamowitą historię, cudownie opisany i dużo bardziej urokliwy świat oraz przepięknie oraz mądrze brzmiące, zawsze tak idealnie dobierane przez bohaterów w dialogach słowa, nie zauważyła nawet, gdy niebo spowiła ciemność, a jednym pozwalającym jej czytać źródłem światła stała się stojąca kawałek dalej latarnia.
Nie usłyszała również kilkanaście razy rozbrzmiewającego w jej uszach, starającego się ściągnąć ją do rzeczywistości dzwonka telefonu.
Jak niby miała to zauważyć, gdy przeniosła się do zupełnie innego miejsca? Jak mogła to zauważyć, gdy właśnie obserwowała emocjonującą potyczkę głównej bohaterki i antagonisty o smutnej przeszłości?
Choć tak właściwie co niby miał jej do zaoferowania prawdziwy świat? Co niby miałoby sprawić, by w ogóle chciała do niego wracać?
Tym, co wyrwało ją z cudownego świata fantasy był strach. Spowodowało ją nic innego, jak czyjś dotyk odczuwalny na ramieniu. I strach, który pojawił się chwilę później.
Podskoczyła, unosząc niespokojny wzrok znad książki.
– Co taka młoda panienka robi w środku nocy sama w parku? – muzyka w słuchawkach już nie grała. Wszystko wskazywało na to, że telefon zdążył jej w miedzy-czasie paść.
Nad nią stał delikatnie uśmiechnięty, mężczyzna w średnim wieku. Nosił podciągniętą w rękawach, białą koszulę, czarny krawat i granatowe spodnie ze skórzanym paskiem. W lewej dłoni trzymał ciemny neseser, a pod ramieniem zawiesił sobie, długi, czarny płaszcz. Prawą rękę natomiast przez chwilę trzymał na jej ramieniu, ale zabrał ją od razu, gdy zwróciła na niego uwagę.
Miał naprawdę przyjazną twarz, a jego ciepłe oczy nie wyglądały jak oczy kogoś, kto miał złe intencje. Z wyglądu i sposobu bycia przypominał jej trochę ojczyma.
Dlatego właśnie jej serce trochę się uspokoiło, a przez myśl przeszło, że pewnie zwrócił na nią uwagę z troski. Kto wie, może sam miał dzieci, a jej samotna sylwetka, w parku, w środku nocy obudziła w nim instynkt ojcowski?
– Och, dzień dobry – wyjęła słuchawki z uszu. – Czekam na chłopaka. Poszedł na chwilę wziąć coś z mieszkania – skłamała w razie czego.
CZYTASZ
Kruche pewniki - Midoriya x OC (Boku no Hero Academia)
FanfictionArt z okładki: Munette "Co byś zrobił, gdyby okazało się, że wszystko w co wierzysz jest kłamstwem? Jak byś zareagował, gdybym powiedziała ci, że to, co dzieje się wokół nas jest tylko iluzją? Albo, gdyby okazało się, że tak naprawdę to bohaterowie...