~ Rozdział 18 - Nic takiego ~

182 31 14
                                    

Asami była już tym wszystkim naprawdę bardzo zmęczona

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Asami była już tym wszystkim naprawdę bardzo zmęczona.

Nie wiedziała nawet czym bardziej: oszukiwaniem samej siebie, ciągnięciem tamtej żenującej szopki, czy po prostu ciągłą pracą.

Dyskretnie zerknęła w lewo.

Midoriya delikatnie się uśmiechał, krocząc obok niej.

Nie wiedziała, co strzeliło jej do głowy, żeby zaproponować mu wieczorny spacer po promenadzie, ale o dziwo nie żałowała.

Tamte zielone loczki i słodki uśmieszek sprawiały, że jakimś cudem zmęczenie stawało się trochę bardziej znośne.

– Em... Asami...

Prędko odwróciła wzrok, z powrotem wbijając go w drogę przed sobą.

– No? – zapytała jakby od niechcenia.

– Jak się czujesz po tej sytuacji z tym chłopakiem?

Zmrużyła oczy, starając się ogarnąć o co mu chodziło.

– Masz na myśli Kasaia?

Midoriya wymruczał ciche "mhm". 

– Jutro mam iść na komendę, żeby złożyć zeznania, ale myślę, że nie poniosę żadnych konsekwencji – odpowiedziała. – W końcu to była samoobrona. Zresztą... Mam wystarczająco świadków, którzy by za mnie poręczyli.

– Pytałem o to jak się czujesz. Nie boisz się, że po powrocie do szkoły będzie chciał się zemścić? Nie jest ci smutno, że twój przyjaciel się tak zachował?

Asami się skrzywiła.

– Kasai nie jest, nie był i nigdy nie będzie moim przyjacielem – odpowiedziała z niesmakiem. – A poza tym, czuję się dobrze. Tak i tak chciałam dzisiaj urwać z nim kontakt, a on tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że to był dobry wybór.

Kątem oka zerknęła na Midoriyę, który nie wyglądał na przekonanego.

Odwróciła wzrok.

Nie była odpowiedzialna za jego emocje, czy odczucia. Mógł sobie myśleć, co chciał i to nie powinno jej obchodzić.

Przyspieszyła, gdy w zasięgu wzroku znalazła się jej ukochana miejscówka.

Była to biała ławeczka, skryta w cieniu obwiązanego lampionami drzewa. Lubiła na niej przesiadywać wiosennymi wieczorami. 

Często zdarzało się, że jadała tam zakupioną w pobliskim barze mlecznym kolację, odrabiała lekcje, czy czytała książki.

Było to dla niej wyjątkowe miejsce, do którego przychodziła zawsze, gdy życie przytłaczało ją na tyle, by powrót do domu był niemożliwy.

Dlatego nie do końca rozumiała swój umysł, który przekonał ją do przyprowadzenia tam Midoriyi.

– Kiedy jest ciemniej, świetnie widać stąd latarnię morską – odrzekła, podchodząc do barierki. – Najlepiej wygląda jesienią, kiedy fale przybierają na intensywności.

Kruche pewniki - Midoriya x OC (Boku no Hero Academia)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz