A może jednak

669 41 0
                                    

Rembol wziął ode mnie walizkę i powiedział:
- Choć! Zaraz załatwimy tę sprawę.
- Jak?
Nie odpowiedział tylko prowadził mnie ulicą. W pewnym momencie stanęliśmy przed dużym domem. Maciek poszedł na chwilę do domu, a ja zostałam sama. Nie wiedziałam co on kombinuje. Po chwili otworzyły się drzwi od garażu, a później Rembol wyjechał autem z garażu, ale tylko z garażu, bo jeszcze nie miał prawka. Zabrał mi z rąk walizkę i wsadził do bagażnika, następnie wyciągnął telefon i do kogoś zadzwonił. Nie wiem o czym gadali, bo nie chciałam podsłuchiwać, jedyne co usłyszałam to to:
- Jest sprawa...- i dalej już nie słyszałam, bo Rembol odszedł trochę dalej.

Po pięciu minutach pod jego domem pojawił się wysoki brunet, było widać, że był od niego starszy. Maciek podał mu kluczyki do auta. Domyśliłam się, że to on będzie prowadził. Nagle oboje weszli do domu, nie było ich chyba z godzinę.
Strasznie mi się przez ten czas nudziło, ale na szczęście Maciuś miał na ogrodzie huśtawkę i hamak, na których w tym czasie odpoczywałam. Nareszcie chłopaki wyszli z domu. Rembol niósł w ręce torbę, którą tak samo jak moją walizkę włożył do bagażnika.
Już po chwili wszyscy siedzieliśmy w samochodzie. Jechaliśmy przez wiele miast, ja wraz z Mackiem siedziałam z tyłu. W pewnym momencie zasnęłam i chyba położyłam mu głowę na ramieniu, bo obudziłam się do niego przytulona. Trochę się zdziwiłam, ale nie przeszkadzało mi to, bo traktowałam go jak brata.
Po pewnym czasie zatrzymaliśmy się w McDonaldzie. Zjedliśmy i pojechaliśmy dalej. Po jakimś czasie znów zasnęłam, ale nie obudziłam się jak dojechaliśmy. Dziwne co nie? Dopiero później się obudziłam i zobaczyłam, że już nie jestem w aucie. Gdzie ja jestem!?

MACIE KOLEJNY ROZDZIAŁ I PRZEPRASZAM ZA WCZORAJSZY WPIS, ALE NAPRAWDĘ BYŁO MI PRZYKRO
DAWAJCIE KOMENTARZE I GWIAZDKI
DO NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU :)

Nie lubię go, ja go kochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz