Rozdział 3 Na Paluszkach Przez Pola Tulipanów

985 57 5
                                    

- Och. - Van Der Mijer spojrzała na niego ze współczuciem. - Widział pan za dużo i chce pan od tego odpocząć?

- Nigdy nie miałem wakacji. - Harry wpatrywał się w punkt gdzieś daleko. - Całe moje życie nie miałem szansy na odpoczynek. Chcę tylko doświadczyć rzeczy, których nigdy nie miałem szansy zrobić. Chyba na to zasłużyłem.

- Zgadzam się, panie Black – powiedziała kobieta, zaskakując Harry'ego, który pogrążył się w myślach. - I mam nadzieję, że reszta pana wakacji będzie spokojniejsza niż dzisiaj.

- Dziękuję. - Harry otrząsnął się z zadumy. - Wróćmy do zdarzenia, ma pani jeszcze jakieś pytania?

- Jeszcze kilka. - Kobieta sprawdziła swój notatnik. - Rozmawiając jak profesjonalista z profesjonalistą, jak powinniśmy się zachować w przypadku przyszłej aktywności śmierciożerców w Holandii?

- Przyjrzałbym się systemowi więziennemu. - Harry napił się napoju. - Na przykład, jednym z głównych powodów, dla których doszło do masowej ucieczki z brytyjskiego więzienia na Azkabanie było nadmierne zaufanie dementorom.

- Rozumiem. - Staatstovenaar Van Der Mijer zrobiła notatkę. - Ma pan jakieś rady odnośnie pojedynków?

- Większość profesjonalistów z departamentu przestrzegania prawa zapomina o fakcie, że są o wiele lepiej przygotowani niż śmierciożercy. Problem w tym, że śmierciojady i Moldy mają straszliwe reputacje, które zakrywają ich niekompetencję. - Harry uśmiechnął się smutno. - Lecz nie wolno zapomnieć, że oni są niebezpieczni. Nie można sobie pozwolić na utratę czujności, nawet jeśli wydaje się nam, że są bezbronni. Moja bliska przyjaciółka prawie umarła, bo przestała być ostrożna przy „bezbronnym" śmierciożercy.

- Dziękuję, chciałby pan coś jeszcze dodać?

- Jeszcze jedno. - Harry odłożył widelec i skupił swój wzrok na siedzącej naprzeciwko kobiecie. - Niech każdą walkę traktuje pani poważnie. Niech nie straci pani czujności. Mój... mój przyjaciel zginął, bo o tym zapomniał..

- Dziękuję, że się pan tym ze mną podzielił – powiedziała kobieta, uśmiechając się do niego. - Będę pamiętać o pana radach.

- To dobrze. - Harry pokiwał głową ze smutkiem. - Nic mnie nie ucieszy bardziej niż świadomość, że ktoś może skorzystać z moich doświadczeń. Uważam to za szczęście w nieszczęściu.

Staatstovenaar Van Der Mijer zamilkła na moment, niepewna jak odpowiedzieć na to stwierdzenie.

- Jakie są pana plany na resztę wakacji, panie Black?

- No cóż. - Harry uśmiechnął się z trudem. - Chciałem zwiedzić kilka muzeów w okolicy i może słynne pola tulipanów. Później nie mam pojęcia, pewnie pojadę dalej.

- Mógłby pan zostawić jakiś kontakt, albo coś takiego? - zapytała szybko staatstovenaar. - Z tego co słyszałam, to nasza dyrektor departamentu chciałaby się z panem spotkać.

- W porządku. - Harry napisał adres hotelu i numer pokoju na chusteczce. - To mój hotel na czas pobytu w Holandii, później nie wiem gdzie pojadę.

- Dziękuję, to wystarczy – funkcjonariuszka wstała z miejsca. - Niech pan pozwoli, że zapłacę za jedzenie. Przynajmniej tyle możemy zrobić za pańską pomoc.

Pomyśl Życzenie/Harry Potter Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz