Rozdział 41 Koniec Jest Bliski

527 46 10
                                    

Kurczaki, Knocik i konkursy

- Dziękuję wszystkim za przybycie. - Dumbledore omiótł wzrokiem pokój. - Kingsley, może ty zacznij?

- Wczoraj rano, dwójka aurorów, po otrzymaniu informacji od wtyczki, znalazła ciało Antonina Dołohowa. Wygląda na to, że zabójca znalazł go podczas kąpieli w wannie. Mamy teorię, że zabójca pociągnął go za nogę, tym samym zanurzając jego głowę pod wodę. Następnie stopą nadepnął na jego klatkę piersiową, przyciskając go do dna wanny i nie pozwalając mu na zaczerpnięcie oddechu.

- Dlaczego uważasz, że akurat to zabójstwo jest takie ważne?

- Dołohowa zabito bez użycia magii. - Kingsley oblizał usta. - A w Anglii znam tylko jedną osobę, która miałaby do tego motyw i która ma nałożone ograniczenia na używanie magii.

- Nie sugerujesz chyba, że Harry miałby mieć coś z tym wspólnego? - wrzasnęła Molly. - Każdy mógł to zrobić. Skoro już tak bardzo chcesz wskazywać palcami, to czemu nie Ron, albo Hermiona?

- Nie mają tego samego instynktu zabójcy, który ma Harry - powiedział z przekąsem Kingsley.

- Jak śmiesz mówić, że Harry to morderca. - Oczy Molly zdradzały oznaki wybuchu złości, który równie dobrze mógłby rozwalić całą kwaterę główną. - Nie pozwolę, żebyś...

- Nie śmiem. - Kingsley również z trudem zachował spokój. - To, co w ty momencie mówię, jest oficjalnym stanowiskiem, które wpycha wszystkim Minister i jego przedstawiciele. Mówią, że z wszystkich możliwych podejrzanych, tylko dzieci mają opory przed używaniem magii, tym bardziej wiedząc o ograniczeniach na nich nałożonych. Z tych dzieci tylko Potter ma na tyle odwagi, żeby wejść do pokoju, zabić człowieka i spokojnie z tego pokoju wyjść. Zwrócili też uwagę, że Harry ma status zaginionego, tym samym nie ma alibi.

- Wygląda na to, że Korneliusz nie był na tyle szczery, na ile mówił, że jest, gdy obiecał nam swoje wsparcie. - Dumbledore pokręcił smutno głową.

- Marne szanse - powiedział z szyderczym uśmiechem Moody - jeśli myśli, że coś tak żałosnego stanie się powodem do procesu.

- Wyjaśnij - rozkazał Dumbledore.

- Tonks. - Moody zwrócił się do swojej podopiecznej. - Powiedz im to, co wcześniej powiedziałaś mnie.

- Hermionę i mnie zaatakowała grupa śmierciożerców - zaczęła Tonks. - Otoczyli nas w alejce i nie zapowiadała się czysta walka. I dokładnie w tym momencie pojawił się mały mężczyzna, który przedstawił się jako Profesor, i zapytał, czy potrzebujemy pomocy. Następnie przeprowadził nas przez urządzenie transportowe niewiadomego pochodzenia, które nazwał przenośną dziurą. Z oddali patrzyliśmy, jak mężczyzna, który twierdził, że jest Panem Blackiem, zabił tych śmierciożerców... Jakby to wszystko podliczyć, ta walka trwała może z trzy sekundy.

- Dung - rozkazał Moody.

- Wszyscy wiedzą, że w okolicy był szwadron aurorów - powiedział nerwowo mężczyzna. - Zamawiali jedzenie, a dostawcy byli opłacani przez pewnych ludzi, którzy przekazali dalej informację.

- Proszę bardzo. - Moody uśmiechnął się krzywo. - Black był w okolicy i najprawdopodobniej był świadomy szwadronu aurorów... tak naprawdę, moim zdaniem zaatakował głównie ze względu na obecność szwadronu. Nie ma sensu marnować takiej szansy do treningu i przekazania wiedzy.

- Masz rację. - Dumbledore kiwnął wolno głową. - Wystarczyłoby, żeby Harry w sądzie wspomniał, że Black był w okolicy i sprawa zostałaby od razu zamknięta... ale jesteś pewny, że to nie Harry?

Pomyśl Życzenie/Harry Potter Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz