Rozdział 4 Witaj W Mieście Świateł!

909 54 26
                                    

Harry wrócił do swojego pokoju późno w nocy i, wyjmując nowy aparat, nacisnął guzik wywołujący zdjęcia. Przez następnych kilka minut przeglądał je, wyrzucając nieudane i zostawiając te, które mu się podobały. Z radością zauważył, że udało mu się klika ujęć tej dziwnej istotki. Wybrał jedno z lepszych i włożył do koperty, którą zaadresował do Żonglera. Zaśmiał się, wyobrażając sobie minę Luny na widok poz, które to zwierzę przybierało. Niestety zobaczył też, że jedno przedstawiało tylko zwykły kawałek trawy. To zdjęcie zostało wyrzucone do kosza. Następnie Harry zapakował pozostałe zdjęcia i poszedł spać.

Harry wstał wcześniej i ze swoim plecakiem na plecach i uśmiechem na twarzy zbliżył się do recepcji.

- Dzień dobry, panie Black. Wyspał się pan? - zapytał grzecznie mężczyzna pracujący za ladą.

- Tak, dziękuję – powiedział Harry. - Czas ruszać dalej.

- Rozumiem, więc chce się pan wymeldować? - Pracownik wyjął formularz. - Proszę tu podpisać.

Harry podpisał formularz i zapłacił rachunek.

- Zastanawiałem się, czy mógłby pan coś dla mnie zrobić?

- Oczywiście, co mogę dla pana zrobić?

- Czy mógłby pan wysłać ten list do Anglii? - Harry położył kopertę na blacie.

- Oczywiście. - Mężczyzna wziął list. - Od razu się tym zajmę.

- Dziękuję – powiedział Harry z smutnym uśmiechem. - Miłego dnia.

- Nawzajem, panie Black. I przy następnej wizycie, proszę nie zawahać się i skorzystać z naszych usług.

- Tak zrobię. – Harry uśmiechnął się na myśl o powrocie, mimo tak niskich szans przeżycia. - Do widzenia.

Harry wyszedł z budynku i kilka minut później dotarł na dworzec kolejowy. Szybko kupił bilet do Paryża i pospieszył do czekającego pociągu. W oczekiwaniu na jego odjazd, Harry pogrążył się w myślach. Chciałby spędzić więcej czasu w Holandii, ale fakt, że był ścigany przez co najmniej dwie siły, nie pozwalał mu być zbyt długo w jednym miejscu. Z ciężkim sercem Harry pożegnał się z Niderlandami.

Podczas gdy pociąg Harry'ego opuszczał dworzec, dwóch Staatstovenaar przeszukiwało jego były pokój w poszukiwaniu jakichkolwiek wskazówek pozostawionych przez tajemniczego pana Blacka.

- Co tam masz, Bisseling? - zapytał jeden z Staatstovenaar.

- Nie jestem pewien, Dubbeldam. - Mężczyzna zmrużył oczy, przyglądając się fotografii znalezionej w koszu. - Wygląda to na pusty kawałek trawy.

- Podaj mi je. - Staatstovenaar Dubbeldam wyciągnął rękę. - Zaraz się im przyjrzę.

- Co o tym sądzisz? - zapytał Bisseling, oddając fotografię. - Dlaczego pan Black nam je zostawił?

- Nie jestem... – Oczy Staatstovenaara rozszerzyły się i głosem pełnym niedowierzania powiedział – nie wierzę w to.

- W co?

- Zostałem wczoraj przydzielony do ochrony pana Blacka. Dowództwo przeczuwało całkiem sporą szansę ponownego ataku ze strony śmierciożerców i chcieli zapewnić trochę dyskretnej ochrony. – Dubbeldam zaczerpnął powietrza. – Pan Black zauważył każdy ogon, więc dostałem pelerynę-niewidkę.

Pomyśl Życzenie/Harry Potter Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz