pięć

11.2K 794 102
                                    

Dupeek: jak się nazywa miasto w ktorym żegna się ryż?

Dupeek: paryż

Ja: nie śmieszne, a poza tym jest trzecie w nocy idioto

Dupeek: chciałem rozluźnić atmosfere

Dupeek: siedzą dwa gołębie na dachu, jeden grucha drugi jabłko

Przeczytałam i zaczęłam się śmiać jak opętana. To nic, że jest noc, a ja ucze się do testu. Luke po prostu napisał do mnie, a ja nie mogłam się powstrzymać, żeby mu nie odpisać. Jestem taka słaba.

Ja: też chujowe, postaraj się bardziej

Dupeek: przychodzi murzyn na studia wieczorowe i... wpisali mu nieobecność.

Ja: to było rasistowskie

Dupeek: wszystko ci nie pasuje

Ja: taki styl życia

Dupeek: co robisz?

Dupeek: tylko odpowiedź mi normalnie, po prostu jestem ciekawy

Ja: ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale ok

Ja: leże, właśnie powtarzam do testu z biologii, stalkowałam sobie 1d i wyganiłam moją natrętną matke z pokoju

Dupeek: czemu ją wygoniłaś?

Ja: bo sama nie chciała iść?

Dupeek: ale jaki był powód jej przyjścia?

Ja: bo jest połowa nocy, a ja nie śpie, a jutro (w sumie dziś) musze wstać o 7

Dupeek: martwi się o ciebie

Ja: pierdolenie, chce zobaczyć czy czasem nie masturbuje się przy plakatach

Dupeek: boże masturbujesz się przy plakatch 1d?

Ja: często

Wysłałam i odrzuciłam telefon na poduszki. Oczywiście, nie masturbuje się przy plakatach One Direction i Luke pewnie też o tym wie, ale można zawsze się z nim podroczyć. Chłopak pisze do mnie już od dobrych dwóch dni cały czas, a ja zlewam go dziwnymi esemesami, lub wciskam mu kit, że muszę coś zrobić.

Nagle w moim pokoju rozlega się cichy dźwięk piosenki 'What Makes You Beautiful'. Odrzucam podręcznik na biurko, ponieważ stwierdzam, że nie chce już się uczyć i patrze kto do mnie dzwoni. Luke. Odrzucam szybko połączenie i wzdycham ciężko. Telefon odzywa się drugi raz, a ja tym razem odbieram. Chęć usłyszenia jego głosu jest silniejsza, niż wszystko inne.

-Czego chcesz? - mrucze i kładę się wygodniej na łóżku. Kładę sobie laptopa na udach i loguje się na twittera, od którego jestem uzależniona, szczerze mówiąc.

-Cześć Ariana, też miło mi cię słyszeć. - mówi swoim zachrypniętym głosem, a ja jestem pewna, że gdybym właśnie stała, to bym upadła. Uśmiecham się lekko, ale po chwili się upominam. - Co robisz?

-Właśnie chciałam iść spać. - kłamie w międzyczasie przeglądając timeline* i klikam na ikonke napisania nowego tweeta.

@arusia: nauczona na egzamin z biologii, boże niedługo matura *zpłakana emoji*

Pisze szybko i wchodzę na probil Luke'a.

-Kładziesz się spać pisząc tweety? -chłopak śmieje się cicho, a ja mam ochotę słuchać tego dźwięku cały czas.

-Pierdolony stalker. - przeklinam cicho, ale blondyn najwyrażniej mnie słyszy, bo wybucha jeszcze większym śmiechem. - Nie śmiej się ze mnie dobrze? Nie moja wina, że przeklinam więcej niż nie jeden facet. - prycham i zamykam laptopa. Kładę urządzenie na biurku i postanawiam coś zjeść.

-Ależ skądże, nigdy w życiu nie śmiał bym się z ciebie śmiać. - odpowiada poważnym tonem, ale słychać w nim nutkę rozbawienia. W jednej chwili nie mogę uwierzyć, że rozmawiam z Luke'm tak beztrosko, ale w drugiej odpycham wszystko od siebie i postanawiam cieszyć się tym co jest. Cichutko schodzę po schodach, bawiąc się w ninja, aby moja mama mnie nie zauważyła. - Czemu uczyłaś się na biologie, przecież ostatnio miałaś z niej sprawdzian.

-Tamten był zaległy, a poza tym to była matematyka. - wzdycham szepcąc i otwieram lodówke w poszukiwaniu czegoś zjadliwego. - Nie było mnie dwa tygodnie, więc musiałam wszystko nadrobić. - wyjaśniam wyjmując z lodówki mleko.

-Czemu poszłaś na biol-chem? Przecież tam jest w chuj nauki. - pyta Luke, a ja uśmiecham się pod nosem. Zachowuje się tak zwyczajnie, rozmawia ze mną o błachostkach, a ja nie wiem czemu, ale podoba mi się to.

-Zawsze chciałam studiować medycyne na Harvardzie. - mówie i karcę się za to, bo pewnie chłopak mnie wyśmieje. Wyjmuję miseczke z szafki i nalewam do niej mlek, a później wsypuje płatki. - Oczywiście, pewnie się tam nie dostanę, ale zawsze można pomarzyć. - dodaje szybko, żeby nie pomyślał, że planuje sobie życie z góry.

-Cóż, ja planuje prawo, a poza tym human jest o wiele łatwiejszy. - mówi blondyn, a ja umiem wyobrazić sobie jego uśmiech w tej chwili.

-Może i tak, ale nie lubie ani polskiego, ani historii, ani WOS-u, więc to by raczej nie wypaliła. - śmieję się cicho i siadam przy blacie wpychając sobie łyżkę pełną płatków do buzi. - Poza tym nie mogłabym być prawnikiem, ponieważ nie umiem stawiać na swoim. - dodaje, a na myśli mam właśnie sytuację z nim i to, że nie umiem powstrzymać się od rozmowy z blondynem.

-Wiesz na co mam ochotę? - mówi w końcu Luke. Mruczę w odpowiedzi na 'nie', gdyż właśnie w tej chwili mam buzię pełną płatków. - Na seks.

Wiedziałam, że co dobre nie trwa wiecznie, dlatego nie byłam bardzo rozczarowana jego oświadczeniem. Zamknęłam oczy, mruknęłam 'dupek' i rozłaczyłam się, odrzucając telefon na blat.

Kto się chujem urodził, ten kanarkiem nie zdechnie - mama lubuje to powtarzać, a ja teraz mam świadomość, że to w dużym procencie tyczy się Luke'a..

*nie jestem pewna, czy na to się mówi timeline, czy tweetline :/

~**~

i jak rozdział? dużo jest błędów? XD
zostaw po sobie vote i/lub komentarz ;)

hey girl // l.hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz