Jechaliśmy już dobre pół godziny, a ja miał dość. Było mi duszno i niewygodnie.
-Długo jeszcze? - jęcze żałośnie i spoglądam na chłopaka, a ten uśmiecha się podstępnie. - Powinnam się teraz uczyć. -wzdycham i znów opieram głowe o szybe.
-Już jesteśmy. - mówi blondyn i w tym samym czasie zatrzymuje się koło.. jeziora? Skąd on je kurwa wytrzasnął? - Wychodzisz? - pyta i wysiada z auta, a ja wychodze zaraz po nim.
Jeziorko jesy nie duże, ale urocze. Widać, że jest w nim czysta woda, ponieważ kolor ma błękitny, jak oczy Luke'a. Uśmiecham się na ten widok i idę w kierunku molo, nawet nie patrząc czy chłopak idzie za mną, czy nie. Siadam na rogu drewnianego podestu i zdejmuje trampki, po czym wkładam gołe stopy do wody. Przyjemny dreszcz przechodzi przez moje ciało, a ja wznosze twarz ku słońcu. Promienie przyjemnie pieszczą skóre mojej twarzy, a ja uśmiecham się i wzdycham. Jest mi tak dobrze.
-Podoba się? - słysze szept praktycznie przy swoim uchu i piszcze przerażona. - Och, przepraszam. Nie chciałem cię przrstraszyć. - Luke odsuwa się na bezpieczną odległość, a ja wzruszam ramionami.
-Jest ślicznie. - przyznaje wreszcie i zauważam, że Luke rozkłada koc. - Piknik? - pytam i uśmiecham się na samą myśl o tym. To takie urocze!
-Tak. - przytakuje, a ja wyjmuje stopy z wody, czekam chwile, aż woda z noch skapie i przenosze się na koc. - Lubisz pizze?
-Głupie pytanie. - prycham. - Zazwyczaj tylko to jadam. - informuje i uśmiecham się. Chłopak rozpromienia się i wyciąga zza siebie karton z przysmakiem. Jak tu go nie kochać?
-W takim razie smacznego. - częstuje mnie kawałkiem pizzy, a uśmiech nie zchodzi z jego twarzy. - Zagrajmy w jakieś pytania, czy coś? Żebyś wiedzieli o sobie coś więcej. - mówi, a ja wzdycham. Biorę kęs do buzi.
-Niech ci będzie, ale ty zaczynasz. - mamrotam z pełnymi ustami.
-Czemu chcesz iść akurat na Harvard? - pyta, a ja przełykam jedzienie i zastanawiam się chwilę nad odpowiedzią.
-Cóż, tak szczerze to nie wiem. Od małego mówiłam sobie, że chce iść na medycyne na Harvard i do tej pory się tego trzymam. A ty gdzie chcesz iść?
-Prawo na Oxford. - oznajmia z pełnymi ustami. - Ale to tylko dlatego, że mój tato tam studiował i jeden z braci. - wzdycha.
-Nie powinieneć czasem wybierać tego co chcesz robić? - unosze brew w zdziwieniu. Moja mama nigdy nie wybrałaby mi zawodu. - Przecież jeśli nie lubisz tego typu rzeczy to nie powinieneś się zmuszać.
-Powiedź to mojemu ojcowi. - wywraca oczami i wyjmuje zza siebie cole. Czy on ma tam jakiś schowek?
-Mam nadzieje, że kiedyś nie pożałujesz pójścia na prawo. - uśmiecham się i odbieram od niego cole. - To dobry kierunek, zawód. - mówie, aby go pocieszyć, ale nie jestem w tym zbyt dobra, więc się zamykam.
Siedzimy cicho, jedząc pizze i przyglądając się jeziorku. W sumie wiedziałam o tym miejscu, ale nigdy tu nie byłam. Żałuje, bo jest tu pięknie. W dodatku obok mnie siedzi Luke (pierdolony) Hemmings, a ja mogę sobie wyobrażać, że to scena jak z filmu. Uśmiecham się lekko na tą myśli i momentalnie chce żeby zaczęło padać, Luke dałby mi swoją kurtke, lub pocałowałby mnie (za dużo fanfiction). Jak na złość słońce świeci na niebie.
Wzdycham i mam nieodpartą ochotę napisać na twitterze o tym, że jestem z Luke'm, ale najpierw muszę go zablokować, żeby mnie nie stalkował.
-Jest tu wifi? - pytam bez zastanowienia i wyciągam telefon. Brawo Ariana! Wifi na środku odludzi, brawo!
-Jasne, tamto drzewo ma. - Luke śmieje się ze mnie, a ja robie obrażoną mine i przełykam ostatni kęs pizzy. Jestem pełna.
-Spadaj. - mrucze, próbując powstrzymać śmiech. Blondyn przygląda mi się uważnie, a ja unosze brew i przygryzam wargę. Chłopak nic nie mówi, ale ostrożnie przybliża rękę do mojej twarzy i uwalnia moją wargę spod uścisku. Czuje się jak w amoku, nie mogę przestać patrzeć na jego idealną twarz i cudowne, błękitne oczy, które tak uważnie mnie lustrują. Mam wrażenie, że chwile wskocze na Luke'a i zacznę go namiętnie całować.
-Powiedz mi.. - mówi cicho, a jego głos brzmi hipnotyzująco. - Czy ty nadal coś..
Nie kończy, ponieważ uwalniam się z pod jego dotyku i odsuwam na drugi koniec koca. Musze otrząsnąć się z tego amoku i zwilżyć gardło, co szybko robie i odchrząkam.
-Nie czuje już nic do ciebie. - mówie, a mój głos brzmi tak jak brzmieć powienien. Obojętnie.
Luke drapie się po karku i widzę, że jest spięty. Czemu ja tak cholernie kłamie? Czemu nie umiem powiedzieč prawdy? Boję się odrzucenia, boje się drugiej odmowy od tej samej osoby.
A może boje się przywiązania? Myśle, że to nie ma sensu, bo za miesiąc każde z nas wyjedzie na inne studia i już nigdy się nie zobaczymy? To trudne stwierdzić, co czuje w obecnej chwili, ale to nic pozytywnego. A było tak fajnie.
-Myśle, że najwyższy czas jechać do domu. - mamroczę i przygryzam wnętrze policzka. Próbuje grać, próbuje być twarda. Najwyrażniej mi to wychodzi.
-Och, tak. Jasne. - Luke posyła mi sztuczny uśmiech, a ja mam ochtę walnąć sobie w twarz, bo do tego doprowadziłam.
Chłopak zbiera wszystkie rzeczy i kieruje się do samochodu, a ja zakładam buty i biegne za nim. Chce go przeprosić, ale nie mam pojęcia jak. Poza tym ja nic złego nie zrobiłam.
Chyba wracamy do punktu wyjścia.
~**~
łoo i jest dwunastka! troche nie zbyt ambitna, ale jest! w ogóle chciałabym was zaprosić na moje nowe fanfiction z Calumem "Green Light", znajdziecie je gdzieś tam na moim profilu xd buziaki x
⭐ i komentarze mile widziane ;)
CZYTASZ
hey girl // l.hemmings
FanfictionZaczyna się od nienawiści, przechodzi przez miłość, a kończy na złamanym sercu.