siedem

10K 726 34
                                    

-Czy ty masz gorączke? - pytam wreszcie, kiedy udaje mi się otrząsnąć z szoku.

Cholera, nie spodziewałam się tego. W planach na dziś miałam tylko powrót do domu, szybki prysznic i oglądanie seriali. Miałam też nadzieję na jakieś chipsy, albo pizze, ale bez szaleństw.

-Po prostu mi odpowiedz. - Luke wzdycha, a ja mam ochotę (po raz drugi dzisiaj) strzelić go w twarz. Jakim, kurwa, prawem on może mnie tak torturować! Oczywiście, że chce iść z nim na tą cholerną impreze. To moje marzenie od kiedy trafiłam do tego chujowego liceum, ale nie mogę z nim iść, ponieważ blondyn na pewno pomyśli, że już mnie ma. Wciskam się głębiej w fotel i przez chwilę zastanawiam się przed odpowiedzią.

-Nie. - odpowiadam asertywnie i widzę, że stajemy pod moim domem. Odpinam pas i biorę plecak w ręce. - Spadaj mały, nigdy nie będę twoja. - powtarzam mu dokładnie to samo co powiedział mi rok temu na szkolnym korytarzu i wychodze z auta.

Mam ochotę się rozpłakać, ponieważ czuję, że robie źle. Wszystko wbrew sobie. Ja po prostu nie chcę być zraniona po raz drugi. Jednak wiem, że mimo wszystko i tak się ranie. Wchodzę do domu, a w kuchni zastaję mame pijącą kawe. Biorę parę głębokich oddechów, aby w moich oczach nie pojawiły się łzy, uśmiecham się i przekraczam próg kuchni. Mama podnosi oczy z nad książki którą czyta i spogląda na mnie.

-Czemu tak późno, myszko? - pyta, a ja mam ochotę przytulić ją tak mocno i wypłakać się w jej bluzke. Ona jest tak kochaną osóbką, że każdego pieprzonego dnia zastanawiam się jak mój ojciec mógł ją zostawić.

-Musiałam napisać zaległe wypracowanie. - skłamałam szybko i zabrałam z koszyczka jabłko. - Zamówisz mi pizze? Oddam ci hajs. - pytam będąc już na schodach, a kiedy mama przytakuje dziękuję jej i wbiegam na górę. Wchodzę do swojego pokoju, odrzucam plecak pod biurko, odkładam telefon na poduszki i biorę piżame. Jest już po osiemnastej, a ja czuje się strasznie senna. Idę do łazienki, a tam rozbieram się, wrzucam noszone ubrania do kosza na brudy i wchodzę pod prysznic.

W chwili, gdy letnia woda dotyka mojego ciała czuje jak moje napięte mięśnie się rozluźniają. Myśle o Luke'u i o tym co by było, gdybym się zgodziła. Właśnie wtedy uświadamiam sobie jak głupia jestem, ponieważ zawsze dąże do spełniania marzeń, a przebywanie, rozmowa, żarty i przekomarzanie się z Luke'm właśnie należy do jednych z moich marzeń. W chwili spłukiwania piany z włosów łzy poleciały po moich policzkach. Jestem tak słaba, boje się odrzucenia, a sama odrzucam chłopaka, nawet nie poznając jego zamiarów. Może on nie zamierza robić tego o czym myślałam ja?

Omywam szybko twarz i wychodze z kabiny. Suszę swoje ciało oraz włosy ręcznikiem, zakładam bieliznę i moją piżame z myszką Mickey. Góra jest na mnie o parę rozmiarów za duża i spodenki (w sumie) zresztą też, ale ściągam je w pasie sznureczkami.

Wchodzę do swojego pokoju i pakuje się na łóżko, bo to jedyne miejsce w którym teraz chce być. Czuje się jak zdesperowana nastolatka po utracie swojego pupila, ale mało mnie to obchodzi. Kładę sobie laptopa na uda, układam się wygodnie na łóżku i uruchamiam go. Nawet nie spostrzegam, kiedy mój telefon zsuwa się z poduszek i ląduje na miękkim dywanie. Wyciągam z szafki w biurku zabunkrowane chipsy i zaczynam je jeść, w międzyczasie stalkuje One Direction i piszę na twitterze.

Kiedy nie mam już nic więcej do roboty na internecie odpalam 'Teen Wolf' i wybieram jeden z sezonów, który chcę obejrzeć.

Jestem już w połowie odcinka, gdy nagle do pokoju wchodzi mama z pudełkiem pizzy w ręku. Zatrzymuje serial.

-Dzięki, mamuś. - uśmiecham się słabo i poprawiam już w połowie wyschnięte włosy. - Weź sobie pieniądze. - wskazuje na słoik z napisem 'NA KONCERT' i odbieram od mamy pizze.

-Coś się stało, Ariana? - pyta zmartwiona mama, kiedy wyciąga tylko połowę należących jej się pieniędzy. - Jesteś jakaś smutna. - intormuje i siada na rogu łóżka.

-To nic takiego. - zapewniam i wyciągam pierwszy kawałek pizzy z pudełka. - Mam małe problemy z chłopakiem.

-Masz chłopaka? - pyta zdziwiona mama, a ja śmieje się. Moja mama zawsze pierwsza wie, kiedy planuje związek na dłużej, więc nie dziwie się jej, że jest tak zdziwiona.

-Nie, mamuś. Mam problem z pewnym chłopakiem, który mi się podoba, ale boje się, że mnie zrani.

-Ryzyk, fizyk. - mama uśmiecha się do mnie ciepło. - Możesz spróbować i zobaczyć czy warto. - dodaje, a ja dokładnie analizuje jej słowa. - A teraz, misiaczku, muszę iść, bo mam nocną zmianę.

-Dobrze. - kiwam głową i żegnamy się z mamą całusem w policzek. Mama znika za drzwiami, a ja właczam odcinek i zagłębiam się w serial.

Trzy godziny później jestem już wyczerpana, więc zamykam laptopa i odkładam go na biurko. Biorę pudełko po pizzy i wychodzę z mojego ciepłego łóżeczka, żeby je wyrzucić. Zbiegam po schodach i wkraczam do kuchni. Rzucam opakowanie do kosza i wstawiam wody, aby zrobić sobie jeszcze ciepłej herbatki.

W chwili, gdy mam już gotowy gorący napój rozlega się dzwonek do drzwi. Wzdycham i kieruje się do wejści, spodziewając się Michaela, który najebany wraca z imprezy, ale spoglądam na zegarek w salonie i orientuje się, że to za wcześnie. Jest dopiero dwudziesta pierwsza.

Otwieram drzwi frontowe i moja senność od razu ulatuje w niepamięć.

-Luke?

~**~

hehe xD mam do was dwa pytania ;)
1)chcecie rozdział z perspektywy Luke'a??
2)chcecie, żebym pisała jeszcze jedno jakieś ff? bo mam pomysł, ale idk czy zaczynać lmao jak tak to z kim??
to były w sumie trzy pytania haha btw rozdział jest nienajlepszy, ale tak ładnie prosiła jedna dziewczyna (kolejna_dziewczyna) że spiełam dupe i napisałam xd
komentarze i vote mile widziane

hey girl // l.hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz