siedemnaście

8.1K 577 24
                                    

a r i a n a

Nawet w snach nie pomyślałabym o tym, że Luke Hemmings może zaprosić mnie na randkę. To troche popierdolone, że on chce iść ze mną gdziekolwiek, ale nie wnikam. Ciesze się chwilą, bo czemu nie? Mam nadzieję tylko, że nie wyśmieje mojej czarnej rozkloszowanej u dołu sukienki i wysokiego kucyka, którego robi mi Michael.

-Wyglądasz jak księżniczka! - zachwyca się przyjaciel, a ja uśmiecham się do niego w lustrze.

-Dzięki, Miki. - wstaje i całuje go w policzek. Mam wielką nadzieje, że Luke też tak pomyśli, bo jeśli nie to będzie niewypał. - Musisz się zbierać, bo jak nie to powiem Ashtonowi, że jest seksownym burakiem, jak go ostatnio nazwałeś. - uśmiecham się chytrze i biorę swój telefon. Piszę parę tweetów i sprawdzam, czy aby na pewno zablokowałam Luke'a. Wzdycham z ulgą, kiedy zauważam, że jednak tak i pisze dalej.

-Ej, nie możesz mu tego powiedzieć! - krzyczy przerażony Miki, a ja chichocze pod nosem. Michael jest moim przyjacielem i w sumie tylko ja wiem, że pociągają go tak samo chłopcy jak i dziewczęta.

-Mogę i właśnie to robie. - informuje przykładając telefon do ucha i udając, że dzwonie do Ashtona, chociaż w rzeczywistości nawet nie mam jego numeru.

-Okey, okey! Już idę! - Michael wrzeszczy i po sekundzie już go nie ma. Śmieje się cicho i przeglądam ostatni raz w lustrze.

Nie wyglądam źle, ale mogłoby być lepiej, prawda? Nie chodzi mi tutaj o moją figurę, bo ona jest idealna (dłuugo na nią pracowałam, należy mi się), ale o mój makijaż, strój. Jeśli mu się nie spodobam, spale się ze wstydu, a później zabije i jego, bo widział mnie w takim stanie.

Moje rozmyślenia przerywa klakson samochodu, a ja wychodzę z pokoju, uprzednio zabierając torebke. Żegnam się z mamą całusem w policzek i zapewniam ją, że wróce wcześnie i żeby się nie martwiła. Ubieram czarne szpilki, pasujące do mojej sukienki i kiedy otwiram drzwi cała dygotam ze strachu. Widzę jak Luke otwiera mi drzwi do auta, ale ja uparcie wpatruje się w swoje buty.

"Co jest z tobą nie tak, Ariana? - myślę. - Widział cię już w gorszym stanie, na przykład dzisiaj rano!"

Wreszcie odważam się spojrzeć na niego i praktycznie mdleje, gdy widzę jaki cudowny jest. Czarne rurki, czarna koszulka i ten jego cholerny kolczyk w wardze. Raj na ziemi.

-Dobrze wyglądasz.- chwale go, uśmiechając się szeroko i w końcu patrząc mu w oczy. Widzę w jego niebieskiech tęczówkach radosne ogniki i rozpływam się pod tym widokiem.

-Również wyglądasz nieziemsko, panienko Grande. - śmieje się cicho i całuje mnie w policzek. Wzdycham i wsiadam do auta, a Luke zaraz za mną. Wyjeżdżamy na ulice, a ja próbuję rozpoznać okolice w którą jedziemy, ale nie mam pojęcia gdzie to może być.

-Lukee. - jęczę, kiedy moja ciekawość wygrywa. - Gdzie mnie zabierasz?

-Do takiej małej knajpki niedaleko Sydney. - wyjaśnia, a ja uśmiecham się w duchu. Dobrze, że nie ubrałam jakiejś eleganckiej kiecki, czy coś.

-Dziękuję, Luke. - patrzę na niego i uśmiecham się lekko. Chłopak, kiedy jest skupiony na drodze, wygląda jak mała dziecinka. Lubie go takiego.

-Za co?

-Za to, że się zmieniłeś. - wyznaje i zaczynam bawić się swoimi palcami. Chłopak jednak nic nie mówi, tylko uśmiecha się i chwilę później parkuje przy małej, uroczej pizzerii.

Wygląda na bardzo przytulną i nawet w połowie drogi do drzwi mogę wyczuć w powietrzu zapach pizzy i jej dodatków. Uśmiecham się od ucha do ucha i uświadamiam sobie, że Luke tym małym gestem pokazał mi, że nie chcę mi zainponować, a to już samo w sobie mi inponowało.

Wchodzimy do środka i uderza we mnie piękno tego miejsca. Wygląda jak zupełnie wyciągnięte z bajki. Są kanapy, zamiast krzesełek, stoły, zamiast stoliczków, pełno poduszek i.. boże, jest ślicznie!

-Wo, fajnie tu. - szepcze, a Luke prowadzi mnie do jednej z kanap.

-Tak, to bardzo fajne miejsce na zrelaksowanie się i przemyślenie paru sparaw. - przyznaje i przywołuje kelnerke. Ta najwidoczej już bardzo dobrze go zna, bo chłopak mówi: - To samo, tylko tym razem podwujnie.

-Robi się, Hemmings. - salutuje śmiesznie i odchodzi.

Czekanie na 'to co zawsze' zajmuję nam troche czasu, ale nie przejmujemy się tym. Rozmawiamy o róźnych błachostkach, opowiadamy sobie kawały, śmiejemy się i popijamy swoje napoje, które dostaliśmy wcześniej.

-Luke! - za mną odzywa się skrzeczący, podekscytowany głos, a ja unosze brew i obracam się. Poznaje tą blond flądre i szczerze mówiąc mam ochotę ją zabić.

-Shelly. - słysze poddenerwowany głos Luke'a.

~**~

taki krótki i bez sensu eh przepraszam :( po za tym pewnie są błędy lel btw mogę nie mieć dłuższy czas internetu, więc idk kiedy następny rozdział ugh komentujcie i gwiazdkujcie ;)

hey girl // l.hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz