osiemnaście

7.2K 553 14
                                    

Jeśli mam być szczera, to Shelly ma szczęście, że znajdujemy się w miejscu publicznym, bo inaczej udusiłabym ją gołymi rękoma.

-Hej Shelly! - uśmiecham się słodko, za słodko. Chcę zwrócić na siebie uwagę, przecież to ja tu mam dzisiaj się dobrze bawić nie ona.

-Och, Ariana.. - mruczy i mruży oczy. Widzę jak chcę zabić mnie wzrokiem, ale nie wzrusza mnie to, tylko uśmiecham się ironicznie. - Co ona tutaj robi? - pyta Luke'a, a ja wiem, że właśnie w tej chwili mogłabym się na nią rzucić.

-Właściwie to już wychodziliśmy. - mówie, zanim blondyn zdąży cokolwiek powiedzieć.

Nie chcę widzieć mordy Shelly i mam nadzieję, że to ostatni raz kiedy jestem do tego zmuszona. To nie tak, że ja jej nie lubie.. Ja jej po prostu nienawidzę, on jest wkurwiająca i ciekawska, a w dodatku traktuje mnie przedmiotowo.

Zbieram swoją mała torebeczke, wymijam żmijowatą dziewczyne i po chwili 'dramatycznego' wyjścia jestem już na zewnątrz. Pierdolonym paradoksem jest to, że mam ochotę teraz zapalić, a mam zamiar być w przyszłości lekarzem i to zupełnie nie powinno być w moim stylu. Nie pale na codzień, tylko w konkretnych sytuacjach.

Czuję jak Luke rzuca mi na ramiona swoją bluzę. Uśmiecham się, otulam bardziej nią i odwracam się do chłopaka. Jestem tak bardzo podekscytowana tym, że wyszedł za mną, a to tylko taki mały gest. Uśmiecham się do niego, a ten całuje mnie delikatnie w policzek.

-Zmarzniesz, skarbie. - ostrzega, a ja czerwienie się na jego zwrot do mnie.

-Nie nazywaj mnie tak Luke, proszę. - wzdycham i odwracam się w stronę samochodu chłopaka.

Nie jestem przyzwyczajona do takich czułości, wiekszość chłopców ograniczało się do powiedzienia do mnie 'Ari'. To nie tak, że jestem dziwką i wszystkich miałam na jedną noc. Zdażało się, że jak chłopak mi się spodobał to spałam z nim więcej razy, ale nigdy nie szłam do łóżka z kolesiem którego znam parę godzin.

Nigdy nie angażowałam się w związki, bo wiedziałam, że nie ma to sensu. Kocham Luke'a i chociaż nigdy mu tego nie powiem to moje uczucie jest na prawdę silne.

Idę w strone Audi Luke'a i bardziej owijam się jego bluzą. Jest tak cholernie przesiąknięta jego zapachem, że mam ochotę uśmiechać się od ucha do ucha. Jednak nie robie tego. Jestem smutna, że Shelly potraktowała mnie tak przedmiotowo. Nie odbiłam jej chłopaka, w rzeczywistości oni nawet nie byli razem z tego co mi Luke powiedział.

-Ariana, coś się stało? - chłopak pyta i otwiera mi drzwi. W tej chwili mam ochotę również walnąć blondynke za to, że zniszczyła naszą randkę. Miałam nadzieję, że będzie ona idealna.

-Nie. - mówie oschle i kręcę głową. Wiem, że nie powinnam się tak zachowywać, ale (hej!) jestem dziewczyną i chyba niedługo zacznie mi się okres, więc mam swoje humorki. Nie oceniajcie mnie.

-Przepraszam, że nie wyszło. - odzywa się Luke po dłuższej chwili milczenia, gdy wracamy do domu. - Jeśli chcesz możemy pojechać do mnie i coś po oglądać, jest dopiero dwudziesta.

-Jasne, ale musze mieć żarcie. - zgadzam się na propozycje od razu.

Nigdy nie miałam okazji być w domu u blondyna, więc to będzie jakiś krok do przodu w naszej popierdolonej relacji. Szczerze mówiąc nawet nie wiem gdzie on mieszka, wcześniej nie interesowało mnie to tak bardzo. Jednak teraz, kiedy pomyśle, że mogę spotkać rodziców i rodzeństwo Luke'a cholernie się stresuje. Jeśli mnie nie zaakceptują to będzie kaszana.

Wzdycham cicho i poprawiam swoją sukienke. Ostatnio w moim życiu dzieje się tak cholernie dużo, że nawet nie mam czasu usiąść i pomyśleć. Zawsze myślałam, że moje dni są tak bardzo podobne do siebie, każda sekunda ma swoje szczególne znaczenie, a tu nagle bum! jestem po maturach, (nie)spotykam się z Hemmingsem i denerwuje się przed pójściem na studia.

Mam nadzieję, że szkoła wyższa jest naprawdę dobrym rozwiązanie dla mnie. Zawsze marzyłam o medycynie, głowę do ścisłych przedmiotów odziedziczyłam po tacie i po części mamie. Mój ojciec także jest lekarzem, chociaż teraz nawet nie wiem gdzie się znajduje. Mam nadzieje, że nie wyrywa wszystkim serc tak jak to zrobił mojej biednej mamie. Ona była zbyt krucha i łatwo wierna jak na niego, a on był/jest chamem jakich mało i to wykorzystał.

Moje rozmyślenia przerywa zatrzymanie się auta i trzask otwieranej bramy. Duży dom/zamek/willa Luke'a, możecie nazywać to jak chcecie, bo (kurwa) to jest duże jak cholera, jest naprawdę śliczny i podejrzewam, że nie raz chłopak się w tym zgubił, albo przynajmniej ja bym się zgubiła. Wychodzę z auta i cieszę się, że Luke dał mi wcześniej swoją bluze, bo bym tu kurwa zmarzła. Jest zimno jak w jebanej chłodni, a przecież przed chwilą było przyjemnie ciepło.

-Idziesz? - pyta uśmiechnięty blondyn i wyciąga w moją stronę dłoń, którą chwytam bez zastanowienia. - Rozluźnij się. - śmieje się, a ja dopiero teraz dostrzegam, że ściskam jego rękę tak mocno, aż moje knykcie są białe. Luzuje uścisk i wleke się za chłopakiem. Czuje się lekko senna i za chuja nie wiem czemu tak jest.

Chłopak otwiera drzwi i wchodzimy na korytarz główny, a ja muszę aż zmrużyć oczy, bo wszystko tutaj jest idealnie białe i lśni. Wzdycham i zdejmuje szpilki, aby nie porysować idealnie wypolerowanego parkietu.

-To ty Luke?! - słyszę ciepły, kobiecy głos z głębi domu i momentalnie znów się spinam.

Cóż, zabawe czas zacząć.

~**~

wracam z nowym (nie najlepszym) rozdziałem.. ja pierdole, niedługo egzaminy, zabijcie mnie ugh mam nadzieję, że rozdział był nie najgorszy, więc gwiazdkujcie, komentujcie ;)x

ps. o kurwa już ponad 5k wyświetleń, dziękuję xmxmkxmxmxnxksnsksn

hey girl // l.hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz